38

173 5 3
                                    

- Może przeniesiemy się do Świńskiego Łba? - spytał Zabini wlewając resztki z dna butelki. - W takim tempie nie będziemy mieli co pić.

- Diable.. - popatrzyła na niego współczująco Pansy.

- To co idziemy?

- Idziemy - Neville podniósł się chyba zbyt szybko, bo lekko zachciał się łapiąc równowagę.

- Kto by pomyślał, Longbottom, że przyjdą czasy kiedy będziesz moim kompanem. Pokażę ci nieznane oblicza, które zaledwie mi są dobrze znane - położył rękę na jego ramieniu i ruszyli w stronę drzwi.

- To źle, że w myślach życzę Ginny naprawdę okropne rzeczy? To była moja przyjaciółka.. - jękneła Padma podpierając rękę na boku kanapy. Kiedy ich dwójka tylko zniknęła.

- Ciesz się, że tylko w myślach. Ja już widzę jak ją przeklinam.

- Kiedy Luna się o tym dowie.. Nie, ja nie chce nawet wyobrażać sobie tego. To będzie koniec.

- Czekaj jakie to zaklęcie Ron chciał rzucić na Draco? - Padma zmarszczyła brwi nie rozumiejąc o co chodzi teraz Pansy. - No wiesz o co mi chodzi! Pierwszy rok. Weasley miał złamaną różdżkę i przez to sam nim oberwał. Był wtedy cały fioletowy.

- To było wtedy kiedy Weasley rzygał ślimakami? - zaśmiał się Graham.

- Tak! tak! Zaklęcie rzygających ślimaków!

- Slugulus Eructo - powiedziała cicho. - A nie zaklęcie rzygających ślimaków.

- Dzięki, Granger - uśmiechnęła się wrednie Pansy. - Moje brzmiało dużo lepiej.

- To co z tym zaklęciem? - zapytał Graham.

Pansy uśmiechnęła się jeszcze szerzej.

***

- Jestem już dorosły i zamierzam walczyć nadal, nawet jeśli pan już się poddał!

- Kto powiedział, że się poddałem?

- Zakonu Feniksa już nie ma - powtórzył jego słowa Harry. - Sam-Wiesz-Kto zwyciężył, już po wszystkim, a każdy, kto udaje, że jest inaczej, oszukuje sam siebie.

- Nie powiedziałem, że mi się to podoba, ale to prawda!

- Nie, to nieprawda - powiedział Harry. - Pana brat wiedział, jak raz na zawsze skończyć z Sam-Wiesz-Kim, i przekazał tę wiedzę mnie. I zamierzam tego dokonać... Albo umrzeć. Niech pan nie myśli, że nie wiem, jak to się może skończyć. Wiem o tym od lat.

Czekał, by Aberforth zadrwił z niego, albo się sprzeciwił, ale ten milczał nachmurzony.

- Musimy dostać się do Hogwartu - powtórzył Harry. - Jeśli pan nie może nam pomóc, poczekamy do świtu, pożegnamy się w zgodzie i spróbujemy sami znaleźć jakiś sposób. A jeśli może nam pan pomóc... no cóż, najwyższy czas, by pan o tym wspomniał.

Aberforth tkwił nieruchomo w fotelu, patrząc na Harry’ego oczami, które były takniezwykle podobne do oczu jego brata. W końcu odchrząknął, wstał, obszedł stolik i stanął przed portretem Ariany.

Love or Nott? (theodor nott x luna lovegoood) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz