{21}

337 27 5
                                    

Pov. Jack Frost

Obudziłem się na łóżku Eret'a. Chciałem wstać, ale czułem że coś było nie tak. Moja noga... Bardzo mnie bolała. Nawet gdy tylko ruszałem palcami. Niestety odkąd stałem się w pełni człowiekiem ból też mi wrócił.

Spróbowałem wstać - udało się, ale tylko usiąść. Wtedy zauważyłem na szafce kartkę, której niestety nie przeczytam bo nie mogę jej dosięgnąć, wstać po nią oczywiście też nie mogę bo czemu miałbym.

Odkryłem z ciekawości kołdrę i popatrzyłem na stopę. Była cała owinięta materiałami. Wszystkie wspomnienia sprzed zemdlenia wróciły uderzając we mnie nie bardziej niż ponowny ból. Jednak teraz już mniejszy niż kilka godzin temu.

Wtedy do pokoju wszedł Eret.

— lepiej się czujesz? — zapytał kiedy zdał sobie sprawę że jestem już przytomny

— tak — powiedziałem słabo

— naprawdę przepraszam, myślałem że-

— nic się nie stało — przerwałem mu — zresztą to moja wina

— dobra, ustalmy, wina jest niczyja. Tak czy siak, przyszedłeś w konkretnym celu czy tak o? — widząc moją zdezorientowaną minę kontynuował — wiesz, przyszedłeś do mnie. Przed tym jak-

— aaaaaaaaa, no ta. Słuchaj, jest sprawa. Chciałem lecieć do Nix, i przy okazji zobaczyć czy portal nadal jest. Mogę pożyczyć Czaszkochrup'a*?

— kiedy?

— jutro?

— żartujesz sobie? Jutro jest Wielkanoc, mieliśmy iść do Czkawki z ekipą. — nakrzyczał na mnie i uderzył w tył głowy

— to dzisiaj wieczorem? Do jutra wrócę, obiecuję.

— nie ma mowy, po pierwsze noga, po drugie jeśli będziesz całą noc leciał to będziesz zbyt zmęczony na jutro nawet jeśli wrócisz.

— no proszę. Chciałem coś dać Nix — zacząłem zmyślać bo tak naprawdę była tylko wymówką — wiesz, polubiłem ją bardzo. Jestem pewien że gdyby nie klimat to by była moją smoczycą

— nie i koniec. A tylko spróbuj  zabrać Czaszkochrup'a to nie wiem co ci zrobię.

— nigdzie nie polecę, Jezu. Mogę dzisiaj spać u ciebie? — zapytałem zmieniając temat

— czemu?

— nie chce mi się wstawać, plus noga

— spoko ale chyba nie masz zamiaru spać w południe co? — wskazał na pogodę za oknem.

— masz rację, póki co przeleże caaaaały dzień — rozłożyłem się na całą pościel

— no spoko, ja będę... Poza domem, narka — uśmiechnął się i wyszedł z pokoju.

— CZEKAJ! WRACAJ! — krzyknąłem bo przypomniała mi się bardzo ważna rzecz

— hm? — otworzył drzwi żeby słyszeć

— nie mów nikomu — powiedziałem a kiedy chłopak nie zrozumiał dodałem: — że się obudziłem

— okej, jak tam chcesz. Miłego leżenia — powiedział i wyszedł ponownie. Tym razem już go nie wolałem.

Ogólnie to było nudno, właściwie to gdyby nie to że wcześniej nie byłem przytomny to pewnie bym zasnął, ale że byłem no to po prostu leżałem i się nudziłem. Nie myślałem też o niczym ważnym więc może pomińmy te kilka godzin.

Wieczorem, kiedy Eret wrócił i powiedział że idzie spać na kanapę, odczekałem kilkadziesiąt minut i poszedłem cicho do Czaszkochrup'a.

— cześć — przywitałem się z nim kiedy na mnie spojrzał zamglonym wzrokiem — słuchaj, mógłbyś mnie podrzucić do Nix? Pięknie proszę — powiedziałem składając ręce w geście prośby. — załatwię ci... — zastanowiłem się — jutro nie będziesz musiał iść na obiad do Czkawki — powiedziałem wiedząc że smok nie za bardzo lubi takie rzeczy — wystarczy tylko że mnie tam podrzucisz i zawalisz winę na mnie. Pozwolą ci zostać i smacznie spać. A więc? Co ty na to Chrupek?

Smok kiwnął głową na potwierdzenie umowy i wyszliśmy z chaty Eret'a, a po chwili już lecieliśmy nad wodą w stronę północy.

***

Czaszkochrup* - smok Eret'a jakby ktoś się jeszcze nie domyślił :)

Helloł. Jak życie? Mam nadzieję że dobrze. Proszę następny rozdział. Mam nadzieję że się podoba. Also, sorry za time skip jeśli komuś to przeszkadza, ale nie wiedziałam co mam dalej napisać a tak wszystko na raz w kilka dni jakoś nie pasowało. Btw Jack się pojawił gdzieś jeden-dwa tygodnie po świętach jakby ktoś chciał wiedzieć. To tyle z mojej strony.

Do napisania moje małe kurwikleszcze!!

𝕴𝖈𝖊 𝕯𝖗𝖆𝖌𝖔𝖓 | 🅱🆇🅱Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz