Pov. Jack
— zapytaj mnie o cokolwiek a zobaczysz że mówię prawdę — powiedziałem pewnie
— nie wiem o co mam cię zapytać. To nie takie proste jak mówisz. Może po prostu powiedz jak to się stało że tutaj trafiłeś.
— no więc tak. — wstałem i zacząłem chodzić po jaskini — Po kłótni z przyjaciółmi albo współpracownikami, nie wiem jak ich nazwać, przyszedłem na lodowisko na którym kiedyś często bywałem. Kiedy się na nim ślizgałem, zobaczyłem jakieś dziwne coś w odbiciu w którym powinna się znajdować mniej wyraźną kopia mnie, wiesz o co chodzi. Potem chciałem go dotknąć bo już serio mnie to zaniepokoiło a kiedy Dotknąłem to coś mnie wciągnęło i kiedy powinienem być w wodzie to stałem na zimnym czymś czym okazała się być później smoczyca. Bawiłem się z nią cały czas przez kilka dni aż pojawiłeś się ty z matką. Jakoś odnalazłem portal i wróciłem przesiadując kolejne kilka dni przy stawie żeby mieć go na oku jakby coś i musiałem w międzyczasie ratować kilka dzieciaków bo lód zaczął topnieć a potem zdecydowałem się wrócić a tam byliście wy iiiiiiii dalej już wiesz.
— oh. I tutaj ukrywałeś się te kilka dni?
— tak. Nie wiedziałem nawet w którą stronę lecieć i czy dałbym radę cały czas lecieć więc potrzebowałem mapy do kierunków i postoji — wyjaśniłem jakby to nie była wielka tajemnica — właściwie, czemu ja ci to mówię? Przecież to przed tobą uciekałem.
— a... Nadal chcesz uciekać? — powiedział że spuszczoną głową
— zależy, a co?
— mógłbyś... Mógłbyś zostać, nie jako więzień tylko jako gość albo, obywatel
— miło by było, chociaż nadal nie jestem przekonany, nie chce wchodzić w wasze życie tak o. W dodatku i tak muszę wrócić na północ — wyczuwałem tą pytającą atmosferę nawet nie patrząc na chłopaka — wiesz, po laskę.
— to dzięki niej masz moce? Czemu jest dla ciebie taka ważna?
— nie interesuje się. Na mnie nie działają takie sztuczki — Czkawka spojrzał na mnie, a ja odruchowo na niego
— masz bardzo ładne włosy —próbował odwrócić moją uwagę tak żebym odpowiedział. Zaczął się nawet nimi bawić — szorstkie, ale przyjemne w dotyku
— okej przestań.
— o, a tu masz kosmyk brązowych
— przestań. — odrzuciłem jego rękę i wstałem
— czemu?
— czekaj co? — dopiero teraz doszło do mnie co chłopak powiedział przed chwilą. Jak to brązowe?? Przecież... Oh. Moja teoria ma coraz więcej powodów żeby być prawdziwą. Chociaż nie zbyt mnie to cieszy — słuchaj nie gadajmy o tym.
— okej... A więc? Co z tą laską?
— naprawdę liczyłeś na to że ci powiem?
— trochę — podrapał się po karku. Zaczęliśmy się śmiać i jakoś znaleźliśmy wspólny język. W sensie, chodzi mi głównie o istoty magiczne, jak smoki, wróżki i wielkie gadające króliki. — słuchaj... Może naprawdę zostaniesz? Możesz polecieć sobie po tą swoją laskę chociaż nadal zastanawia mnie jej znaczenie ale jesteś przyjazny i to że w jakiś sposób zamrażałeś nam klimat mi nie przeszkadza bo nie robiłeś tego przecież specjalnie — uśmiechnął się
— bardziej byłem myśli że nie ma tu żadnych ludzi i nikomu nie zaszkodzę, ale można też i tak — odwzajemniłem uśmiech — co do zostania, muszę się jeszcze zastanowić.
Jako iż był już wieczór, bo cały dzień zleciał nam znowu tak szybko że nawet nie zdarzyliśmy być głodni, położyliśmy się już bliżej siebie i zasnęliśmy jako tacy 'przyjaciele' można powiedzieć.
***
No hejooo. Pojawiam się ponownie, i jak zwykle coś mam. Ten rozdział jest jednym z luźniejszych i takich bardziej na rozluźnienie. Chciałam jeszcze powiedzieć że jeśli widzicie jakoś błąd to śmiało mi piszcie, + będę czytać wszystko jeszcze raz i poprawiać błędy takie jak po prostu literówki czy moja zjebana autokorekta. Ja już znikam.
Do napisania moje małe kurwikleszcze!!

CZYTASZ
𝕴𝖈𝖊 𝕯𝖗𝖆𝖌𝖔𝖓 | 🅱🆇🅱
FanfictionCo by było, gdyby Czkawka nie kochał Astrid? Co by było, gdyby smoki nadal mieszkały na Berk pośród wikingów? Co by było, gdyby calutkie „Jak wytresować smoka 3" się nie wydarzyło? Czkawka musi lecieć na północ żeby sprawdzić tajemnicze mrozy. Ta...