- O słodki Merlinie! To jest o wiele trudniejsze kiedy mówię to na głos.. W mojej głowie brzmiało to znacznie lepiej i wcale się tak przy tym nie stresowałem.. Więc daczego teraz się stresuje? Przecież mówienie o uczuciach powinno być prawie tak samo proste jak oddychanie - czułem jak moje dłonie niesamowicie się pocą, a ja prawdopodnie jestem teraz najbardziej żałosną wersją samego siebie.
Chodziłem w te i spowrotem. Wiedziałem, że Luna jeszcze nie wróciła, dlatego miałem chwilę żeby uporządkować sobie wszystko co chciałem jej powiedzieć. Szło mi to cholernie opornie. Zważywszy na, że nigdy nie byłem w takiej sytuacji. Jeśli ktoś przypadkiem podsłuchałby mnie miałby niezły ubaw. Ślizgon, którego przeraża mówienie o własnych uczuciach.
- Theodor? - usłyszałem jej miękką barwę głosu, która przyprawiała mnie o szybsze bicie serca już od tak dawna.
- Luna - rzuciłem szybko biorąc głęboki oddech.
- Co tutaj robisz?
- Ja.. Ja chciałem sprawdzić jak udała się randka - wypaliłem do końca nie myśląc co mówię.
- Poważnie?
- Racja, może nie do końca o to mi chodziło. W zasadzie to chciałem o czymś z tobą porozmawiać.
- Też mam ci coś do powiedzenia - uśmiechnęła się uroczo. Ten uśmiech za każdym razem sprawiał, że mój dzień stawał się lepszy.
- Ty pierwsza.
- Terry mnie pocałował!
Czy to źle, że w pierwszej chwili chciałem znaleźć tego Krukona i rzucić w niego Avade? Walczyłem ze sobą żeby na twarzy nie pojawił się kpiący uśmiech. Próbowałem opanować rosnące we mnie sprzeczne emocje. Właśnie usłyszałem jedną z najgorszych rzeczy jakie mogłem usłyszeć od Luny. Całowała się z Terrym Bottem. Po prostu cudownie.
- Terry trochę się zagalopował. Wytłumaczyłam mu to, że to, że nie odwzajemniłam pocałunku nie świadczyło o moim braku zainteresowania. W zasadzie do końca nie wiem co mam czuć. Po prostu nie lubię się spieszyć. Jak dla mnie cały świat powinien każdego dnia zwolnić na chwilę i czekać na to co z gotuję dla niego los. Śpiesząc się możemy zbyt wiele przeoczyć - widziałem, że się cieszy. Nie dziwiło mnie to. Zasługiwała na to żeby cieszyć się życiem i brać z niego to co najlepsze jak nikt inny. - A ty co chciałeś mi powiedzieć?
- Zapomnij o tym. To nic ważnego - uśmiechnąłem się sztucznie. Nie byłem wstanie wysilić się na nic więcej.
- Na pewno? Wydawało mi się, że to jednak coś ważnego. Nie czekałbyś tu gdyby to nie było nic ważnego.
- Zapomnij.
- Nie lubisz Terry'ego prawda?
- Nie powiedziałbym, że go nie lubię, po prostu za nim nie przepadam. Ciężko nie lubić kogoś kogo się praktycznie nie zna, a nie zbyt spieszy mi się z poznaniem Boota, Luna.
- Nie zamierzasz dać mu chociaż szansy?
- Przecież nie potrzebujecie mojego błogosławieństwa. Równie dobrze może wam je dam Weasley, albo Patil.
- Dlaczego od razu zakładasz, że będziemy razem?
- Czy to nie jest oczywiste? Lubisz go - wyrzuciłem siebie z goryczą.
- Ciebie też lubię. Czy to znaczy, że musimy być razem?
Prychnęłem. Powstrzymywałem się żeby nie powiedzieć "Oczywiście, że to właśnie znaczy!", zamiast tego powiedziałem coś czego prawdopodnie będę żałował do końca życia.
![](https://img.wattpad.com/cover/303427804-288-k574011.jpg)
CZYTASZ
Love or Nott? (theodor nott x luna lovegoood)
FanfictionPierwszy ff o Tunie na polskim wattpadzie Fanficfion na podstawie książek J.K. Rowling