Podczas obiadu w Wielkiej Sali jak zwykle panował gwar. Uczniowie żywo rozmawiali ze sobą, przekrzykując się i śmiejąc między następnymi kęsami jedzenia. Każdy dom miał swoje tematy, jednak to właśnie przy stole Ślizgonów było najgłośniej, panowało największe zamieszanie i przeważał jeden wątek. Wszyscy rzucali zaciekawione spojrzenia w stronę Joe'ego, który oblegany był przez grupkę zatroskanych jego stanem dziewczyn. Niecodziennym widokiem była obita twarz bożyszcza nastolatek Hogwart'u, która zawsze zahaczała o perfekcję. Fanki chłopaka nadskakiwały mu na każdym kroku i ubolewały nad tym, co mu się stało. Eleonora i Alice śmiały się pod nosem, słysząc te wszystkie kłamstwa i lamenty. Joe nie miał wyboru, co do wersji zdarzeń i częściowo podziwiały go za determinację w tej kwestii. Choć z drugiej strony brunetka chciałaby się pochwalić, że to dzięki niej zyskał tak wspaniałą ozdobę na swojej plugawej gębie. Zastanawiały się jak to możliwe, że te wszystkie dziewuchy są tak ślepe i naiwne? Nieraz zostały wykorzystane, co dobitnie dał Eleonorze do zrozumienia, zmienia je jak rękawiczki według własnego widzimisię, a mimo to wciąż do niego lgną. Cóż... Niektórzy chyba nigdy nie przejrzą na oczy i nie zdejmą swoich różowych okularów. Szkoda tylko, że przez takie zachowanie pokazują, jak się nie szanują.
- Jak myślisz - szepnęła Alice - swoim kumplom też wciska kit z ławką?
- Cholera wie. Pomagali mu, wiedząc po co mnie zabierał... Ale nie wydaje mi się, aby przyznał się nawet im, że łomot spuściła mu jakaś "laska". - zaśmiała się, akcentując ostatnie słowo - Ciekawe jak Severus to z nimi załatwił.
- Chyba żaden facet do tego się nie przyzna. Większość ma za duże ego i za małe jaja na taką szczerość. Zupełnie jakby kobieta nie była w stanie dokonać takiego czynu. A to przecież łatwizna, zwłaszcza gdy zostanie wyprowadzona z równowagi, czyż nie?
- Chyba masz rację, siostro. - prychnęła na słowa przyjaciółki - I fakt, poszło gładko.
- Oczywiście, że mam. - wypięła się dumnie - A jak ręka?
- Siniak nabiera barw, niestety. Ten dupek ma o wiele więcej siły niż przypuszczałam. A dłoń... - wyciągnęła ją przed siebie - boli, ale nie jest złamana. Mogę nią w miarę normalnie ruszać.
- Może pójdziemy do pielęgniarki po maść?
- W życiu. - zaprotestowała - Będę musiała się tłumaczyć, skąd mam to "cudo".
- Jak nie pielęgniarka, to jest jeszcze jedna osoba, która może Ci pomóc. - oby dwie odruchowo spojrzały na czarną postać siedzącą przy stole nauczycielskim - Przecież to właśnie on dostarcza do skrzydła szpitalnego eliksiry, więc na stówę ma je również u siebie.
- Wiesz, myślałam o tym, ale po obiedzie ktoś ma u niego szlaban. Nie mam ochoty go widzieć częściej niż to konieczne.
- Nie musisz. Snape zawsze wychodzi szybciej z posiłków. Jak tylko się ruszy, pójdziemy do niego. I wyjdziemy, zanim pojawi się Joe.
- Zgoda.
* * *
Severus Snape był bardzo zadowolony ze swojej wizyty w pokoju wspólnym Slytherinu. Tak jak przypuszczał, zastał tam chłopaków, z którymi miał się rozmówić. Jego pojawienie się w dormitorium bez zapowiedzi, wywołało niemałe zaskoczenie i szok. Rzadko się w nim zjawia, a jeżeli już to albo ogłosić coś naprawdę ważnego, albo w mniej przyjemnych kwestiach. Wszyscy zamilkli i pobledli na jego widok, czekając aż się odezwie. Od razu skinął na nastolatków, którzy bez zbędnego komentarza, z duszą na ramieniu ruszyli za nauczycielem na korytarz. Reszta odetchnęła z ulgą i wrócili do swoich zajęć. Przeszedł szybko do sedna, wygłaszając krótką mowę i wyznaczając po tym szlabany u woźnego. Będą mieli ich trochę mniej niż Butler, ale zadba, aby odczuli dobrze konsekwencje. Po załatwieniu sprawy miał dla siebie chwilę przed obiadem. Zaszył się na ten czas w prywatnych kwaterach.
CZYTASZ
Sordidum Cogitatus (Severus Snape x OC)
FanfictionEleonora, uczennica ostatniego roku w Hogwarcie. Pewnego dnia dostaje szlaban i .... Co takiego wydarzy się? Co stanie się z dziewczyną? Czy Severus ma z tym coś wspólnego? O tym dowiecie się czytając moje krótkie, a zarazem pierwsze opowiadanie. S...