25

143 3 0
                                    

- Nic nie powiesz? - zciszył głos prawie do szeptu.

Nie spojrzałam na Theodora ni razu. Nie byłam zła. Zdawałam sobie sprawę, że może się zdemaskować. Domyślałam się też, że jest mu z tym ciężko. Rozumiałam go. Po prostu w momencie kiedy bym na niego spojrzała.. Pękłabym. Emocje wzięłyby górę nade mną i wszystko by szlag trafił.

- To chyba dobrze, że nic nie mówię. Lepiej dla nas obu.

- Tak sądzisz?

- Od kiedy tak chętnie rozmawiałbyś z więźniem? Może chociaż spróbuj wczuć się w rolę i zachować jakiekolwiek pozory. Jestem w dworze pełnym śmierciożerców. Wybacz moją zbyteczną ostrożność.

- Naprawdę myślisz, że mi się to podoba? - przywarł mnie swoim silnym ciałem do ściany.

Rozejrzałam się spanikowana upewniając się, że nikogo nie ma w pobliżu. Zachował się bardzo nierozważnie. Przejechał nosem po moim policzku, a ja przymknęłam oczy oddychając coraz szybciej. Po ciele przeszły mnie zimne dreszcze. Ciężko powiedzieć czy to z ekscytacji czy ze strachu. Nie chodzi mi o strach przed Theodorem tylko bardziej strach przed tym, że ktoś mógł nas przyłapać w tak intymnej chwili.

- Twój słodki zapach.. Zapach niezapominajek. Taki sam jakim go zapamiętałem. Nie wyobrażasz sobie jak cholernie się teraz powstrzymuje.

- Theo...

Uśmiechnął się w ten sposób, którzy sprawiał, że miękną mi kolana.

- To jak teraz wymówiłaś moje imię... Ja.. Tak bardzo tęskniłem, Lu...

- Ja też, Theo.. - położyłam dłoń na policzku Ślizgona. Delikatnie gładziłam jego skórę czując pod palcami kilku dniowy zarost Theodora. Jego uśmiech powiększył się jeszcze bardziej.

Może i okoliczności nie były sprzyjające, ale cieszyłam się, jestem w jednym miejscu z ukochaną osobą.

I wtedy mnie pocałował. To był i krótki pocałunek, ale wynagrodził ten cały czas stracony bez niego.

- Czuję się o wiele lepiej kiedy wiem, że jesteś blisko.

- Może to nie jest taka bliskość jakiej bym chciał. Poza tym nie obejmowało to ciebie za kratkami - skrzywił się ciężko wzdychając.

- To jedyne wyjście.

- Nie prawda. Jest inne wyjście, Luna. Przecież wiesz.

- Chcesz zaprzepaścić wszystko co już udało się osiągnąć dla mnie? Nie bądź głupi, Theodorze Nocie.

- Dla ciebie zrobiłbym wszystko. Nie ważne za jaką cenę.

- Dobrze. Więc otwieraj te przeklęty kraty i zamknij mnie. W końcu zrobisz dla mnie wszystko tak? Czy to były tylko puste słowa?

***

- Jesteście jeszcze dziećmi! - Marion chodziło wkoło zdenerwowana i przejęta.

- Już dawno nimi nie jesteśmy.

- Nonsens! Nie skończyliście nawet szkoły. Ta wojna was nie dotyczy.

- Niestety muszę się nie zgodzić - założył nogę na nogę i skrzyżował palce.

- Czarnego Pana nie pokona banda nastolatków.

- Mamy po swojej stronie świetnych czarodziejów. Członkowie Zakonu Feniksa, Shacklebolta i wielu innych. Nie jesteśmy sami - powiedział Draco patrząc na Marion.

- Jest was za mało. Za mało, Draco. I nawet z Harrym Potterem nie dacie mu rady - opadła na fotel trzymając się za twarz.

Do środka wszedł Theo. Rozemocjowany i załamany. Nie zwrócił uwagi na siedząca przy ścianie Marion i pewnie dlatego zaczął mówić:

Love or Nott? (theodor nott x luna lovegoood) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz