{17}

413 29 10
                                    

Pov. Czkawka

Nie mogłem uwierzyć w to co zrodziło się teraz w mojej głowie. Skoro teoretycznie nie żyje to jak to możliwe że teraz tutaj jest? Ale z takim przekonaniem opisywał śmierć...

— w takim razie jak to możliwe że t-teraz tutaj jesteś? — byłem w lekkim szoku

— księżyc. W moim świecie, to on decyduje o wszystkim. Przywrócił mnie do życia i mianował panem mrozu i zimowej zabawy. — przyznał — pamiętasz jak mówiłeś że mam brązowe włosy, albo że praktycznie nic nie jem?

— tak...

— mój naturalny kolor włosów to brązowy, zmienił się po przemianie, a jako osoba 'zmarła' nie muszę jeść. Ale ostatnio byłem głodny, raz nawet mnie bolała głowa i plecy i w dodatku te włosy.

— sugerujesz że wracasz do żywych?

— teoretycznie tutaj nie panuje księżyc więc powinienem w ogóle zniknąć bo mnie przecież nie wskrzesił. Ale jakoś zamiast tego znowu zaczynam żyć. — przyznał z uśmiechem

— wow... To... To wspaniale! — rzuciłem mu się na szyję przytulając

— tak, chociaż nie powiem ale odpowiadało mi moje 'duchowe' ja. — poklepał mnie po plecach i mogłem się założyć że na jego pięknej buźce był teraz uśmiech. Zresztą kto by się nie cieszył.

— czyyyyyli już nie musisz lecieć po laskę? — zapytałem podnosząc się trochę żeby spojrzeć na niego z prośbą w oczach

— raczej podziękuję. Jeszcze w trakcie mi moce wysiądą i znowu khhh — 'przeciął' sobie gardło ręką w geście śmierci

Wtuliłem się w chłopaka a on objął mnie rękami. Jeszcze nigdy tak z nikim nie leżałem ale mogę śmiało stwierdzić że jest to bardzo przyjemne. Zwłaszcza kiedy leżysz w ramionach osoby na której ci zależy i przy której czujesz się bezpiecznie.

Właśnie tak czułem się przy tym chłopaku. Jakby całe zło nagle zniknęło, a ja byłbym zdolny tylko do zaciągania się jego zapachem i patrzenia na jego uśmiech. Mimo wszystko przecież jest super osobą. Leżałem tak na nim spokojny nawet nie wiem ile, moje serce już z walenia 30 razy na sekundę zwolniło a oddech unormował się.

Wtedy usłyszeliśmy wielki huk. Jakby coś mega mocno przywaliło w jaskinie. Na nas skoczył ten smok którego widzieliśmy ostatnio jakieś dwie godziny temu, a głaz zaczął się bardzo powoli przesuwać.

Oboje wymieniliśmy się szybkimi spojrzeniami, a zanim zdąrzyliśmy się podnieść jak gdybyśmy się przed chwilą nie przytulali, do jamy weszła cała moja ekipa, moja matka, Eret oraz Pyskacz. No i oczywiście moja kochana mordka.

— Czkawka!! — matka od razu do mnie podbiegła i przytuliła prawie dusząc

— mamo... Dusisz... — powiedziałem cicho a ona od razu mnie puściła i zaczęła przyglądać mi się

— nic ci nie jest?

— nie. — widziałem jak Astrid i Pyskacz też do mnie podchodzą żeby przytulić, a potem cała reszta.

— a ten co tu na bogów robi!? — wydarł się Mieczyk wskazując palcem na Jack'a

— mamusia nie uczyła że się palcem nie pokazuje? — odpyskował

— zamknij się. — Szpadka poparła brata — a więc? Co ON tu robi?

— dotrzymuje mi towarzystwa — Uśmiechnąłem się. — byłem z nim cały czas, i jest naprawdę fajnym gościem. Wystarczy tylko dać mu szansę — popatrzyłem na wszystkich

— to czemu zamrażał nam plony? — odezwał się tym razem Eret

— nie specjalnie. Nawet nie wiedział że istniejemy — podrapałem się po karku

— Astrid — podeszła do niego dziewczyna i wyciągnęła rękę — miło poznać — chłopak podał jej rękę i zaczął witać się z innymi

— mnie już znasz — powiedziała mama, a chłopak pocałował jej dłoń na powitanie. Lekko mnie to zirytowało ale to pewnie dlatego że to przecież moja matka.

***

Szybko mi coś idzie. Mam nadzieję że akcja jest w porządku bo sama wiem że czasami jak jest za szybko to się tego nie da czytać. Ogólnie to teraz cały Pinterest jest zawalony fanart'ami Hijack'a i memami także jak będę miała jakiś ładny to tak jak teraz dołączę do mediów. Tyle miałam do powiedzenia.

Do napisania moje małe kurwikleszcze!!

𝕴𝖈𝖊 𝕯𝖗𝖆𝖌𝖔𝖓 | 🅱🆇🅱Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz