Pov. Jack
Gdy następnego dnia się obudziłem, chłopak jeszcze spał. Poszedłem się napić do jeziorka a stamtąd znowu przypłynął tamten malutki smok. Ostrożnie wystawiłem w jego stronę rękę, a ten chyba pamiętając mnie powódki podszedł i zaczął się przymilać.
Że smoczkiem obok poszedłem po rybę dla niego, bo jeszcze nam kilka zostało. Kiedy głaskałem go sobie w czasie jego jedzenia wstał Czkawka.
— aww, jak słodko — powiedział i się przeciągnął —widze że już odpuściłeś sobie wydostanie się i zamiast tego oddajesz nasze jedyne pożywienie, jak miło.
— bardziej próbuje się zaprzyjaźnić z kimś kto nie jest tobą i obmyślam przy okazji jak mogą nas tu znaleźć
— tyyy, mam pomysł. A co jakby jego — wskazał na smoka na moich kolanach — wysłać po pomoc? W końcu którędyś musiał tu wejść
— dobre dobre, o ile umiesz gadać że smokami
— gadać może nie, ale rozumieją wszystko co do nich powiesz. Więc następnym razem uważaj jak będziesz chciał któregoś obrazić
— no to proszę. Wydostań nas stąd — pukałem stworzenie na moich kolanach w czoło i pokazałem na chłopaka przed nami
— słuchaj. Pomożesz nam się stąd wydostać? — smoczek po kilku chwilach zastanawiania się nad czymś pokiwał głową na tak — no to słuchaj. Wyjdziesz stąd i pójdziesz do wioski po nocną furię okej? — smok przestraszył się trochę, ale od razu pobiegł w stronę jeziorka i tam też zniknął.
— a nocna furia to...? — zapytałem chcąc wiedzieć o kogo chodzi
— Szczerbatek. Ten mój kochany słodziutki smoczek. — zaśmiałem się. Chłopak podszedł i usiadł koło mnie — no to teraz tylko czekać. — westchnął.
— przesiedzieliśmy tutaj już dobre kilka dni. Serio dopiero teraz to mówisz? — zaśmiałem się
— no cóż. Dopiero teraz jest nadzieja że stąd wyjdziemy
— niby czemu? Nadzieja jest cały czas. Cały czas na szansa że mogliby nas znaleźć. Dlaczego tego nie zauważyłeś?
— wiesz, niektórzy mając teraz szczęście, kiedyś tego nie mieli i się na tym wychowali. Widzą nadzieję dopiero wtedy kiedy się pokaże chociaż w połowie ale i tak zawsze dają ją komuś innemu, kto prawdopodobnie nawet na nią nie zasługuje.
— jesteś jedną z tych osób, prawda..? — znałem odpowiedź więc kontynuowałem — dlaczego? Przecież z tego co mi wiadomo od zawsze byłeś synem wodza, zawsze interesowałeś się smokami i dobrze się uczyłeś.
— kiedyś nie lubiliśmy smoków, tak jak one nas. Walczyliśmy z nimi praktycznie każdej nocy. Jako wikingowie musieliśmy być silni i sprytni, a ja byłem tylko małą kluchą która nic nie potrafiła dobrze zrobić. Na początku tego wszystkiego nawet chciałem... — zamilkł, jakby przypomniał sobie coś traumatycznego — chciałem zabić Szczerbatka...
— więc czemu tego nie zrobiłeś?
— kiedy spojrzałem mu w oczy, widziałem siebie... — wyznał — Nie potrafiłem zabić kogoś tak bardzo podobnego do mnie, bo gdybym umiał, to wikingowie nadal walczyliby ze smokami a my teraz byśmy nie rozmawiali. Chyba wiesz o co mi chodzi
— Nie, nie wiem! — wstałem i uklęknąłem przy nim. Nasze twarze dzieliły centymetry a my patrzyliśmy sobie w oczy jak zachipnityzowani — nadal nie rozumiem jak taka wspaniała, przykładna, lojalna i kochana osoba mogła chociażby pomyśleć żeby się zabić! Uwierz mi, nie chciałbyś umrzeć. To wcale nie jest jak po prostu 'pójście w stronę światła'. Najpierw czujesz jakby wszystko cię bolało, umierasz. Potem znikasz, nic nie czujesz. Jakbyś nigdy nie istniał, bo właśnie przestałeś.
— skąd... — chłopak zaniemówił a ja zdałem sobie sprawę co powiedziałem — czy ty...? — kiwnąłem głową na tak i oparłem czoło o to należące do chłopaka
***
Uwaga uwaga, akcja się rozkręca a na jaw wychodzą najmroczniejsze sekrety. Ale czyżby takie najmroczniejsze? Przekonacie się już wkrótce. A tak serio to witam ponownie w tej jakże oryginalnej książce. Jak coś to ja żyję, i pisze dalej żebyście o mnie nie zapomnieli.
Do napisania moje małe kurwikleszcze!!
CZYTASZ
𝕴𝖈𝖊 𝕯𝖗𝖆𝖌𝖔𝖓 | 🅱🆇🅱
FanfictionCo by było, gdyby Czkawka nie kochał Astrid? Co by było, gdyby smoki nadal mieszkały na Berk pośród wikingów? Co by było, gdyby calutkie „Jak wytresować smoka 3" się nie wydarzyło? Czkawka musi lecieć na północ żeby sprawdzić tajemnicze mrozy. Ta...