Rozdział 9

2.2K 81 9
                                    

- Eleonora! - krzyczała Alice - Wstawaj, ale już! - ze strony jej przyjaciółki wciąż nie było odzewu - Jeżeli nie podniesiesz się w ciągu pięciu sekund, pójdę do Snape'a i powiem mu wszystko, co wydarzyło się w ten weekend!

     Poskutkowało. Eleonora od razu otworzyła szeroko oczy i podniosła się do pozycji siedzącej. Posłała współlokatorce mordercze spojrzenie, którego nawet bazyliszek by się nie powstydził. Widząc, że nie zrobiło to żadnego wrażenia na Alice, zwlekła się powoli z łóżka, wciąż wpatrując się w nastolatkę.

- Nie ośmieliłabyś się - wysyczała.

- Jak długo mnie znasz? - brunetka westchnęła. Alice była do tego zdolna. - No właśnie. Poza tym nic innego nie skutkowało. Budzę Cię od dobrych piętnastu minut. Na nic nie reagowałaś.

- Dobrze, już dobrze. Mam za sobą kiepską noc, więc nie miej do mnie pretensji i nie czepiaj się - mówiła, krzątając się po sypialni i zbierając mundurek. 

- Znowu jakaś wizja? - zaciekawiła się. 

- Nie do końca. Poczekaj chwilę. Pójdę się ubrać i po drodze na śniadanie opowiem, ok? - Alice przytaknęła i usiadła na swoim łóżku.

     Po niecałych dziesięciu minutach Eleonora była gotowa. Zabrały ze sobą torby z książkami i ruszyły do Wielkiej Sali. 

- No to wal. - zaczęła Alice, gdy były już poza dormitorium.

- Najlepiej będzie jak zacznę od szlabanu ...

- Raczej tak - wtrąciła nastolatka, szczerząc się od ucha do ucha - Wczoraj był bez koszuli? A może w samych bokserkach? 

- Uspokój się i słuchaj, bo się nie dowiesz - zaśmiała się Ellie, grożąc przy tym palcem. "Severus w bokserkach podczas szlabanu?" pomyślała. "Chyba bym nie wytrzymała".

- Spokojnie. Zamieniam się w słuch.

- O dziwo na początku było normalnie. Aż za normalnie. Odpowiadając na twoje pytanie, był kompletnie ubrany. No wiesz, image jakim zawsze nas zaszczyca. Później pozbył się peleryny i surduta, ale mniejsza. Wyobrażasz sobie, że miałam wybór, co do mojego szlabanu?

- Ściemniasz. - Alice nie dowierzała. Trzeba będzie to gdzieś odnotować.

- Właśnie, że nie! Mogłam albo czyścić kociołki, albo sprawdzać z nim wypracowania.

- Rozumiem, że tylko druga opcja wchodziła w grę.

- Pewnie, że tak. Skoro miałam wybór. Każdy na moim miejscu wolałby pobawić się w profesora - uśmiechnęła się - No może prawie każdy.

- Fakt. Nikt nie lubi czyścić kociołków. Ale czemu mi się wydaje, że to dziwne? Nawet pokuszę się o stwierdzenie, że wręcz podejrzane? 

- Też tak myślę. 

- No dobra, a co było dalej? - niecierpliwiła się.

- Po jakiejś chwili od rozpoczęcia mojej kary, odpłynęłam.

- Ha! Też bym odpłynęła nad tymi wypocinami - zaśmiała się Alice.

- To nie jest śmieszne! Siedziałam koło niego, ramie w ramie i nagle wizja. To nie ma nic wspólnego z tymi wypocinami. Ale sama wizja była dość ... ciekawa. I inna od wcześniejszych.

     Eleonora opowiedziała Alice ze szczegółami scenę, która rozegrała się wczorajszego wieczoru w jej głowie. W międzyczasie musiały schować się w jednym z korytarzy, gdyż zrobiło się tłoczno, a nie chciała opowiadać o tym przy innych. Dziewczyna uśmiechała się delikatnie mówiąc o przebiegu akcji. Nie mogła ukryć, że ta konkretna wizja spodobała jej się. Było namiętnie, a sam fakt, że zachowywali się jakby byli parą, mimo, że w tajemnicy, bardzo przypadł jej do gustu. 

Sordidum Cogitatus (Severus Snape x OC)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz