Rozdiał 29

795 46 8
                                    

Od mojej przeprowadzki minęło kilka dni. Szczerze nadal się nie wypakowałam bo poprostu mi się nie chce. Jestem w chuj leniwa i najgorsze jest to, że nie potrafię na to nic poradzić.

Wyszłam z pokoju I chwilę później znalazłam się w kuchni. Ta jest zdecydowanie większa i nowocześniejsza od poprzedniej. Wzięłam płatki I wsypałam do miski a następnie zalałam mlekiem. Wzięłam telefon I zaczęłam przeglądać nieodebrane wiadomości.

Od Parker

Wszystko okej?

Od Parker

Rose ja się martwię

Od Parker

Możemy się spotkać?

Od Parker

Proszę daj sobie pomóc

Najgorsze jest to, że tych wiadomości są setki.

–Cholera–mruknęłam.

–Co cholera?–usłyszałam za mną kobiecy głos należący do Nat.

No tego to ja się nie spodziewałam.

–O przepraszam, znalazłam super bluzę, ale boję się, że zaraz się wyprzeda możesz mnie podwieźć do najbliższej galeri bym mogła ją przymierzyć?–skłamałam i odrazu zobaczyłam niechętnie mine kobiety–Proszę–dodałam sztucznie się uśmiechając

–Dobra, skończ śniadanie i za 2 minut widzimy się pod budynkiem–powiedziała, a  następnie ruszyła w stronę drzwi.

Szybko dojadłam płatki w tymczasie pisząc wiadomość do Petera.

Od Rosie

Za 40 minut na dachu tam gdzie zawsze

Od Parker

O to jednak żyjesz. Jasne będę.

Wsadziłam miskę do zlewu i ruszyłam pędem do mojego pokoju.

Wzięłam strój i wsadziłam do randomowej torby leżącej na podłodze, a następnie ruszyłam pędem na dwór by wdowa nie musiała czekać.

–Hej Nat–powiedziałam minutę później wsiadając do samochodu wdowy.

–Cześć Młoda–mruknęłam w odpowiedzi kobieta, a następnie przycisnęła pedał gazu.

Pół godziny później weszłam do galeri, jednak zamiast ruszyć do Armani albo The North Face weszłam do łazienki. Zamknęłam drzwi od kabiny i zaczęłam przebierać się w mój strój. Torbę zachowałam za poluzowaną cegłą w ścianie o której  zadaje się wiedziałam tylko ja.

Otworzyłam nie duży okno i Wyszłam przez nie na dach budynku.

–Hej Spidey!–krzyknęłam 5 minut później na dach miejsca gdzie się umówiliśmy.

–Cześć–powiedział zdejmując maskę na co ja zrobiłam to samo.

–Ch-ch-chiałam cię przeprosić...–zaczęłam temat początkowo się jąkając–spuściłam cię na drzewo Kiedy ty chciałeś mi tylko pomóc...

Chłopak na moje słowa tylko przytaknął i słuchał dalej tego co miałam do powiedzenia.

–Nie szczególnie chciałam by ktoś mieszał się w moje życie poza szkołą albo co gorsza próbował mi pomóc–kontynuowałam nie pewnie moją wypowiedź–Przepraszam–
wyszeptałam i ruszyłam w stronę krawędzi chcą wrócić do galerii, a następnie do domu

–Rosie?!

–Yh?–mruknęłam obracając się i patrząc na nastolatka.

–Dziękuję–powiedział ze szczerym uśmiechem na twarzy

Córka starkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz