Veni, vidi, vici. Teraz to już musi być lepiej. Tak, jestemu tu, w Californii.
Z każdym dniem podobało mi się tu coraz bardziej, może dlatego, że to nie był film dla dorosłych. Chyba pierwszy raz w moim życiu moja praca nie schodziła na te tory, więc zdało się, że to wakacje. Zdjęcia trwały codziennie wiele godzin, choć wcale tego nie odczułam. Traktowali mnie jak królową, jak skarb. Nabierałam pewności, że mogłabym z tego żyć, że to właśnie chciałam w życiu robić. Bo kto by nie chciał?
Tak minęły mi cztery miesiące. Po tym czasie wraz z częścią ekipy spędziliśmy trochę czasu w Las Vegas. To brzmi trochę dziwnie, że na odpoczynek wybraliśmy duże miasto słynące z rozrywki, ale to nie był przypadek. Kierownik produkcji uznał, że pora się wyszaleć w kasynie i kabaretach, a potem zatopić w złotych poduszkach w najlepszych hotelach. Musieliśmy też oczywiście zwiedzić Erotic Museum. Mieliśmy szczęście, bo trafiliśmy na sporo imprez plenerowych, na których występowali niesamowici artyści: piosenkarze, aktorzy, ale najbardziej interesowali mnie akrobaci. Zawsze miałam słabość do wysportowanych mężczyzn w obcisłych strojach. Od zawsze sama chciałam się nauczyć tych wszystkich podniebnych sztuczek. Jako mała dziewczynka bardzo chciałam być porwana do nieba przez takiego boskiego atletę, który by się mną zaopiekował i mnie bronił. Dziś wiem, że trzeba uważać z marzeniami.
Rozświetlone ledami budynki robiły oszałamiające wrażenie. Nie sposób się było nudzić. To był istny raj. Wszystko, o czym śniłam kiedy miałam pięć lat, było tutaj.
Niesamowite.
Gdy zbliżała się premiera, ściągnęli mnie ponownie do New York. Najgorsze, że Gray mówił prawdę: musiałam się ustawiać na ściankach z Albertem, żeby paparazzi mieli żer. Pamiętam ten szał, ten krzyk, ten strach... To wszystko ciągle do mnie wracało. Pamiętam, że co rusz natykałam się na nasze zdjęcia w internecie, a już po jednym zbierało mi się na wymioty. Cóż, taka właśnie była cena.
Któregoś razu, gdy szłam raz jeszcze przez Central Park, krzyknęła za mną ekstrawagancko ubrana niemłoda już kobieta. Nie poznałam jej w okularach przeciwsłonecznych i dopiero gdy je zdjęła, wszystko stało się jasne.
Valentina...
Trzeba przyznać, że jak na swoje lata, ta kobieta trzymała się naprawdę dobrze. W sumie nic dziwnego z takimi pieniędzmi. Wyglądała, jakby przed wyjściem z domu wciągała ze dwie cytryny i to nosem. Było mi niedobrze, chciałam się stamtąd jak najszybciej wynosić. Nie zdążyłam jej uciec.
Cholera, co to, duch minionych świąt?! Błagam, miej litość, babo!
— No wreszcie, kobieto — powiedziała, jakby miała zaraz mnie zwyzywać za niewyprasowane ubrania. — Długo czekałam, żeby cię znowu zobaczyć.
— Bez wzajemności, pani Ramirez.
Chwila jeszcze minęła, zanim przestała się na mnie gapić jak na kretynkę, a miała wzrok typowego złoczyńcy z bajek. Mimo to nie zamierzałam się bać.
— Ym... Messalina Marie Antoinette de Nueve y de Las Cosas, tak? Gwiazdka jakiegoś tam filmu?
— Podobno.
— Naprawdę? A ja słyszałam, że inaczej. Znasz może pewną dziwkę Laylę? Albo raczej Virginię Novack?
Ona wie? Wie... ale skąd się dowiedziała?
— Znam je wszystkie. Mam pani podać ich adresy?
Gdyby mogła, uderzyła w stół weselny tak, żeby wszystkie talerze pospadały.
CZYTASZ
BABY, IT'S ME [ZAKOŃCZONE]
RomantiekVirginia Novack to z pozoru zwyczajna dziewczyna, pracująca jako sprzątaczka w biurze światowej sławy marki modowej Reyelica, gdzie musi znosić kaprysy dziedzica fortuny, Alberta Ramireza. Virgina skrywa jednak pewien sekret - wieczorem zmienia się...