Rozdział 2

650 20 5
                                    


Alex otworzyła oczy ,niechętnie witając otaczający ją świat .Jej głowa pulsowała ,a piekący ból uderzał w podstawę jej czaszki .Zauważyła ,ze leżała w ciemnym i zimnym pokoju .I była obserwowana ,nie mogła przegapić czerwonej kropki migającej w górnym rogu ,kamery śledzącej ją .

Pod spodem umieszczono maleńką łazienkę ,jedyne miejsce ,do którego kamera nie miała dostępu .A przynajmniej tak chciała być prawdziwa .Z sufitu świeciła stara żarówka ,jej światło drżało i gasło .Brak okien .Bez wyjścia .Otaczają ją tylko ceglane ściany .

Zamrugała w szoku ,gdy jej wspomnienia stały się jasne .Jej serce ścisnęło się na widok ubranego na czarno mężczyzny .Wciąż czuła ból ,siniak tworzący się w miejscu ,gdzie metalowa ręka ścisnęła jej talię .A na dodatek jej świadomość była niejasna ,wciąż czuła się wyczerpana i słaba .I nie miała pojęcia ,co się dzieje .

Kiedy jej oczy przyzwyczaiły się do otoczenia ,zobaczyła go ,jej porywacz siedział w odległym kącie pokoju ,a jego masywna postać skrywała się pod cieniami .Był prawie niewidoczny ,siedział nieruchomo jak posąg ,z jedną ręką wyciągniętą tuż obok pistoletu na stole.

Przyszpiliła go oczami ,żałując ,ze nie może go zranić swoim spojrzeniem .On to wszystko spowodował .Zmaltretował ją ,odurzył ,zamknął w brudnym pokoju .Przelał się przez nią gniew ,a jednocześnie jej oczy nie mogły przestać go przyglądać ,szukając nawet najmniejszej wskazówki w błękitnej głębi jego oczu .

-Kim jesteś ?Dlaczego mi to robisz?-powiedziała drżącym głosem .Próbowała brzmieć silnie i potężnie ,ale kompletnie się nie powiodła .Co gorsza ,jej słowa zapadły w głuchych uszach ,ponieważ nie odpowiedział ,nawet się nie wzdrygnął i po prostu patrzył na nią .

Pozwalając ,by przypływ adrenaliny wzmocnił ją ,przeniosła się ze swojego miejsca na łóżku i wstała z drżącymi nogami .Oszołomiona od wstrzykniętego w nią narkotyku potknęła się ,jej stopy się chwiały .Próbowała się zorientować ,ale straciła równowagę ,jej ciało opadło na ziemię. 

Jednak upadek nie nadszedł .

Rozszerzyła oczy ,gdy ramiona otoczyły jej i tak już obolałą talię .Chwyciła się do niego ,a on natychmiast chrząknął ,zmieniając uścisk ,gdy przesunął się ,by wziąć ją w ramiona .W odpowiedzi zwinęła swoje ciało ,przerażona do szpiku kości ,ale starała się to ukryć .Złożyła razem drżące dłonie i ugryzła wnętrze policzków ,aby powstrzymać nerwowe zaciskanie zębów .

Z nieoczekiwaną ostrożnością położył ją na łóżku i spojrzał na nią ,jakby ją badał .Skorzystała z okazji ,by przyjrzeć mu się bliżej .Był duży ,dobre dwie głowy wyższy od niej i muskularny .Miał zarysowane kości policzkowe ,kilkudniowy zarost na policzkach .Wydawał się zimny i opanowany ,jakby niczego się nie bał .Nie mogła nie zauważyć ,ze sprawiał wrażenie kogoś strasznie samotnego .

Zdając sobie sprawę ,ze patrzy na nią tak otwarcie jak ona ,odchrząknęła i wycofała się najdalszy róg łóżka-Ciągle się na mnie gapisz ,ale nic nie mówisz .

Wydawało się ,ze jej słowa obudziły go na dobre lub na złe ,ponieważ uniósł jedno kolano i stanął na łóżku ,pochylając się w pasie, aby wyrównać różnicę wzrostu .Podchodził do niej i przy każdym ruchu pozytywnie drżała ,zwłaszcza gdy był tak blisko niej ,jak tylko mógł .Na jego twarzy malował się nieczytelny wyraz ,który roztapiał się ,gdy tylko ich oczy się spotkały .

Alex widziała każdą cechę w jego nieludzko niebieskich oczach .Tak błękitne i czyste jak niebo .Zadrżała w intymnej pozycji .Ogarnął ją strach ,nie mogła uwierzyć ,ze miała takie myśli o mężczyźnie ,który potraktował ją tak surowo .Chciała kopać ,krzyczeć ,ale jej system nie reagował na jej polecenia .

-Nie zrobiłam nic ,by cię skrzywdzić .Dlaczego mi to robisz?-powiedziała ,oszołomiona własną odwagą .

Znowu milczał ,ale jego oczy się zwęziły ,w kącikach tworzyły się drobne zmarszczki .Pokazał pierwszy wyraz twarzy ,wyglądając na autentycznie zdezorientowanego i zakłopotanego .Nie mogła zrozumieć ,przez co przechodzi ,kompletnie nieświadoma ,ze Zimowy Żołnierz ponownie atakuje Bucky'ego Barnesa .

-Nie walcz-przyszedł jego ochrypły baryton ,Bucky Barnes wynurzył się z głębokiego snu .

Wzdrygnęła się na jego głos i dotyk ,cofając się -Co?

-Rób ,jak ci kazano -jego głos urwał się ,gdy zmarszczył twarz ,zdezorientowany .Był zmęczony ,zły i musiał się trzymać w ryzach .

-Nie ufam ci -powiedziała Alex jednym oddechem .

Bucku spojrzał na nią i westchnął -Myślisz ,ze to gra? Sen?

-Chciałabym ,żeby tak było -odpowiedziała -Proszę ,uwolnij mnie .Muszę się obudzić .Jeszcze nie jest za późno .

-Nie .

W chwili ,gdy wypowiedział swoją odpowiedź ,odskoczył i odsunął się od niej .I dokładnie sekundę później drzwi się otworzyły i dwóch uzbrojonych mężczyzn weszło do środka .Alex zacisnęła pięści ,gdy podeszli do niej i spojrzała na niego błagalnie .Ale co ona w ogóle myślała ?Nigdy nie otrzyma od niego pomocy .Był jednym z nich .

Skrzywiła się ,gdy dwóch mężczyzn złapało ją za łokcie i próbowała się odsunąć ,ale ich ręce trzymały ją w miejscu ,obrzydliwie silnie .Zrobiło jej się niedobrze ,gdy została wciągnięta ,brutalnie popychana do chodzenia .Wyszła z pokoju tylko po to ,by napotkać ściany pomalowane na szaro ,niektóre części wzmocnione metalem ,rozciągające się wokół niej .Czuła się ,jakby przetrzymywana w podziemnym więzieniu ,biorąc uwagę nieustanny szum systemu wentylacyjnego .

Kiedy przestali ją ciągnąc ,upadła na kolana na podłogę ,wpatrując się w najbardziej przerażający pokój .Otaczały go komputery ,a pośrodku znajdowało się krzesło pełne skórzanych pasków i metalowych uchwytów .Nad krzesłem spoczywała gruba cylindryczna konstrukcja ,która wydawała niski ,wibrujący dźwięk .Wokół krążyły komputery i ludzie w fartuchach laboratoryjnych ,zupełnie nieświadomi jej obecności ,w pełni skupieni na czymkolwiek ,czym było ich zadanie .

-Nie ma powodu ,by udawać odważnego .Nie możesz uciec.

Alex zachwiała się i podążyła za źródłem głosu ,spotykając plecy mężczyzny stojącego po jej prawej stronie .Odziany w schludny garnitur ,patrzył na swój tablet ,a gdy z bliska zobaczyła swoje imię na ekranie ,swoje zdjęcie ,studiował jej akta .

Była gotowa się do niego zwrócić ,kiedy wszyscy strażnicy wyszli z pokoju ,a on w końcu się odwrócił ,dając jej wyraźny widok na swoją twarz .Mimo eleganckiego garnituru wyglądał staro ,jego skóra była pomarszczona i blada ,szczęki cienkie i stale zaciśnięte ,oczy duże i czarne .

Alex stała nieruchomo ,mrugając przez długą ,długą chwilę .Czuła się tak ,jakby jej mózg uległ zwarciu i zatrzymał się .Nie .To nie mogło się dziać .Jej podbródek drżał ,gdy otwierała usta ,szczękając zębami ,gdy walczyła ,by wypowiedzieć jego imię .

-Silas.

Ocal mnie - Bucky BarnesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz