Rozdział 8

2.4K 94 23
                                    

     Po południu spędzonym z Alice ruszyła na swój ostatni szlaban. Przez całą drogę zastanawiała się, czy powinna zapytać Snape'a o eliksir. Niby nic takiego, ale czy nie wkopie się, że myszkowała w jego zapasach? Z drugiej strony sam ją tam wysłał, jak i zostawił na wierzchu wszystkie mikstury. Ale nie upoważniało ją to do przeglądania ich - miała tylko nalać wody i wrócić. Jak to ugryźć - pomyślała. Było dużo za i przeciw i sama nie wiedziała jak ma postąpić. A przecież musiała się upewnić, czy to, co się z nią obecnie wyprawia, jest skutkiem wylania na siebie eliksiru czy też nie. Niestety czas na rozmyślania właśnie się skończył. Nim się obejrzała, stała pod drzwiami gabinetu Mistrza Eliksirów. Coś się wymyśli - dodała w głowie i zapukała. Po usłyszeniu standardowego "Wejść!" przekroczyła próg sali. 

     Gdy tylko ujrzała swojego nauczyciela, troszkę się rozczarowała. Dzisiejszego wieczoru ubrany był zwyczajnie, czyli czarny jak mrok surdut i oczywiście pelerynę. Łudziła się nadzieją, że i tym razem zaszczyci ją widokiem częściowo rozpiętej koszuli. Wszak tak dobrze w niej wyglądał. 

- Dobry wieczór, profesorze.

- Witam, Panno Ferus.

- Czym dzisiaj mam się zająć? Mam dokończyć układanie dokumentów, którymi zajmowałam się wczoraj? - gdyby nie fakt, że dręczyło ją poczucie winy za niedokończony KOLEJNY szlaban, nie poruszałaby tematu poprzedniego dnia. 

- Zająłem się tym - wskazał na półkę po swojej prawej stronie - Dziś mam dla Ciebie do wyboru dwie opcje - dziewczynę zatkało. Snape i wybór w kwestii szlabanu? To do niego nie podobne.

- Rozumiem. A co mam do wyboru, profesorze?

- Pierwsza to czyszczenie kociołków - bez użycia magii oczywiście.

- A druga? - wtrąciła szybko, mając nadzieję na coś bardziej przyjemniejszego.

- Druga, to pomoc w sprawdzaniu prac uczniów. Muszę przyznać, że dużo ich w piątek otrzymałem. Głównie przez to, że większość zostawia wszystko na ostatnią chwilę. Zostało mi trochę do przejrzenia. 

     Severus nie bez powodu dał Eleonorze wybór. Doskonale wiedział, na co się skusi. Miał w tym ukryty zamiar. Oczywistym wyborem będzie druga opcja, a podczas wspólnej pracy będą mogli rozmawiać. Liczy na to, że wymsknie się jej cokolwiek o Sordidum Cogitatus, a może i o wizjach bądź wczorajszym zajściu. Jeżeli nie, sam jakoś spróbuje to z niej wyciągnąć. Tym bardziej, że motywowała go podsłuchana rozmowa dziewczyny z Alice.

- Skoro mam wybór profesorze, to wolałabym pomóc Panu w wypracowaniach. - zastanawiała się, dlaczego daj jej wybór. W dodatku tak oczywisty. Było to dla niej trochę podejrzane, ale nie zamierza drążyć. Wybrała lżejsze i przyjemniejsze zadanie.

- Oczywiście. Zapraszam więc do biurka. - wskazał ręką mebel i po chwili wyczarował drugi fotel tuż koło niego. Dziewczyna spojrzała na nauczyciela i ruszyła na swoje stanowisko pracy.

- Może herbaty? - zapytał.

- Słucham? - zdziwiła się.

- Nie lubię się powtarzać Panno Ferus. - spojrzał na nią zadziornie - Chyba, że w wyjątkowych sytuacjach. Zapytałem, czy masz ochotę na herbatę. -dokończył i sięgnął po imbryk. Dziewczynie nie umknęła ta drobna uwaga. Ciekawiło ją, co miał na myśli i po chwili do niej dotarło. Lekko się zarumieniła.

- Tak, dziękuję profesorze Snape - na twarzy pojawił jej się delikatny uśmiech. Tego się nie spodziewała.

     Mężczyzna nalał dziewczynie herbaty do filiżanki i postawił naczynie przed nią. Skinęła głową, dziękując za ten miły gest. Dolał również sobie i upił łyk.

Sordidum Cogitatus (Severus Snape x OC)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz