14

307 11 3
                                    

Po długich namowach Madame Pomfrey pozwoliła Lunie zostać na noc przy Theodorze. Nie przyznała tego głośno, ale widząc z jaką miłością obydwoje na siebie patrzyli nie miała serca wyganiać Luny. Pomyślała, że to bardzo dobrze wróżyło żeby w Hogwarcie zapanowała w końcu upragniona harmonia. Szczególnie w tych czasach było to najbardziej potrzebne.

Spędzili większość nocy na długich rozmowach i chodź żadne z nich oficjalnie nie powiedziało tych dwóch najważniejszych słów, na ten moment nie miało to tak dużego znaczenia.

Kiedy Luna opowiedziała Theodorowi jak rozprawiła się z Terrym Bottem, Ślizgon jęknął z niezadowolenia, że ominęło go takie widowisko. Mówiąc, że to było iście Ślizgońskie zagranie, co wywołało lekkie oburzenie ze strony Luny.

- Gdybym tylko wiedział, że jeśli dostanie kaflem pozwoli mi się wreszcie go pozbyć już tamtego wieczoru kiedy podszedł do ciebie prosząc o taniec zaproponowałym żebyśmy wyjaśnili to między sobą na boisku - bawił się pojedyńczym kosmykiem jej włosów.

- Chyba nie podzielam twojego entuzjamu. Kiedy zorientowałam się co się stało.. Nigdy nie czułam takiego przerażenia.

- To moja droga nazywa zamartwianie się. Bałaś się o mnie i to bardzo mnie cieszy. Nie mogę zrozumieć jak mogłem nie zauważyć tego, że tak za mną szalałaś.

- Nie spodziewałam się innej odpowiedzi od tak narcystycznego Ślizgona.

- Mówimy dalej o mnie czy Zabinim? Nie znam większego narcyza od Blaise'a Zabiniego - Theodor uśmiechnął się, ale nagle spoważniał i spojrzał przed siebie. - To będzie ciężki rok. Voldemort - Luna poczuła nieprzyjemne dreszcze, na sam dźwięk tego imienia. - Stara się przeciągnąć jak najwięcej czarodziejów na swoją stronę. Ojciec oczekuje, że zostanę śmierciożercą jak Draco, ale ja tego nie chce. Draco też tego nie chciał. To jest naprawdę frustrujące. Czuję, że to najlepszy czas w moim życiu, a nie będę mógł w pełni z niego korzystać i cieszyć się z niego.

- Chyba to pierwszy raz kiedy tak odwarcie z kimś o tym rozmawiam. Dobrze zdaje sobie sprawę z nadchodzące zagrożenia. Wszyscy zdajemy sobie z tego sprawę, ale łudzimy się, że jeśli o tym głośno nie będziemy mówić to w jakimś sposób opóźnimy nieuniknione zło jakie nadchodzi. Staramy się póki jest to możliwe jeszcze w miarę normalnie żyć. Harry'ego prawie nie widuje. Próbuję wyciągnąć od profesora Slughorna wspomnienie dotyczące Sam-Wiesz-Kogo. Musi to być szalenie istotne wspomnienie, bo profesor dość skutecznie wzbrania się przed jego ujawnieniem. Jeszcze te dziwne sytuację jakie mają miejsce od początku roku. To co się wydarzyło w Hogwarcie przeklęty naszyjnik i Katie, zatruty miód i Ron.

Theodor spiął się. Starał się żeby nie zauważyła tego. Dobrze wiedział dlaczego tak się działo, ale nie mógł powiedzieć o tym Lunie. To było by nie fair w stosunku do Draco. Nie chciał żeby opacznie zrozumiała i zaczęła inaczej patrzeć na jego przyjaciela, którym nie był złym człowiekiem w tej opowieści.

Czuł się rozdarty. Zdawał sobie sprawę, że ciężko będzie mu wybrać jakąkolwiek ze stron. Nie chciał być śmierciożercą. Żadne z jego przyjaciół tego nie chciało. Nikt o zdrowych zmysłach nie pisałby się na to. Draco jako jedyny z nich nosił mroczny znak. Theodor codziennie widział jak mu on ciąży. Draco zaczął nosić dłuższe rękawy, starając się żeby nikt nie zobaczył wyrytej deklaracji wobec Voldemorta, która zdobiła jego przedramię.

- Nie wyobrażam sobie żebym miał walczyć przeciwko tobie, Luna.

- Więc nie rób tego. Wybierz dobrą stronę.

- To nie jest takie proste. Ty masz wybór, ja nie wiem czy w ogóle mam jakiś - zaśmiał się nerwowo i przejeżdżając ręką po włosach.

- Nie powinniśmy decydować o rzeczach, które zawarzą o naszej przyszłości w tak młodym wieku. Nikt nie wspominał, że życie będzie takie niesprawiedliwe.

Love or Nott? (theodor nott x luna lovegoood) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz