Rozdział 7

2.4K 95 20
                                    

"Ciekawe, bardzo ciekawe. Pobawmy się" - pomyślał.

- Nic nie mówiłem. Miałem zamiar coś zrobić. - uśmiechnął się do dziewczyny.

- Co... takiego? - przełknęła głośno ślinę nie wiedząc co ma na myśli. 

- Właśnie to - przysunął się do niej, złapał prawą ręką policzek nastolatki i przyssał się do jej szyi.

     Eleonora zadrżała i przez chwilę nie mogła nic powiedzieć czy zrobić. Nie wiedziała, co się dzieje. Co się dzieje? Jak do tego doszło?! Miała pustkę w głowie. Po chwili jednak otrząsnęła się, położyła dłonie na klatce piersiowej Severusa i próbowała go od siebie odsunąć.

- Profesorze, proszę przestać. - mimo, że próbowała być przekonująca, drżący głos to utrudniał.

- Nie podoba się? - zapytał wyjątkowo niskim, lekko zachrypniętym głosem.

- Nie... znaczy tak... znaczy... Och mniejsza z tym. Proszę. - zmieszała się. Nie mogła powiedzieć, że podoba jej się to co robi. Że miękną jej nogi, a ciałem zawładnęła gęsia skórka. Od razu w głowie pojawiły jej się pikantniejsze fragmenty wizji, które miała. Poczuła, że robi się coraz bardziej czerwona.

- Jeżeli Ci się nie podoba, przestanę. Powiedz jedno słowo - podpuszczał ją.

- Nie można tak!

- Nikt nas nie widzi i nie zobaczy. Nikt tu nie wejdzie. Sala jest zabezpieczona. Więc co stoi na przeszkodzie? 

- Ja... ponieważ ... to znaczy... - nie mogła nic wymyślić. Najchętniej rzuciłaby się na niego. Ale coś ją blokowało. Miała mętlik w głowie i totalną pustkę zarazem. Na dodatek Severus rozpraszał ją intensywnością swojego spojrzenia. Jakby chciał ją przejrzeć na wylot. Wiedziała, że czekał na odpowiedź, która nie przychodziła jej myśl. "Co robić? Co robić?!" krzyczała w środku. Zrobiła to, co w tej chwili uznała za najlepsze rozwiązanie. - Ja przepraszam, naprawdę przepraszam - rzuciła i zerwała się na równe nogi. Spojrzała jeszcze raz na Snape'a i pobiegła do wyjścia. 

     Severus przez chwilę patrzył na drzwi, przez które wybiegła Eleonora. Zastanawiał się nad powodem tej decyzji. Czy uciekła, bo nie podobało jej się to co zrobił czy też odwrotnie - była zadowolona, ale nie wiedziała jak się zachować. Przyjąłby spokojnie i jedną i drugą opcję. Nawet zrozumiałby jakby dostał od niej w twarz. W końcu jest nauczycielem. I w dodatku posunął się trochę za daleko. Chciał ją sprowokować do wyjawienia prawdy. Tylko czy jej tym nie wystraszył. Z drugiej strony był mężczyzną. Który facet nie zareagowałby na wypinającą się przed nim kobietą w tak krótkiej spódniczce. Ba! Który by nie zareagował na jedną z takich wizji. I tak się powstrzymywał. Gdyby nie to, w tej chwili urzeczywistniłby ją i parzyliby się na podłodze. 

     Po krótkiej chwili wstał i machnięciem różdżki posprzątał walające się po ziemi papiery. Pofrunęły szybko na półkę, układając się na kilka stosików. Wrócił za biurko, aby sprawdzić ostatnie wypracowania uczniów. Nie obyło się oczywiście bez kilku siarczystych określeń i mnóstwa pokreślonych zdań na pergaminach. Uporał się z tym szybko i ruszył na wieczorny patrol. Mimo, że prefekci sprawdzali korytarze po ciszy nocnej, on i tak przemierzał zamek szukając nieszczęśników, którym chętnie odejmie punkty czy wlepi szlaban. 

     Minęła godzina od wyjścia z lochów. O dziwo nikt się jeszcze nie nawinął. Snape był właśnie w pobliżu wieży astronomicznej, gdy usłyszał szepty. Bezszelestnie podszedł bliżej, aby sprawdzić kto o tej porze wałęsa się bez pozwolenia. Okazało się, że jest to nie kto inny jak Eleonora wraz z Alice. Siedziały w oknie naprzeciwko siebie. Ciekawiło go o czym mogą rozmawiać, więc postanowił pozostać w ukryciu.

Sordidum Cogitatus (Severus Snape x OC)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz