Rozdział 14

1K 36 3
                                    

-Hej Nat. Pomożesz opatrzyć mi ranę?- zapytałam podchodząc do kobiety
-Jasne. Idź do swojego pokoju a ja pójdę do kuchni po apteczkę.

Perspektywa Natashy

Weszłam do kuchni szukając apteczki.

-Czego tak szukasz Natasha?

Za mną stał Stark.

-A nic, nic. Potrzebuję apteczkę- odparłam zmieszana
-Górna szawka- powiedział pokazując palcem

Perspektywa Rose

Usiadłam na moim łóżku, czekając na Nat. Z nudów włączyłam telewizor. Akurat były prowadzone wywiady z poszkodowanymi. Cholera masakra, wszystkie media coraz bardziej nagłaśniały to co się dzisiaj stało. Po co ja korzystam z tych mocy. Wyłączyłam telewizor.

Po chwili do mojego pokoju wparowała Nat z apteczką w ręce.

-Okej pokazuj te rany -powiedziała kobieta

Odsłoniłam kawałek koszulki tak by było widać moją ranę.

-O cholera- powiedziała pod nosem

Chwilę później moje rany były już opatrzone.

-Dzięki Nat. Nie wiem co bym zrobiła gdyby nie ty- powiedziałam z wdzięcznością

Kobieta na moje słowa lekko się uśmiechnęła. A po chwili powiedziała

-Radzę ci skłamać Tonemu, że źle się czujesz, bo w takim stanie to napewno nie możesz iść do szkoły
-Ta jasne przekażę mu- mruknęłam

Natasha wstała z mojego łóżka I wyszła.

-Jarvis czy możesz przekazać tacie, że źle się czuję i nie idę jutro do szkoły
-Tak jest Panno Stark
-Rosie wystarczy
-Tak jest Rosie

Perspektywa Tonego

Zastanawiałem się jak powinienem z nią o tym wszystkim porozmawiać. Szanse, że Rosie to K wynoszą sto procent. A Natasha zdaję się o wszystkim wiedzieć. W tym momencie usłyszałem głos Jarvisa.

-Rosie kazała przekazać, że źle się czuje i nie idzie jutro do szkoły.
-W takim razie przekaż jej, żeby wstawiła się u mnie jutro w biurze o 10
-Tak jest Panie Stark

Dobra mam czas do 10 by przemyśleć co chcę jej dokładnie powiedzieć.

Perspektywa Rose

Obudziłam się o 9.30. Jarvis wczoraj przekazał mi informację, że mam być u Tonego w biurze o 10.

Szybko wstałam I zaczęłam się ogarniać. Brzuch nadal nie miłosiernie mnie bolał, ale mniejsza z tym.

O 10.20 weszłam do biura Tonego. No cóż moją wadą jest to, że nie jestem punktualna. Nawet wiem po kim to mam.

-O co chodzi?- zapytałam zamykając drzwi
-Siadaj- powiedział wskazując na krzesło na przeciwko jego biurka

Usiadłam i spytałam

-Czy teraz się do wiem o co chodzi?
-Może poprostu zapytam w prost

Prawie 400 słów. Marraton 6/7

Córka starkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz