Dreiunddreißig

266 16 7
                                    

Spoglądał w biały sufit, w otaczającej go czystej przestrzeni. Nawet brud który mógłby się tu znaleźć albo najmniejszy dźwięk ni miały prawa tu istnieć. Wzdycha lekko I odwraca swoją drobna posturę spoglądając w wygładzony beton w kolorze śniegu. Przemyka mu przez myśl po raz kolejny że zostało tu wszystko oblane wybielaczem i wywietrzone tuż przed jego przyjściem żeby jedynym zapachem jaki miał Czuć to ulatniający się jego pot który nie wiedział jakim cudem mógłby zaistnieć gdy nie miał żadnego wysiłku tutaj. Zamyka swe piękne błękitne oczka w końcu dostrzegając więcej niż biel ze wzmianka żółci która odbija się w lustrze. Odcień czerni który pozwala mu odetchnąć od przytłaczającego go pokoju. Nie wie ile tkwił w takim stanie bezdechu. Czas był da niego przeciwnikiem, o którym nie miał pojęcia. Niewidoczna walka w której się zatracił.

- Kurama - zawołał po raz n-ty podczas przebywania tu od czasu ... Tego.

Czym jest to?

Ostatnio przeżywał coś co nie mógł nazwać prostymi słowami. Było to dla niego nie do wypowiedzenia. Jakby jakaś klątwa została na niego sprowadzona a jedyne co mógłby zrobić to poddać się temu nikczemnemu uczuciu które raniło jego ciało i duszę.

Spojrzał na swoje pokiereszowane ręce i nogi. Nie wie skąd strupy po ranach które siebie nie zrobił. Za każdym razem gdy budzi się, czuje się coraz bardziej wymęczony jakby biegał waśnie maraton z głodnymi psami. Jego czakra była na końcu wytrzymałości a cienka nitka która trzymała go przy jakiekolwiek stabilności miała zostać przecięta przez niewiadome nożyczki.

- Kurama boje się.... proszę odpowiedź mi

Cisza. Nic. Z takim podejściem zacznie słyszeć tą biel i zacznie wariować. Wzdycha głośno I podchodzi do stolika o jakże barwnym kolorze z równie barwnym zestawem. Czarny długopis który nigdy się nie kończy i stos kartek jeszcze ni zapełnionych żadnym z pomysłów. - co by tu stworzyć - przeszło mu przez myśl poważnie się zastanawiając. Skoro to miało być jego jedyne zajęcie to weźmie to na poważnie i pochłonie się w tym a -Kurama... pewnie śpi głupi lis.

Z takimi myślami Naruto zaczął rysować las w jakim mieszkał a w nim domek z nim i Menma. Nie mógł pozwolić sobie na ujawnienie lisa ale jego "braciszka" nikt nie znał, prawda?

***

Kolejny raz ciemność. Tym razem blondyn słyszał głosy które były oddalone od niego. Nie wiedział czemu nagle z przed pięknego domku którego rysował swoimi małymi rączkami, pojawiła się czerń która była przeciwieństwem świata w jakim się znajdował. Przecież to bez sensu? Chciał zobaczyć ponownie Kurame i braciszka. Chciał znowu poczuć się bezpiecznie. Chciał po prostu usłyszeć kogoś znajomego i zapomnieć o odrażające bieli w jego codzienności. Chciał się stąd wydostać chociaż nie wiedział jeszcze jak. Głosy zaczęły się zbliżać i poczuł delikatnie ukłucie na karku. Coś wyciągano z niego? Nie... to niemożliwe prawda. Poczułby gdy coś się wbiło. Poza tym... Co to by mogło być? Czuje się taki spokojny, w stanie ważkości. Czuje jakby się ulatniał do niebios w smutnej ciszy. Kolejny koniec który coś rozpoczyna. Zaczął się przejmować jak wygląda śmierć skoro zwykły sen sprawia że ma ciarki

****

- Co on znowu narysował? - pyta jeden z 2 podwładnych Jacy byli odpowiedzialni za chwilowe zamieszanie, jakim było Uśpienie wszystkich dzieci w obiekcie. Mężczyzna spojrzał na swojego partnera który ślepo wpatrywał się w idealnie białą ścianę.  Minęło kilka sekund zanim ten się otrząsnął i zwrócił swoją uwagę na ANBU Korzenia który brał kolejny obrazek w swoje lepkie dłonie.

- Na prawdę musimy to robić? - szepnął do siebie odwracając się i prostując swoją postawę. Kartka z postaciami zostaję do niego podana a on zdziwiony spogląda na malunek- Posiada rodzinę? 

- A kogo to interesuje? To potwór - mówi wyraźnie poddenerwowana drugą osobą obracając się zwinnie i kierując do drzwi - Czeka nas brudna robota - mówi na odchodne. Idealny czysty strój ANBU po raz kolejny pokryje się szkarłatną cieczą.

Ciche westchniecie opanowuje pokój, a pozostałych w niej przytomny człowiek skrzywia się z bólu.

Pięknie pomalowanych obrazek w czarnobiałych barwach zostaje przecięty przez czerwień ulatniający się z czubka palca. Drobne przekleństwo ląduje z ust i mężczyzna pospiesznie wychodzi zostawiając młodego Naruto samemu sobie.

-Już niedługo będzie gotowy wraz z numerem 07. Będą gotowi na własną konfrontacje.

- To naprawdę konieczne? - zapytał mężczyzna trzymający kartkę z malunkiem.

- Wykonuj rozkazy inaczej sam wylądujesz w takim pokoju wraz z... -zamilkł czując ból na języku. Pieczęć milczenia dala o sobie znać. W ciszy ruszyli oddać kolejny obrazek do analizy.

***

- Co o tym sądzisz doktorku? - zapytał Danzoo przyglądając się pracom wykonane przez małolatów. Szczerze małego interesowały ale jeśli miało to uczynić je idealnymi shinobi był w stanie zgodzić się nawet na tak nikłe badania. Bo jak biały pokój mógł wywołać efekty jakie go interesowały na kogokolwiek. Na litość boską. Zmysły traci się tylko przy odczuciach bólu kiedy jesteś na granicy śmierci. Kiedy wiesz ze to twój koniec więc uginasz się, wszystko staje się w ostatniej chwili obojętne i to jest to co on potrzebował.

- obiekt nr.07 zgodnie z oczekiwaniami - mówił to patrząc w białą kartkę- natomiast nr. 13, cóż -nieco zmieszany spojrzał na rodzinę. Instynktownie złapał za papierosy i zapalniczkę którą miał w kieszeni i sprawnym ruchem wyciągnął swoje małe uzależnienie.

- Coś idzie nie tak? - burknął Danzoo spoglądając z góry na doktora.

- nr.13 miał spotkanie z Uchiha Sasuke? Prawdopodobnie jego maluje. Ten namalowany człowiek dość podobny? - stwierdził mężczyzna odpalając papierosa i wdychając nikotynowy w nim zawartą.

- Pieprzeni Uchiha - mruknął pod nosem starzec i bez ostrzeżenia odwrócił się i wyszedł nie racząc słowem pożegnania.

- Za mało mi kurwa płacisz - zaczął marudzić doktor spoglądając ponownie na obrazek narysowany przez blondyna. -Czemu Sasuke miałby szczycić w głowie Naruto?

***

- Ale Hokage-sama proszę to zostawić administracji. Ma Pan niedługo bardzo ważne spotkanie na które musi się Pan stawić. Ponownie Feudalni są zaniepokojeni sytuacją na granicy - mówiła jak narwana jedna z wielu sekretarek które tylko by umawiały Hokage na różne spotkania nie dając czasu dla siebie. Sarutobi westchnął głęboko i odchylił głowę. Tak wiedział ze czeka go niejedne spotkanie ale czy nie mogło poczekać. Ma bardzo ważną sprawę na głowie, a wszystko się toczyło wokół jednego imienia. Naruto. W końcu zaczął działać. Nigdy nie było za późno na działanie prawda? Mógł się chociaż teraz postarać.
 
- Miejmy to za sobą- wstał kierując sie do sali narad. Wiedział że musiał przezwyciężysz teraz wszystkich. W tym siebie.

Ah Minato, Miasto. Czemuś żeś umarł?

*****
Ponad 1000 słów. Trochę mnie tu nie było hah
Mam nadzieję że w końcu wena mi powróciła, bo zbliżamy się nieubłaganie  do końca tej historii.

A koniec jest zaledwie początkiem ~

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 06, 2022 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Nie jestem nikim - ff NarutoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz