XXXIX

534 18 9
                                    


Nagle naszła mnie myśl, że ukrywanie się nic nie da. Należało w końcu przestać uciekać i zmierzyć się ze światem, w jakim przyszło mi żyć. Zerwałam się na równe nogi, po czym zawróciłam do Central Sun Tower, by wykrzyczeć wreszcie wszystkim, że już się ich nie bałam.

W drodze na górę zauważyłam na tarasie Kirka, który miotał się we wszystkich kierunkach, ale nie zwracał na mnie uwagi. Chyba już mu się znudziłam (na szczęście). Kiedy weszłam do apartamentu, Alberta nie było.

Może to nawet lepiej?

Nie myśląc długo, podeszłam do przeszklonej ściany. Spoglądałam na dół, na park i miasto. Z oczu spłynęły mi dwie łzy. Czułam się, jakbym stała na szczycie świata, a wokół tętniło życiem najwspanialsze miasto, jakie istniało. Miasto, które od zawsze kochałam, a które tak bardzo mnie sponiewierało. Jeszcze chwila, a chwyciłabym coś ostrego albo z rozpędu wpadła na te szyby i wtedy...

Usłyszałam pukanie z windy. Przez chwile serce mi stanęło. Rozsunęły się drzwi, a w nich stał gość ubrany jak pracownik hotelu. Podając mi jakąś kartkę, rzekł:

— To pan Ramirez kazał przekazać, jak tylko się pani pojawi.

No pięknie, kolejny list i pewnie kolejne kija warte przeprosiny.

Chwilę później chłopak zniknął mi z oczu. Rozłożyłam kartkę i zaczęłam czytać na głos:

— Wiem, że to nie wystarczy, żebyś mi znowu wybaczyła, ale chociaż spróbuj. Dzwoniłem do Graya. Jutro wieczorem będzie na ciebie czekał na parkingu pod penthousem. Nie czekaj na mnie. Przenocuję w biurze.

Aha.

Jak miło, że nie wiedziałam, o co mu chodziło. Czy powinnam się więc zacząć nad tym zastanawiać? Chyba nie.

***

No więc następnego dnia spotkaliśmy się. Alex, ubrany jak włoski gangster, zabrał mnie do jakiejś tam kawiarni, której nazwy nawet nie potrafiłam wymówić. Zbywał mnie, kiedy w trakcie jazdy pytałam o szczegóły. Ciągle powtarzał, że porozmawiamy o tym przy kawie. Dusiła mnie ta niepewność. Miałam swoje podejrzenia, ale niekoniecznie chciałabym, żeby się spełniły.

Zamówiliśmy po podwójnym espresso. Na szczęście nasz gruziński kelner uwinął się dość szybko i Alex prędko przeszedł do sedna:

— Niedługo wchodzimy na plan. Jedziesz z nami do Kalifornii?

 — Do Kalifornii? Po co?

— Nie udawaj. Albert mówił, że wszystko ci powiedział.

Tak, on i jakiekolwiek wyjaśnienia. Jak zwykle o niczym nie wiem.

— Nic mi nie powiedział, nie widzieliśmy się od wczoraj. Opowiedz mi wszystko od początku.

— Mam dla ciebie dużą rolę w nowym filmie. Dobra kasa i dobre warunki. Zaczynamy za dwa tygodnie.

Mówił to z pewnością, jakiej się po nim nie spodziewałam. Co prawda nie znałam go dobrze, ledwie co spotkałam go raz i to pijanego, ale mimo wszystko wzbudzał jakieś zaufanie.

— To znaczy, że wystąpię w filmie hollywoodzkim, tak?

— Brawo mała, załapałaś.

Ugh, błagam, tylko nie "mała"!

BABY, IT'S ME [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz