Pov. Czkawka
Nie mogłem uwierzyć w to co zrodziło się teraz w mojej głowie. Skoro teoretycznie nie żyje to jak to możliwe że teraz tutaj jest? Ale z takim przekonaniem opisywał śmierć...
— w takim razie jak to możliwe że t-teraz tutaj jesteś? — byłem w lekkim szoku
— księżyc. W moim świecie, to on decyduje o wszystkim. Przywrócił mnie do życia i mianował panem mrozu i zimowej zabawy. — przyznał — pamiętasz jak mówiłeś że mam brązowe włosy, albo że praktycznie nic nie jem?
— tak...
— mój naturalny kolor włosów to brązowy, zmienił się po przemianie, a jako osoba 'zmarła' nie muszę jeść. Ale ostatnio byłem głodny, raz nawet mnie bolała głowa i plecy i w dodatku te włosy.
— sugerujesz że wracasz do żywych?
— teoretycznie tutaj nie panuje księżyc więc powinienem w ogóle zniknąć bo mnie przecież nie wskrzesił. Ale jakoś zamiast tego znowu zaczynam żyć. — przyznał z uśmiechem
— wow... To... To wspaniale! — rzuciłem mu się na szyję przytulając
— tak, chociaż nie powiem ale odpowiadało mi moje 'duchowe' ja. — poklepał mnie po plecach i mogłem się założyć że na jego pięknej buźce był teraz uśmiech. Zresztą kto by się nie cieszył.
— czyyyyyli już nie musisz lecieć po laskę? — zapytałem podnosząc się trochę żeby spojrzeć na niego z prośbą w oczach
— raczej podziękuję. Jeszcze w trakcie mi moce wysiądą i znowu khhh — 'przeciął' sobie gardło ręką w geście śmierci
Wtuliłem się w chłopaka a on objął mnie rękami. Jeszcze nigdy tak z nikim nie leżałem ale mogę śmiało stwierdzić że jest to bardzo przyjemne. Zwłaszcza kiedy leżysz w ramionach osoby na której ci zależy i przy której czujesz się bezpiecznie.
Właśnie tak czułem się przy tym chłopaku. Jakby całe zło nagle zniknęło, a ja byłbym zdolny tylko do zaciągania się jego zapachem i patrzenia na jego uśmiech. Mimo wszystko przecież jest super osobą. Leżałem tak na nim spokojny nawet nie wiem ile, moje serce już z walenia 30 razy na sekundę zwolniło a oddech unormował się.
Wtedy usłyszeliśmy wielki huk. Jakby coś mega mocno przywaliło w jaskinie. Na nas skoczył ten smok którego widzieliśmy ostatnio jakieś dwie godziny temu, a głaz zaczął się bardzo powoli przesuwać.
Oboje wymieniliśmy się szybkimi spojrzeniami, a zanim zdąrzyliśmy się podnieść jak gdybyśmy się przed chwilą nie przytulali, do jamy weszła cała moja ekipa, moja matka, Eret oraz Pyskacz. No i oczywiście moja kochana mordka.
— Czkawka!! — matka od razu do mnie podbiegła i przytuliła prawie dusząc
— mamo... Dusisz... — powiedziałem cicho a ona od razu mnie puściła i zaczęła przyglądać mi się
— nic ci nie jest?
— nie. — widziałem jak Astrid i Pyskacz też do mnie podchodzą żeby przytulić, a potem cała reszta.
— a ten co tu na bogów robi!? — wydarł się Mieczyk wskazując palcem na Jack'a
— mamusia nie uczyła że się palcem nie pokazuje? — odpyskował
— zamknij się. — Szpadka poparła brata — a więc? Co ON tu robi?
— dotrzymuje mi towarzystwa — Uśmiechnąłem się. — byłem z nim cały czas, i jest naprawdę fajnym gościem. Wystarczy tylko dać mu szansę — popatrzyłem na wszystkich
— to czemu zamrażał nam plony? — odezwał się tym razem Eret
— nie specjalnie. Nawet nie wiedział że istniejemy — podrapałem się po karku
— Astrid — podeszła do niego dziewczyna i wyciągnęła rękę — miło poznać — chłopak podał jej rękę i zaczął witać się z innymi
— mnie już znasz — powiedziała mama, a chłopak pocałował jej dłoń na powitanie. Lekko mnie to zirytowało ale to pewnie dlatego że to przecież moja matka.
***
Szybko mi coś idzie. Mam nadzieję że akcja jest w porządku bo sama wiem że czasami jak jest za szybko to się tego nie da czytać. Ogólnie to teraz cały Pinterest jest zawalony fanart'ami Hijack'a i memami także jak będę miała jakiś ładny to tak jak teraz dołączę do mediów. Tyle miałam do powiedzenia.
Do napisania moje małe kurwikleszcze!!
CZYTASZ
𝕴𝖈𝖊 𝕯𝖗𝖆𝖌𝖔𝖓 | 🅱🆇🅱
FanfictionCo by było, gdyby Czkawka nie kochał Astrid? Co by było, gdyby smoki nadal mieszkały na Berk pośród wikingów? Co by było, gdyby calutkie „Jak wytresować smoka 3" się nie wydarzyło? Czkawka musi lecieć na północ żeby sprawdzić tajemnicze mrozy. Ta...