Pov. Jack
Gdy tylko ich zobaczyłem, złapałem wróżkę na rękę i próbowałem wylecieć z pokoju jednak zatrzymał mnie łańcuch który nadal znajdował się na mojej nodze.
Wpadłem na głupi ale być może działający sposób i od razu go wykorzystałem zamrażając łańcuchy i z nich wyrywając nogę. Kiedy tylko byłem wolny od razu wyleciałem z dziewczyną za rękę przez najbliższe okno i leciałem na wprost siebie.
— Jack! — zaczęła krzyczeć wyrywając się — stop! — zatrzymałem się i popatrzyłem na nią zakłopotany — ja nie mogę lecieć z tobą. Nie mogę, przepraszam. — zaczęła płakać
— dlaczego?
— zostawić wszystkie moje wróżki? Nie dam rady, one sobie też nie poradzą beze mnie. Przepraszam. — podleciałen do niej i przytuliłem
— spokojnie — odchyliłem trochę głowę żeby móc jej popatrzeć w oczy — nie mam ci tego za złe. Po prostu.. będę tęsknić — Uśmiechnąłem się smutno i pocałowałem dziewczynę w czoło
— ja też. — już miałem odlatywać ale zatrzymała mnie jej ręka — odwiedź mnie kiedyś, w dzień, ze swoimi przyjaciółmi — skończyła wypowiedź ale po chwili jeszcze szybko dodała: — ale jeden warunek, nie wracaj tu bez swojego kochasia. Chcę zobaczyć czy jest ciebie wart — powiedziała typowo 'obrażonym' głosem
— na pewno go polubisz — jeszcze raz ją przytuliłem i zacząłem powoli tyłem odlatywać. Do póki widziałem chociażby jej sylwetkę to na nią patrzyłem.
Kiedy zniknęła mi już za choryzontem, niechętnie się odwróciłem i zacząłem lecieć. Nie wiem dokładnie gdzie, ale mam niecałą godzinę, a już raczej 45 minut żeby znaleźć staw i przejść do świata Czkawki.
Byłem równo na północy, bo tam właśnie znajduje się chatka mikołaja. Zacząłem lecieć najszybciej jak mogłem i po około pół godzinie znalazłem się w północno zachodniej części Kanady. Stawek jest w mieście Jamie'go a on mieszka w północno wschodniej. Mam około 15 minut żeby się tam dostać. Nie dam rady..
Zacząłem jak najszybciej kierować się w wschodnią stronę ale bałem się że nie starczy mi czasu. Wtedy w powietrzu usłyszałem świst zbliżający się do mnie i zauważyłem ponad chmurami coś dziwnego.
To coś również mnie zauważyło bo szybko podleciało do mnie i złapało w swoje szpony.
Wtedy dopiero zorientowałem się że to smok. I to nie byle jaki dlatego że to był Hakokieł. Byłem zakłopotany co tutaj robi Sączysmark ale nie wyrywałem się.
Smok zawrócił i lecąc w stronę z której leciał spróbował dać mnie sobie na grzbiet. Kiedy mu się udało, usiadłem za obojętnym chłopakiem. Na oko zostało mi 5 minut a lecieliśmy nie za szybko, więc postanowiłem to zmienić.
— daleko jesteśmy? — zapytałem krzycząc lekko żeby mógł mnie usłyszeć
— nie a co? — powiedział wyjątkowo miło
— przyspieszysz?
— dlaczego miałbym? — no i wracamy do normalnego smarka
— powiedzmy że jeśli w ciągu około 5 lub mniej minut nie przejdę przez portal, będę znowu martwy — wytłumaczyłem szybko
— w takim razie wyrazy współczucia — chłopak zrzucił mnie ze swojego smoka. Jako że sam się tego nie spodziewałem i byłem w lekkim szoku, nie pomyślałem żeby samemu polecieć i spadałem. Kątem oka tylko widziałem odlatującego dalej Sączysmarka.
Byłem na niego wkurzony, tylko dowiedział się że mogę umrzeć i jak na wielkiego hama przystało zostawił mnie. Nienawidzę go.
***
Witam witam. Dzisiaj równe 500 słów. Według mnie to był jeden z ciekawszych rozdziałów i trochę dużo się działo jak na tę 500 słów. Also, nie wiem gdzie mieszka Jamie i gdzie znajdował się staw Jack'a bo po prostu nie mogłam tych informacji znaleźć ok, jeśli ktoś wie to proszę mnie poprawić ale w książce tego nie zmienię bo za dużo roboty.
Do napisania moje małe kurwikleszcze!!
![](https://img.wattpad.com/cover/308130361-288-k500282.jpg)
CZYTASZ
𝕴𝖈𝖊 𝕯𝖗𝖆𝖌𝖔𝖓 | 🅱🆇🅱
FanfictionCo by było, gdyby Czkawka nie kochał Astrid? Co by było, gdyby smoki nadal mieszkały na Berk pośród wikingów? Co by było, gdyby calutkie „Jak wytresować smoka 3" się nie wydarzyło? Czkawka musi lecieć na północ żeby sprawdzić tajemnicze mrozy. Ta...