{28}

313 27 1
                                    

Pov. Czkawka

Latałem nad światem bez smoków.

To było.. dziwne.

Ale mimo że nie było tutaj tych cudownych stworzeń to ludzie zdawali się żyć lepiej niż my. Och domy wydawały się twardsze a i samych ludzi nie brakowało. I tak się to ciągnęło cały czas, nie było miejsca bez nich i ich budowli.

Po kilkudziesięciu minutach latania nad chmurami podleciał do mnie Sączysmark. Już chciałem na niego nakrzyczeć czemu nie szuka ale ten mnie wyprzedził.

— znalazłem go. — chciałem się odezwać ale ten znowu zrobił to pierwszy — jest już u nas. Wyjaśnię potem ale radzę się zbierać zanim ktoś nas zauważy — kiwnąłem głową i chciałem odlecieć po resztę ale najwyraźniej chłopak to wyczuł i ponownie kontynuował — Śledzik po nich poleci, spotkałem go po drodze.

Podziękowałem mu skinieniem głowy i zawróciłem w stronę stawu natomiast chłopak jeszcze gdzieś poleciał.

Przy wodzie zszedłem ze Szczerbatka i pozwoliłem mu wskoczyć pierwszemu żeby potem samemu to zrobić.

Kiedy wypłynąłem na brzeg* zobaczyłem otrzepującego się z wody Szczerbatka i nieprzytomnego Jack'a. Od razu do niego podbiegłem i zacząłem coś tam badać czy coś.

Przyłożyłem głowę do jego klatki piersiowej i sprawdziłem czy oddycha. Nie oddychał...

Uwaga: oni są w bardziej zacofanym świecie i czynności tutaj pokazane są tylko częściowo prawidłowe. Jeśli ktoś z waszego otoczenia by się topił to macie poradnik na necie i jeśli chodzicie do szkoły to też wam to tłumaczą. To co tutaj jest to 1-2/10 potrzebnych czynności a nie wszystko.

Szybko przyłożyłem ręce do jego klatki piersiowej i zacząłem uciskać w jeden rytm a chwilę potem złamałem się i przyłożyłem swoje usta do jego i zacząłem tak wpychać powietrze. Kilka razy powtórzyłem te czynności aż poczułem że klatka zaczyna unosić się sama z siebie a sam chłopak zaczął wykaszliwać(?) wodę. Pomogłem mu usiąść.

— wszystko okej? — zapytałem i dopiero teraz zauważyłem że pozostali już wrócili i wszystko obserwowali

— t-tak.. dzięki — powoli wstał — czekaj... — zaczął się nad czymś zastanawiać — ja żyję! Ale..

— naprawdę myślałeś że bym cię zostawił? Nie lubię cię ale oberwało by mi się gdybym serio to zrobił — odezwał się Sączysmark. Jack był zakłopotany więc ten dalej kontynuował swój monolog — jak to na bohatera przystało, zrzuciłem się nad stawem żebyś do niego wpadł. Nie musisz dziękować

— nie miałem zamiaru — zaśmiał się

— dobra dobra, mniejsza. Teraz gadaj czemu niby zostało ci 5 minut życia i o co w ci chodziło

— co..? — wszyscy spojrzeliśmy na chłopaka po środku

— a-a to, księżyc chciał mnie zabić, ale on jest tylko w nocy więc w dzień nie mógł, ale było kilka minut do zachodu więc zaraz by był i mnie zabił, no może nie zabił ale zniknął mnie więc praktycznie zabił więc musiałem się dostać do portalu przed zachodem żeby się nie pojawił i nie mógł mnie zabić — mówiąc to machał rękami we wszystkie strony i chyba sam się pogubił w swojej historyjce

— okej, powiedzmy że rozumiem. Ważne że się udało i jesteś tutaj z nami — powiedziała po kilku minutach ciszy Astrid po czym spojrzała na mnie wymownie — czasami czekamy na odpowiedni moment żeby coś powiedzieć, ale takiego nie ma, a słowa które miały do kogoś trafić nie trafiają do niego nigdy. — mimo że mówiła do wszystkich, wiedziałem że mówi to do mnie. Żebym szybko się przełamał bo inaczej nigdy tego nie zrobię. — odpocznijmy chwilę u wracajmy do domu.

***

Witam po raz kolejny. Jak możecie przeczuwać książka dobiega końca, ale nie myślcie sobie że dam jeszcze jeden rozdział i już. Nie bo będzie jeszcze epilog lol. Anygays, przepraszam że wam spojleruje ale ja czasami muszę się przygotować psychicznie na koniec, więc was też ostrzegam.

Do napisania moje małe kurwikleszcze!!

𝕴𝖈𝖊 𝕯𝖗𝖆𝖌𝖔𝖓 | 🅱🆇🅱Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz