Rozdział 22

895 42 4
                                    

Patrzyłam się w jego brązowe oczy, a następnie zdjęłam maskę byśmy mogli złapać kontakt wzrokowy. Nie, nie, nie, nie! To się kurwa nie dzieje. To tylko jebany sen. Cholera Rosie obudź się!

-J-ja chyba muszę iść. T-to do zobaczenia jutro w szkole- powiedziałam ze sztucznym uśmiechem, a następnie założyłam maskę I ruszyłam w stronę mojego domu.

Perspektywa Petera

-Ta do zobaczenia- burknąłem, bo nie spodziewałem się zupełnie innej reakcji. Jezu tu wydarzyło się właśnie więcej niż w moim całym życiu.

Ruszyłem wolnym krokiem w stronę krawędzi i popatrzyłem się na ten wspaniały widok. W tym momencie dużo bym dał by cofnąć czas. Chociaż by to jebane pół godziny.

Perspektywa Rose

Weszłam do mojego pokoju przez okno. A następnie padłam wyczerpana na łóżku rzucając maskę gdzieś na drugi koniec pokoju.
-Nosz japierdole!

Włączyłam telewizor. Nie no zajebiście Anime. Sczerze nigdy nie obejrzałam żadnego do końca zawsze kończyło sie na kilku odcinkach albo jednym sezonie. Dobra Netflix będzie jednak dużo lepszą opcją.

Włączyłam dom z papieru, ale ja jak to ja. Zasnęłam w połowie odcinka.

*Skip time*

Kurwa, która godzina-powiedziałam pod nosem powoli otwierając oczy- Japierdole!-krzyknęłam patrząc na zegarek. Była 9.20.

-Jarvis!?
-Tak Rosie?-odezwała się sztuczna inteligencja
-Czemu mnie nie obudziłeś?!-zapytałam tonem pełnym pretensji
-Próbowałem, ale za każdym razem mówiłaś, że za 30 minut
-Kurwa-przeklnęlam pod nosem

Szybko wstałam I pobiegłam do garderoby poszukać jakiś ubrań.

Po jakiś 20 minutach biegłam już korytarzem wybierając numer do Happyego, z prośbą czy mógłby mnie zawieść do szkoły.

-Hej Happy-powiedziałam gdy w końcu mężczyzna po paru dzwonkach raczą odebrać telefon-mógłbyś mnie zawieść do szkoły?

-Z 5 minut pod wieżą, ale masz się nie spóźnić

-Jasne, dzięki-odparłam rozłączając się

Pięć minut później. Siedziałam już w jego samochodzie jadąc do szkoły. Normalnie pewno jechała bym tam z optymistycznym nastawieniem, ale obecnie w mojej głowie, było milion myśli, o tym co się wczoraj wydarzyło.
Jezu Błagam, żeby Petera nie było w szkole.

Jakieś 20 minut później wchodziłam do szkoły. Panowała kompletna cisza, wsumie nic dziwnego wkońcu są lekcje. Spojrzałam na plan i udałam się pod sale od matematyki w której za niecałe 30 minut moja klasa miała mieć lekcje.

Siedząc tam usłyszałam krzyk.

-O kto to zaszczycił nas swoją obecnością w szkole. Czyżby to Penis Parker.

Nosz kurwa. Ten głos rozpoznała bym zawsze i wszędzie. Mózg kazał mi siedzieć w miejscu i nic z tym nie robić. Ale ja oczywiście postanowiłam interweniować.

-Zamknij się Flash!-palnęłam powoli do niego odchodząc

-A bo co mi zrobisz Stark?-powiedział wyzywająco

I wtedy zrobiłam jedną z najgłupszych rzeczy w moim życiu.

Koleś tak mnie zirytował, że przywaliłam mu z liścia.

-Brawo Rose-usłyszałam głos za mną

-O chuj-pomyślałam i zaczęłam powoli się obracać. Stał za mną nie kto inny jak dyrektor.

-Ty i Flash idziecie ze mną do gabinetu, zaraz zadzwonię po waszych rodziców- powiedział mężczyzna, powoli ruszając w stronę swojego biura.

Na słowo ,,rodzice" przeszły mnie ciarki. Cholera niewiedziałam nawet czy Tony znajdzie czas by tu przyjechać, ale wiedziałam jedno Flash na sto procent dowie się kto jest moim ojcem.

Wiem, że żadko wstawiam. Poprostu ostatnio był zapierdol w szkole i nie miałam weny. Ponad 500 słów


Córka starkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz