Wʜʏ ᴡᴏɴᴛ ᴜ ʟᴏᴠᴇ ᴍᴇ

1.1K 69 131
                                    

Chwyciłem telefon Felixa, który znajdował się na tylnym siedzeniu tam, gdzie zostawił go Han. Stałem na światłach, Lee nadal spał, a jego usta były lekko rozchylone. Będzie miał kaca jak się rano obudzi, już mu współczuję. Odblokowałem telefon, na szczęście Felix nie posiada hasła. Kliknąłem w ikonkę słuchawki i zacząłem szukać numeru zapisanego jako "mama". Najłatwiej było by gdyby spał u mnie, ale może się wystraszyć, jak obudzi się u mnie w domu. Jeszcze pomyśli, że go wykorzystałem. Ciągle myślę o naszym pocałunku. Jeżeli wyznanie Felixa okazało by się prawdą, a nie skutkiem wypicia alkoholu, powiedziałbym mu rano, że czuje do niego to samo, ale nie mam pewności czy mówił naprawdę. Rzekomo ludzie pod wpływem alkoholu robią rzeczy, na które nie mieli by odwagi.

Z mojego zamyślenia wyrwał mnie klakson auta, które stało za mną. Powinienem już przejechać, bo czerwone światło się skończyło. Zaparkowałem na pobliskim parkingu przed apteką. Wejdę na chwilę i kupię Felixowi kilka rzeczy na jutrzejszego kaca. Akurat na przeżycie kaca mam kilka patentów. Gdy wyszedłem z apteki, zebrałem w sobie siły by w końcu zadzwonić do mamy Felixa, by ta otworzyła nam drzwi. W słuchawce zamiast głosu kobiety, usłyszałem męski niski głos, był to ojciec Lee.

- Dobry wieczór...lub dzień - Odparłem.

- Dobry? Hyunjin co nie?

- Tak, dzwonie, bo miałem odwieść Felixa, a on nie wziął kluczy do domu i... - Nie dokończyłem, ponieważ przerwał mi.

- A.... mam otworzyć drzwi? No spoko, pomóc ci go wnieść do domu? Upił się co nie? Na pewno tak. Chociaż powiem ci masz u mnie plusa, bo zamiast zabrać go do siebie, odwozisz go do domu. A wy nie jesteście razem co nie?

- Nie, nie jesteśmy... za chwile będę przed domem.

- Racja, jeszcze pogadamy w cztery oczy, no to za cztery minutki was widzę i mam nadzieje, że nie zobaczę swojego syna z żadną malinką.

- Tak... Do widzenia.

- No na razie. - Odparł mężczyzna i rozłączył się. Nigdy jeszcze tak bardzo się nie stresowałem przy rozmowie z dorosłym. Czyli mnie lubi czy nie? Spekuluje, że nie za bardzo za mną przepada i mu się nie dziwie. A co do malinek chyba nie liczy się moja prawda? Rozmyślając tak wsiadłem z powrotem do samochodu. Felix nadal był pogrążony we śnie. Wygląda tak uroczo. Chciałbym móc na niego patrzeć każdej nocy, a potem rano budzić się i znów widzieć jego twarz, ale w porannym słońcu. Tulić go do snu i budzić całując po twarzy chyba właśnie tego chce, jego. Odpaliłem auto a następnie ruszyłem. Jechałem spokojnie i uważałem na każde możliwe dziury, które mogły się pojawić, by Felix mógł spać spokojnie.

Dotarliśmy przed jego dom, wysiadłem z auta. Najpierw podejdę do drzwi by tata Lee trzymał je otwarte. Tak też zrobiłem, zapukałem otworzył mi mężczyzna mojego wzrostu, no może trochę niższy ode mnie, miał na sobie szlafrok i kapcie.

- Pomóc ci go zanieść? Czy jesteś wystarczająco silny by samemu go udźwignąć? - Spytał.

- Dużo razy go nosiłem, więc dam radę, a tu jest jego telefon i rzeczy, które dla niego kupiłem na rano, by lepie się czuł. - Powiedziałem wręczając mu torebkę.

- Miło z twojej strony na pewno mu się przyda, kac morderca jest bez serca, ale jakoś będzie musiał go przeżyć. - Powiedział, jego głos był milszy niż w słuchawce. Uśmiechnąłem się i wróciłem do auta po Felixa. Musze ostrożnie go podnieść by się nie obudził. Jedną rękę włożyłem pod jego nogi a drugą pod plecy, noszenie ludzi w ten sposób jest najłatwiejsze. Lee w ogóle nie jest ciężki. Zawsze mogę trzymać go w ramionach, jeśli chcę. W duchu modliłem się by ten się nie obudził. Miałem również na uwadze to, że jeszcze nie wymiotował, więc to może się zdążyć w każdym momencie.

Heartbreaker ||Hyunlix||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz