Rozdział 11

387 11 2
                                    


Bucky szedł cichą ulicą ,zatrzymując się przy pustym placu zabaw .Poprawił czapkę i wsunął ręce do kieszeni kurtki .Minęło kilka sekund ,zanim ktoś się zbliżył ,powoli i z ledwie słyszalnymi krokami .Spojrzał na swoje wskazówki i pomachał .

-Dobrze wyglądasz ,kolego -powiedział Steve ,zatrzymując się tuż przed swoim przyjacielem z dzieciństwa .

-Tak ,dobrze ,jak potrafię -powiedział Bucky i uśmiechnął się delikatnie .

Steve klepnął go delikatnie w ramię i spojrzał na niego -Wszystko w porządku ?A co z Alex .

-Oboje czujemy się dobrze .Jest trochę zestresowana ,ale jest cierpliwa ,,biorąc pod uwagę ,co się dzieje .

-Byłeś lekkomyślny Bucky -Steve odetchnął drżącym powietrzem -Mogłeś na mnie poczekać .Mogłem zebrać jakieś wsparcie .

-Mieli ją wstrzyknąć -jego głos drżał ,dreszcz przebiegł po jego kręgosłupie -I nie masz pojęcia ,jak surowo ją przez cały czas traktowali .

-Naprawdę ci na niej zależy .

-Muszę ją chronić .Za wszelką cenę -powiedział Bucky potarł dłonią zmęczoną twarz .

-Czy ona pamięta?-zapytał Steve z troską wymalowaną na twarzy .

Usta Bucky'ego rozwarły się na chwilę ,aż w końcu powiedział -Nie .

Steve zmarszczył brwi -Przepraszam ,Bucky .

-Tak będzie najlepiej -powiedział ,zaprzeczając własnymi słowami żalu .

-Nie wierzę ci -powiedział Steve ,a kiedy jego przyjaciel nie odpowiedział ,dodał -Jesteś zmartwiony ,w porządku .Nie będę cię obciążać .

Bucky odetchnął i wreszcie się odezwał -Jaki mamy plan?

-Jestem pewien ,ze trzymasz się nisko przez kilka dni .

-Silas musi mieć każdego ,kto nas szuka-pomyślał Bucky i potarł czoło z frustracją .

-Moje źródła mówią ,ze jest .Teraz jest jeszcze bardziej niebezpieczny .

-Jestem przygotowany -zatrzymał się ,spojrzał mu w oczy i powiedział -A Steve ?Dziękuję.

-Po co?

-Za pomoc .Zaufanie mi .To dzięki tobie zdobyłem kontrolę -powiedział ,zawstydzony ,słysząc ,jak jego własny głos się lamie-Tego dnia na helicarrierze ,,uruchomiłeś moje wspomnienia .Nawet kiedy Hydra wciągnęła mnie z powrotem ,nadal mnie wspierałeś.

-Zrobiłeś dla mnie o wiele więcej .-Steve uśmiechnął się i uderzył go przyjaźnie w ramię -Jesteś rodziną ,Bucky .

-Tak jak ty.

-Nie pozwolę Hydrze skrzywdzić ciebie ani Alex ,będę przy tobie .

-Zaraz do ciebie .Będziemy w kontakcie -powiedział Bucky ,powoli się cofając .

-Hej Bucky ?-Steve uśmiechnął się -Nie rób nic głupiego .

Bucky uniósł na niego brew i uśmiechnął się -Jak mogę ?Zabrałeś ze sobą wszystkich głupów .

-----------------------------------------------------------

Po powrocie Bucky rozejrzał się ,zapuszczając się w głąb domu .Słodki zapach wypełnił jego nozdrza ,a na środku kuchni jego postęp został zahamowany ,gdy jego oczy spotkały jej postać .Ubrana w parę rękawiczek kuchennych wyciągała blachę do pieczenia z czymś co wydawało się zawierać bardzo pyszne ciasto .

Ocal mnie - Bucky BarnesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz