To był Tony Stark...
O choler pomyślałam jednak mnie okłamała... Moja matka...
-Panie Stark to Rose...pańska córka-dodała po chwili kobieta
-Cześć Rose- uśmiechną się i podał mi rękęStwierdziłam, że spytam prosto z mostu.
-Czemu zostawiłeś mnie i mamę- zapytałam
- Posłuchaj nie miałem wyboru...- powiedział
- Czyli myślisz, że tak poprostu ci uwierzę- spytałam ze łzami w oczachJeszcze kilka minut temu był dla mnie wspaniałym miliarderem. Teraz był dla mnie nikim. Znienawidziłam go...
-Choć Rose, jedziemy do Avengers tower- powiedział
- Nigdzie z tobą nie idę -odparłam
-Rose proszę cię naprawdę mi na tobie zależyMężczyzna ruszył w stronę drzwi jakby wiedział, że za nim pójdę
-jak już to Rosie- krzyknęłam za nim i udałam się w tą samą stronę
Przed szpitalem stał zaparkowany czarny sportowy samochód
-wsiadaj- powiedział Tony
Posłusznie weszłam do środka i usadowiłam się na fotelu. No nie powiem był to luksus ale i tak tęskniłam z tym co było przedtem. Miałam chociaż nadzieję, że nie będę musiała zmieniać szkoły. Ciężko mi było komuś zaufać w końcu tak jak już wspominałam miałam tylko jedną przyjaciółkę MJ.
-Co z moim rzeczami?- spytałam
-Są już w Avengers tower- odparłReszta podróży minęła nam w ciszy, ta szczerze jechaliśmy dość długo. Korków w Nowym Yorku jest strasznie dużo. Starałam się nie myśleć o mamie ale ta szczerze ta sytuacja mnie całkowicie przerasta.
Gdy byliśmy już na miejscu moim oczom ukazał się olbrzymi budynek.
-Avengersi są na misji wszyscy poza Natashą, przedstawię cię im dziś wieczorem- powiedział wchodząc do budynku
Weszliśmy do windy i odrazu pojechaliśmy na piętro z pokojami mieszkalnymi. Szliśmy korytarzem do końca aż zatrzymaliśmy się przy ostatnich drzwiach.
-To twój pokój- powiedział mężczyzna otwierając drwi.
Szczere byłam w siódmym niebie pokój był bardzo estetyczny były w nim Ledy i sztuczny bluszcz na ścianach. Była też łazienka i duża garderoba. Poprostu pokój moich marzeni jeszcze ten widok na Nowy York. O mój Boże! Wyglądało to mniej więcej tak.
- Podoba Ci się?- spytał Tony
- T-t-tak oczywiście-odpowiedziałam
-Dam Ci chwilę żebyś mogła wszystko obejrzeć, potem zjemy razem kolację- powiedział i skierował się w stronę drzwi
-Poczekaj- krzyknęłam z nim
-Tak?
-A co ze szkołą, przecież to już za tydzień
-Nie wiem poruszymy temat przy kolacji za około godzinę-powiedział i wyszedłPołożyłam się na łóżku i zaczęłam płakać. Cholera moja mama nie żyje... Najbliższa mi osoba i na dodatek jeszcze mój pies... Pamiętam jak się cieszyłam gdy dostałam Toffiego na 14 urodziny. Wiedziałam, że szybko nie wstanę spowrotem na nogi po tej całej sytuacji. Jeszcze na dodatek dowiedziałam się, że mój ojciec to egoistyczny miliarder. Choler jakie ja mam beznadziejne życie...
Po około godzinie wstałam z łóżka i udałam się na kolację ojciec powiedział mi gdzie jest kuchnia bo była na tym samym piętrze co pokoje. Kiedy weszłam do kuchni. Mój ojciec już tam był. Usiadłam na stołku przy wyspie kuchennej. Tony podał mi talerz pełen kanapek.
-Smacznego-powiedział
-Dzięki...
-Zastanawiałem się nad szkołą stwierdziłem, że chyba lepiej będzie leśni przejdziesz na nauczanie domowe, albo zaczniesz się uczyć w prywatnej szkole
- Nie, proszę tam mam przyjaciół...A tak właściwie tylko jedną przyjaciółkę dodałam w myślach
-Napewno Rosie?-spytał
-Tak
-Rozumiem ale Happy będzie cię odwoził i przywoził
-Kim jest Ha...Nie zdążyłam dokończyć bo drzwi od windy się otworzył i wyszła z niej Natasha która jako jedyna nie była na misji
-Cześć Tony
-Cześć musisz kogoś poznać, to Rose... moja córka
-To ty masz córkę?!- widać było, że jest bardzo zdziwionaPodeszła do mnie.
-Cześć Natasha, miło mi- powiedziała podając mi dłoń
-Rosie-uścisnełam jej dłoń z uśmiechemZapadła niezręczna cisza.
-Jak chcesz możemy jutro poćwiczyć-zasugerowała-no wiesz będzie okazja żeby lepiej się poznać -mówiła dalej
-Pewnie-odpowiedziałam z uśmiechem.Szczerze polubiłam tę kobietę nie mogłam się doczekać aż poznam resztę byłam tak podekscytowana. Mieli wrócić wieczorem ale Nat powiedziała, że prawdopodobnie będą późno w nocy.
Kiedy Natasha odeszła stwierdziłam, że muszę spytać prosto z mostu.
-Czemu zostawiłeś mnie i mamę
-Posłuchaj Rose, w grę w chodzi bezpieczeństwo
-Grę, grę? Dla ciebie życie to gra. Nawet nie wiesz jak Ciężko dorastało mi się bez ojca...Wstałam i odeszłam od stołu. Było mi tak w chuj przykro.
Perspektywa Tonego
Chciałem za nią pobiec ale zamiast tego zacząłem iść powoli bo musiałem wszytko przemyśleć. Szedłem korytarzem aż dotarłem po jej pokój. Zapukałem i usłyszałem w odpowiedzi ciche tak?
Wszedłem do pokoju Rose siedziała na łóżku cała zapłakana.
-Co jeszcze bardziej chcesz mnie skrzywdzić?-spytała
-Posłuchaj ja ci chcę tylko wszystko wyjaśnić
-Wyjaśnić?Wyjaśnić? Co ty chcesz niby wyjaśniać. Jesteś samolubnym miliarderem który porzucił własne dziecko.
-To nie tak. Posłuchaj mnie proszę.
-Masz ostatnią szansę-powiedziała dziewczynaWziąłem wdech i zacząłem mówić.
-Poznałem twoją mamę na imprezie. I tak się składa, że się w niej zakochałem. Byliśmy razem przez rok i wtedy... zaszła w ciążę. Kiedy się urodziłaś mama nalegała by nikt nie wiedział. Nawet jej rodzice o tobie nie wiedzieli. Tylko ja i ona. Po dwóch latach twoja mama postanowiła zakończyć nasz związek, a mi kazała nigdy się do ciebie nie zbliżać. Wzięła cię ze sobą i przeprowadziła się na drugi koniec miasta.
W moich oczach zaczęły zbierać się łzy.
W pewnym momencie dziewczyna mnie przytuliła oddałem ten uścisk. Nigdy w życiu nie byłem taki szczęśliwy.-Przepraszam
Spojrzałem na zegarek była 23. Wstałem, a wychodząc z pokoju powiedziałem jej dobranoc.
Kiedy wszedłem do kuchni przy stole siedzieli Avengers.
-Tony czemu nam nie powiedziałeś, że masz córkę- spytał Steve
-Skąd wiecie-zapytałem
-Od Natashy- powiedział ThorSpojrzałem na kobietę siedzącą na kreśle dwa metry odemnie.
-Nazywa się Rose ma 16 lat i będzie teraz z nami mieszkać.
Mam nadzieję, że na razie wam się podoba. Jest prawie 1000 słów.🥰
CZYTASZ
Córka starka
FanficLudzie nie wiedzą, że Tony Stark ma nastoletnią córkę a co jeśli... Rose Stark ma toksyczną relację z Peterem Parkerem, jednak jest zakochana w Spider-Manie... (Proszę nie zniechęcajcie się po pierwszych rozdziałach, w czasie pisania tej książki wi...