Rozdział 33

150 5 0
                                    


Ptaki ćwierkają ,świeże powietrze, ciepło ,zapach Alex,, czuł wszystko wokół siebie ,jego wzmocnione zmysły pracują w pełni .Gdy otworzył oczy ,przechylił głowę i spojrzał na nią z czułym uśmiechem na ustach .Siedziała na podłodze ,połowa jej ciała była zwrócona w stronę łóżka ,z rękami ściskającymi jego własne .

James zamrugał i spróbował podnieść lewą ręka ,ale zauważył ,ze zniknęła .Wyrwało mu się głębokie westchnienie ,gdy przypomniał sobie wydarzenia z Wieży Starka .Odetchnął z ulgą ,widząc ,jak Alex była bezpieczna i zdrowa obok niego .

Ale gdzie dokładnie był ?

Otaczające go ściany były stare ,symfonia brązów .Przy bliższym przyjrzeniu się wydawał się być w małej chatce ,będącej mieszanką nut nowoczesnych i tradycyjnych .Nie zawierała niczego poza podstawowymi  potrzebami ,łóżko wystarczająco duże ,by pasowało do jego ciała ,mały stół jadalny z piecem pośrodku ,a w odległym kącie drzwi ,które prawdopodobnie prowadziły do łazienki .

Wyciągając szyję ,spojrzał na siebie i na abstrakcyjnie wyszywaną szatę ,którą miał na sobie .Jego metalowa ręka zniknęła ,ciemnoniebieska tkanina otulała jego ramię .Alex była również ubrana w podobną sukienkę w kolorze ciemnoczerwonym .Starając się być ukradkiem ,poruszył prawą ręką i delikatnie naciskając ,uniósł ją tak ,ze spoczęła obok niego .Przycisnął ją bliżej i pochylił się ,by pocałować czubek jej głowy .

Kto wie ,przez co przeszła przez ostatnie kilka dni z jego powodu .Pamiętał tylko ,ze stracił przytomność ,kiedy tuliła jego głowę i wykrzykiwała jego imię .Wzdychając ,obserwował ją ,gdy spała ,jego oczy zwęziły się na jej opuchnięte powieki i cienie pod spodem .Chciał przeczesać palcami jej włosy ,poczuć jej potargane loki ,ale bez lewej ręki nie mógł .

Pochłonęła jego serce i nie mógł mieć dość .

Po kilku minutach poruszyła się w jego uścisku i wydała mały jęk ,gdy jej rzęsy zaczęły migotać .Instynktownie schowała swoje ciała bliżej jego ,mrucząc z tego przyjemnego uczucia .Jęknęła cicho i spojrzała na niego zamglonymi oczami .

-James ?-wymamrotała ,a kiedy zarejestrowała ,co się właściwie dzieje ,krzyknęła -James !Obudziłeś się !

-Witaj ,moja mała koala-powiedział i ukrył uśmiech .

Zaśmiała się z tego przezwiska i objęła go czule ,pozwalając ,by jego ciepło przeniknęło do jej ciała .Po trzech dniach odpoczynku w końcu się obudził ,już jej nie strasząc .Ta świadomość sprawiła ,ze zerwała się i posłała mu surowe spojrzenie ,marszcząc brwi .

-Marszczysz brwi .Jesteś na mnie zła ,prawda?-powiedział i dotknął zmarszczek na jej czole .Martwienie się o niego było absolutnie urocze.

-Włamałeś się do pokoju bombą i oderwałeś rękę ,żeby nas uratować -pojawiła się na granicy płaczu ,gdy kontynuowała -Oczywiście ,jestem na ciebie zła ,chociaż cieszę się również ,ze żyjesz. 

-Alex -pocałował czubek jej małego nosa -Zrobiłbym to raz za razem .

-Nie mów tak .Nigdy więcej .Zawsze robisz sobie krzywdę robiąc coś lekkomyślnego ,a ja nigdy nie mogę ci pomóc!

-Zapominasz ,ze jestem super żołnierzem -powiedział ,próbując się usprawiedliwić .

-Jest pan starym głupcem ,panie Barnes .

Z jego ust wyrwał się szczery śmiech -Wow,,,,staruszku ?Naprawdę ?Bez żadnego szacunku .

-Nie odzywaj się -powiedziała surowo i uciszyła go ,kładąc palce na jego ustach -Jestem wdzięczna ,ze mnie uratowałeś ,ale tym razem przesadziłeś .

-Przepraszam ,ze wpuściłem cię przez to piekło -wycedził ,gdy jego ramię objęło ją ,przyciągając ją do siebie -Przepraszam ,ze cię martwię .

-Jesteś mi ostatnio winien wiele przeprosin ,panie .

Resztę jej słów uciszył delikatny nacisk jego ust na jej .Pocałował ją czule ,delikatnie muskając ich usta ,gdy ostrożnie przycisnęła się do jego silnej klatki piersiowej .Stracił połączenie ,bezpieczeństwo ,które zapewniała po prostu będąc obok niego .

-W porządku ,przyjmuję twoje przeprosiny -powiedziała ,kiedy cofnął się i dotknął jej czołem -Jak się czujesz?

-Światło ,,ciepło ,,,spokój .

-Cierpisz? Twoje ramie?-zapytała miękkim głosem ,spoglądając na jego lewe ramię .

-To nie boli -uspokoił ją gorzkim uśmiechem i zapytał -Gdzie jesteśmy?

-W Wakandzie -odpowiedziała -Król T'Challa zaoferował swoje pełne wsparcie .Pomoże ci oczyścić umysł i możemy tu żyć .Przez resztę naszego życia .

James zaniemówił ,nie mogąc uwierzyć w to ,co właśnie powiedziała .Nigdy nie miał miejsca ,e którym mógłby go łaskawie zaakceptować ,a fakt ,ze została u jego boku ,powodował ,ze czuł się winny całego szczęścia ,jakie otrzymywał .Była młoda ,piękna ,ale zdecydowała się pojechać za nim do Wakandy .

-Ale ,,,możesz szukać życia ,które wybierzesz .Nie zasługuję na to ,Alex .Ponieważ zostajesz tu ze mną .

Skrzywiła się na jego słowa ,doskonale świadoma ,ze obwinia się o tak wiele rzeczy .Chciała się na niego wyrwać ,ponieważ najwyraźniej próbował ją zmusić do odejścia .Wiedziała jednak ,ze był głęboko smutny ,zraniony i potrzebował wsparcia i akceptacji .Bał się ,ze jej nie wystarczy .Ze zostanie uszkodzony .

I musiała mu udowodnić ,ze jest inaczej .Żeby zobaczył ,ze jest godzien .Nie miała przy sobie nikogo innego .Był teraz najbliżej rodziny ,,tak ,był rodziną .Dom ,łagodne miejsce ,w którym czuła się chroniona i szczęśliwa .

-Z Silasem zamkniętym możesz mieć szczęśliwe życie .Możesz robić ,co chcesz -wyszeptał ,obolały od samego wymamrotania tych słów .Musiał jednak dać jej wybór ,pomimo bolesnej potrzeby trzymania jej blisko siebie na zawsze .

-Nieważne ,ile razy będziesz próbował mnie odepchnąć ,nigdy nie odejdę -powiedziała ,patrząc mu prosto w oczy .Te piękne oczy ,które były tak niebieskie i pełne miłości i troski .

-Alex -urwał ,czując jak łzy zbierają się w kącikach jego oczu .

-Jesteś dobrym człowiekiem ,James Barnes .I jesteś najbliżej rodziny ,jaką mam .Nie mogę cię zostawić -jej dłoń spoczywała na jego sercu ,bawiąc się palcami -Kocham cię -jej głos lekko się zacinał .To był pierwszy raz ,kiedy wypowiedziała na głos swoje intymne myśli .

James oddychał przez zęby ,próbując uspokoić emocje .Jego usta drżały ,podbródek drżał i był przytłoczony jej wyznaniem ,a wkrótce tama łez pękła .Załamał się szlochem i wsunął zalaną łzami twarz w jej pierś .Zwinął się w jej ramionach ,a ona natychmiast go objęła ,przeczesując palcami jego długie włosy .

-Ci ,,,wszystko w porządku ,,wypuść to wszystko -powiedziała cicho ,gdy drapał ją po bokach i przycisnął twarz głębiej do jej szyi .

-Nie chcę ,żebyś mnie opuściła .Nigdy nie chcę ,żebyś mnie opuściła -jego głos był stłumiony ,a ona ścisnęła go nieco mocniej ,całując jego głowę.-Jesteś moim domem .Jesteś moją miłością -pociągając nosem ,oderwał twarz od jej szyi i powiedział -Należę do ciebie .Jesteś właścicielką mojego serca i duszy .

-A ja należę do ciebie -powiedział słodki uśmiech rozkwitł na jej twarzy ,rozjaśniając nastrój .

-Kocham cię .Chcę cię chronić bez względu na wszystko -wyszeptał ,jego oczy utkwiły w niej jak magnesy -Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie .

-To świetnie .Bo ja też nie wyobrażam sobie życia bez ciebie .

W kącikach jego ust pojawił się lekki uśmiech -Jestem błogosławiony .

-Jesteś kochany -powiedziała ,obsypując jego usta pocałunkami jak piórko .

Ocal mnie - Bucky BarnesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz