Rozdział 23

1K 46 43
                                    

Wraz z Flashem kierowaliśmy się powoli do gabinetu dyrektora.

Minęło pół godziny. Ja i Flash siedzieliśmy na krzesełkach w gabinecie. Jego mama miała zaraz być i problem w tym, że mój tata również.

W tym momencie drzwi się otworzyły i staneła w nich mama chłopaka.

-Dzień dobry, czy dowiem się o co chodzi?-zapytała kobieta

-Najpierw musimy poczekać na jej ojca-powiedział wskazując ręką na mnie-proszę usiąść

Kobieta usiadła i wtym momencie do pomieszczenia wszedł... Nosz kurna oczywiście, że Tony.

Jedynym plusem tej sytuacji była ich reakcja. No nie powiem ich miny zostaną mi w głowie do końca życia.

Kiedy tata usiadł dyrektor odrazu zaczął prawić morały o tym jak ja źle się zachowałam. Bo przecież dowalenie koledze z liścia jest gorsze niż przestępstwo.

Siedzieliśmy tak może z godzinę, dopóki dyrektor nie zakończył swojego przemówienia. Chociaż szczerze to jedyne o czym myślałam to to co zrobi Flash z wiedzą kim jest mój ojciec oraz to czy ktoś zobaczy mnie z Tonym Kiedy będziemy iść korytarzami do wyjścia z budynku.

-A więc Rose czy obiecujesz nigdy więcej nie bić Flasha?-zapytał mężczyzna
-Tak-odparłam
-A czy ty Flash obiecujesz nigdy więcej nie nabijać się z innych?
-Yhm-odmrukną
-Dobrze, a więc dziękuję

Dyrektor ruszył w stronę drzwi, by odprowadzić nas do wyjścia. I w tym momencie usłyszałam głośne ,,brrrrrrrrr" albo raczej ,,dryńńnnnn" sama nie wiem jak to określić, ale oczywiste było to, że skoro zadzwonił dzwonek to zaczęła się przerwa, czyli właściwie mam przejebane.

Dyrektor otworzył drzwi i wyszliśmy całą piątka na korytarz. Wszystkie pary oczu były skierowane na nas. Sczerze myślałam, że się tam popłaczę. Jedni robili zdjęcia, a drudzy coś szeptali pomiędzy sobą. Japierdole. Jedyne czego chciałam w tamtym momencie to poprostu pójść spać i nigdy się nie obudzić.

Pięć minut później jechałam luksusowym samochodem przez ulice Nowego Yorku.

-Przepraszam tato-wyszeptałam
-Nic się nie stało-odparł głosem który nie wyrażał żadnych emocji

Wszyscy wiedzą, bo zdjęcia teraz zapewne fruwają po całym internecie. I pomyśleć, że zapewne wszystko potoczyło by się inaczej gdyby nie to, że postanowiłam przywalić Flashowi.

*Skip Time *

Leżałam na łóżko i przeglądałam artykuły o tym, że Tony Stark ma córkę którą ukrywał całe życie. Japierdole nie było mnie w szkole od tygodnia z powodu tej całej dramy. Jeszcze miesiąc i przeprowadzka.

(Ja wiem, że w filmie to wszystko trwało jakiś tydzień, ale tu będzie dużej)

Nie wiem co robić mogę przenieść się na nauczanie domowe, ale boję się samotności. Mogę też również wrócić do szkoły w której teraz zapewne pełno osób plotkuje na mój temat. A poza tym nadal nie wyjaśniłam sobie wszystkiego z Peterem, a tak szczere to nawet z nim nie rozmawiałam.

W mojej głowie znajdowało się zbyt wiele myśli. Czemu to wszytko musi być takie skomplikowane? Po moich policzkach powoli zaczynały spływać łzy. Czemu kurwa ja? Chciałabym wrócić do czasów Kiedy mieszkałam z mamą... Kiedy żyła wszytko było lepsze. Może powinnam to zakończyć? Może będzie lepiej?

Powoli podniosłam się z łóżka I ruszyłam w stronę łazienki. Weszłam do pomieszczenia i otworzyłam szufladę szafki pod umywalką. Zaczęłam przegrzebywać rzeczy by znaleźć tę jedną rzecz.

-Mam-wyszeptałam wyjmując z szuflady żyletkę.

Przyłożyłam ją do skóry i... I zaczęłam się ciąć. Z ran wypływała duża ilość krwi, lecz po chwili stwierdziłam, że to nie ma sensu. Nie miałam odwagi by rozciąć żyły.

-Cholera!-powiedziałam rzucając żyletkę na drugi koniec pomieszczenia.

Na podłodze było pełno krwi. Nie wiedziałam co robić. Wyszłam z łazienki I położyłam się na łóżku. Po chwili bezczynnego leżenia i wpatrywania się w sufit sięgnęłam po słuchawki, które wsadziłam do uszu, a następnie włączyłam muzykę. Wybrałam jakąś pierwszą lepszą depresyjną play listę ze Spotify. Po chwili zaczął rozbrzmiewać tekst piosenki.

Stay away, away, away

Hide the sun
I will leave  your face out of my mind...

Słuchałam muzyki dopóki moje powieki nie zrobiły się ciężkie i poprostu opadły, a ja zasnęłam.

Obudziłam się jakoś o 3 w nocy. Nie byłam senna, więc stwierdziłam, że poprostu wstanę. Weszłam do łazienki I odrazu przypomniało mi się to co wydarzyło się kilka godzin temu.

Wzięłam jakąś szmatkę, namoczyłam i zaczęłam czyścić zakrwawioną podłogę. Skończyłam dopiero wtedy kiedy nie było już ani śladu krwi. Cholera, ale ja jestem durna. :)

Wyszłam z pokoju I zaczęłam kierować się do kuchni. Weszłam do pomieszczenia I zaczęłam szukać apteczki by móc oczyścić rany na moich nadgarstkach. Wyjęłam oktanisep i zaczęłam spryskiwać rany. Po chwili skończyłam i schowałem wszystko do szuflady. Kiedy miałam wracać już do mojego pokoju zdałam sobie sprawę, że nie jadłam nic od dwóch dni. Więc sięgnęłam do szafki po sushi które kupiłam jakiś ponad tydzień temu.

Usiadłam na stołku przy wyspie kuchennej i zaczęłam otwierać paczkę. Właśnie zaczęłam, niedokończyłam bo moją uwagę przykuło opakowanie z napisem ,,paracetamol". Wzięłam pudełko i ruszyłam w stronę mojego pokoju. Usiadłam na łóżku. Opakowanie było jeszcze nie otwarte.

Dobra teraz albo nigdy, otworzyłam pudełko i zaczęłam powoli połykać tabletki.

Ponad 800 słów myślę, że będę teraz częściej wstawiać rozdziały. Moja wena wróciła.

Córka starkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz