Rozdział 33

788 52 35
                                    

Witajcie :) 

Tak jak wspomniałam wcześniej na swojej tablicy (może ktoś zaglądał w powiadomienia i mu się wyświetliło), wrzucam obiecany rozdział. Dzięki Merlinowi udało mi się go poprawić do końca i oto jest xD

 Wiem, że znowu długo mnie nie było (widzę te miażdżące daty, gdy wchodzę coś popisać), ale serio rzadko ostatnio miałam możliwość na spokojnie usiąść do tego. 

Staram się to zmienić i dlatego oficjalnie napiszę na forum, że z następnym rozdziałem wjadę nie później niż ostatniego dnia lipca! Czyli mam dwa tygodnie, żeby dotrzymać danego teraz słowa. Jak mi się nie uda (co mam nadzieję, że nie nastąpi) możecie mnie zlinczować :)

 A na poprawę humoru (mam taką szczerą nadzieję) dedykuję rozdział @PatkaPatkaPatka , której komentarz spowodował, że głupio mi się zrobiło, bo każę wam tak długo czekać. Liczę na to, że dobrze się oznaczyło i takim gestem zniweluję choć trochę złość na mnie, złą autorkę, która tak rzadko ostatnio wstawia rozdziały :) 

Miłej lektury kochani :) 

* * *


     Nastolatek wyszedł z dormitorium, nie chcąc siedzieć w tłumie wyłaniających się z sypialni uczniów. Niestety chwila spokoju na pozbieranie myśli, którą miał, siadając w pustym pokoju wspólnym, minęła bezpowrotnie. A nie ma najmniejszej ochoty słuchania problemów innych czy plotek ani wdawania się w bezsensowne dyskusje. Nie tym razem.

     Nie czekając na przyjaciela, postanowił udać się samotnie do Wielkiej Sali. Trudno, będzie jednym z pierwszych, ale lepsze to, niż pozostanie w salonie ślizgonów, który szybko się zapełnia. 

     Szedł powoli krętymi i wilgotnymi korytarzami w lochach, zatapiając się na powrót we własnych myślach. Nagle, zbliżając się do kwater opiekuna domu, usłyszał szmer, więc przystanął. Brzmiało to, jak szuranie lub włóczenie nogami o posadzkę. Podszedł cichutko do rogu, wychylił nieznacznie głowę i dostrzegł postać czatującą przy drzwiach Snape'a. Krew w nim zawrzała, gdyż ową osóbką, był nie kto inny jak Alice. Wciąż buzowała w nim złość na nią. Po chwili jednak opanował się i zaczął zastanawiać, co u licha ona tu robi tak wcześnie i to w tym konkretnym miejscu. Zdecydował pozostać jeszcze chwilę w ukryciu i zobaczyć, co nastolatka kombinuje. Może znajdzie jakiegoś haka, którego będzie mógł użyć, aby się jej pozbyć. 

     Kilka minut później do głowy przyszło mu pytanie: "Gdzie jest Ellie?". Przecież one praktycznie się nie rozstają. I jak na zawołanie, otworzyły się drzwi, a z pomieszczenia wyłoniła się zadowolona brunetka. Co takiego działo się w środku, że wyszła taka uradowana? 

     Stał zbyt daleko, aby usłyszeć, o czym dziewczyny rozmawiały. Zamieniły ze sobą dwa słowa i poszły-wnioskując po kierunku, jaki obrały-na śniadanie. Wtedy wyszedł z ukrycia. Mając nad czym teraz myśleć, ruszył wolnym krokiem do Wielkiej Sali.

* * *

     Po śniadaniu uczniowie ruszyli pod sale lekcyjne. Eleonora wraz z Alice stały pod ścianą czekając na Mistrza Eliksirów. Obserwowały, jak mają się humory innych. Wszak na ostatnich zajęciach otrzymali zaszczyt napisania niezapowiedzianego testu. Patrząc na zachowania rówieśników, mogły wywnioskować, iż zapomnieli o tym feralnym wydarzeniu lub zwyczajnie mają wyrąbane.

     Równo o czasie pojawił się nauczyciel, zaganiając mrożącym spojrzeniem wszystkich do środka. Wszedł jako ostatni, zamykając za sobą drzwi. Przeszedł na przód sali i stanął przed biurkiem. Obserwował zajmujących miejsca uczniów i czekał, aż zapadnie cisza. Gdy to nastąpiło, przemówił.

Sordidum Cogitatus (Severus Snape x OC)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz