Achtundzweizig

464 38 3
                                    

... - tu ... to - słyszał głos jednak nie mógł zrozumieć znaczenia. Tu to? Co tam jest? Co jest tu? Czym to jest? Czym on jest? Jego zdrętwiałe ciało zostało poruszone jednak nie za jego sprawa. Bolało. Tyle młody bohater mógł powiedzieć o nagłym szarpnięciu jakie nastąpiło po chwili. Nadciągało następne a z jego usta wydały jęk bólu. Próbował zrozumieć co się dzieje, jednak nie potrafił l. Ogarniała go ciemność, w dłoniach czuł jakby lód a reszta ciała jakby nie istniała. Jego umysł został zamknięty na cztery spustu po nieznajomym "tu to". Nie słyszał już nic. Nawet bicia swego serca, na co dzień radosnego, teraz jedynie pustka wypełniania jego wnętrze. Mógł stwierdzić śmiało. "Umarłem". Ale tylko mógł. A nie robił tego. Chłód w jego dłoni jasno dal mu dać do zrozumienia ze żyje. Że cząstki impulsów nerwowych dalej reagują na bodźce. W końcu zmarli nie czują. Nie jęczą z bólu. W końcu doznał więcej wrażeń. Strzał jakby z bicza. Może jednak to po prostu odbity kunai. Nie wiedział. Nie potrafił określić nowego dźwięku dokładniej. Gdyby mógł to by się uśmiechnął. Czuł cis w rękach, a do uszu dochodziły jakieś dźwięki. Dwa zmysły odblokowane. Mógł już coraz więcej stwierdzić. Chociaż też nie do końca. Ale kto by na to patrzył, gdy ręce którymi nie poruszy odmarzają mu, a dźwięk jaki wydają odgłosy tylko przyprawiają go o mdłości. Kolejne uderzenie jakie trafiło jego młoda twarz. Czuł, jak obraca się ona niekontrolowanie, jak piecze policzek który zapewnie nie czerwony. Dźwięk zaczął się wyostrzać na tyle że usłyszał przecięcie powietrza i kroki dorosłej osoby. Tylko tyle byk w stanie określić. Miał wrażenie, że palce mu zaraz odpadną. Przerażała go wizja kalectwa. Musil tyle zrobić. Miał całe życie przed sobą. Metaliczny smak wypełnił jego usta. Chyba jednak odrobinkę za bardzo, bo poczuł, jak ciecz wypływa z jego usta tworząc stróżkę, która płynęła po jego szyi zostawiając znaczący czerwony ślad. Ciepła ciesz zostawiała po sobie tylko zimno, lecz ocucała zmysły.
 
- przecież żyje - usłyszał beznamiętny głos dorosłego mężczyzny a następnie jak ten kroczy w jego stronę spokojnym chodem. Wziął głęboki wdech I oblizał spierzchnięte usta. Tak bardzo chciał wiedzieć co się dzieje. Po kolejnych paru sekundach wyczuł w sobie płomień. Coś co zaczęło rozgrzewać jego odrętwiałe ciało. Płomień zaczął wylewać się z niego robiąc powłok która oblewała jego ciało przyjemnym ciepłem. Bohater odetchnął ciężko I splunął cieczą jaka zgromadziła się w jego ustach tworząc na podłodze kolejny krwisty ślad, kolejny w tym tygodniu. Wreszcie otworzył lazurowe oczy. Ciemna otoczka jaka stworzyła się od jakiegoś czasu tylko się powiększyła.
 
- Oh shit. Zablokuj mu je - krzyknął jeden, gdy zauważył co się dzieje. Oczy dziecka zmieniały swoją barwę z czerwonej na niebieskie, z niebieskiej na czerwone tworząc przebłyski fioletu.
- niesamowite- szepnął drugi mężczyzna- zanotuj - powiedział i uderzył Naruto w kilka miejsc w których powstały już siniaki i zablokował przepływ czakry. Błękitne oczy znormalniały i pokazały światu ten cudowny odcień skryty za wachlarzem rzęs. Teraz jednak były one przesiąknięte słona woda, zwana łzami, które zebrały się w nich. Bolało. Po raz kolejny tak mocno bolało go.
 
Po raz kolejny?
No tak. W końcu spędził tu nieokreślona ilość czasu, a drobne zabawy, rysowanie kredkami w białych pomieszczeniach, czy też strefa ulgową zniknęła jakiś czas temu. Spory czas. Nie był w stanie stwierdzić, ile czasu tu jest. Jednak już był w stanie odpowiedzieć czym on jest? A raczej... czym ma być. Maszyną, która ma zabijać na zachcianki konohy. Dla starszyzny. Dla siebie. Byle bronić ukochanej wioski.
Ociężałe ciało chłopca zostało skrupulatnie przywiązane do krzesła a oczy po słynnym Minato Namiakze bacznie przyglądały się poczynaniom dwóm mężczyznom. Gdy tylko się wybudził założyli maski by te przykryły ich tożsamości. Jeden z nich zapisywał coś na papierze co jakiś czas spoglądając na młodego, aby przekonać się czy ten na pewno siedzi na sowim miejscu. Drugi zaś przemywał kolejno to strzykawki, wlewając ich zawartość do probówek i stawiając je. Usta chłopca wydały z siebie ciche westchnienie a mężczyzna, który zajmował się probówkami spojrzał w jego stronę. Momentalnie wstał i podszedł do jednej z szafek nalewając złotą ciecz do kubeczka i mieszając ją z jak podejrzewał woda. Mimo rozcieńczenia płyń nie zmalał na barwie. Mężczyzna włożył w to uroczą różową słomkę, do której był przyczepiony motylek z uśmiechem. Niestety. W tej sali nikomu do uśmiechu nie było a mężczyzna podszedł do dziecka wkładając mu słomkę do ust. Naruto przymknął swoje oczy pociągając w swoją stronę płyn. Poczuł jak zimno rozpiera go od środka a następnie rozgrzewa pozostawiając przyjemne odczucie.
 
- może powinniśmy go na jakiś czas rozwiązać. Jest wycieńczony a nie chcemy by miał problem z kręgosłupem czy samym chodzeniem - powiedział mężczyzna odrywając słomkę od ust i podchodzić do swojego współpracownika.
- swoją sugestie możesz złożyć do dowódcy. Ja jedynie stosuję się poleceń Danzoo-sama
- ale to ty nadzorujesz badania- Odpowiedział spokojnie zbierając probówki z szafki. - ten chłopak będzie do niczego, jeśli będzie wiecznie przyczepiony do krzesła - zasugerował beznamiętnym głosem wychodząc z pokoju. Naruto tylko zdarzył zobaczyć jak ciemne włosy związane w kitkę rozpuszczają się a pęknięta gumką opada na ziemię.
 
Ale chwila?
Jak do tego doszło zapytać możecie. Cóż... to nieco inna historia.

Nie jestem nikim - ff NarutoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz