Anja
Wieczorem siedziałyśmy na tarasie wynajętego domu, popijając drinki przygotowane przez Nico. Tylko Marco czuł się na tyle pewnie w tym towarzystwie, żeby zostać i dołączyć do rozmów wszelakich. Po drugim kieliszku wina zaczęłam się relaksować. W głowie mi szumiało milutko, a oczy odzyskały figlarny błysk, oferowany przez upojenie alkoholowe.
– No to mamy ich – westchnęłam. – Na dobre lub złe? – zapytałam siedzącą obok Margo.
– Chyba tylko na złe. Czy ja ci wyglądam na laskę od jednorożców i tęcz?
– Bardziej na: smoki, łańcuchy i lochy – skwitowała Sofia, wydymając wargi.
– Lochy to nie. – Odparła Margo, na co Sofia przybrała skwaszoną minę. – Za zimno i za ciemno.
– I brakuje już miejsc na ciała – zażartowałam.
Marco uniósł brew do góry, przesuwając czule placem po niewidocznym bez światła UV tatuażu na jej dłoni.
– Czy powinienem się martwić, że jedną z twoich najczęściej odtwarzanych piosenek na iPhonie jest Cell Block Tango?
– Ale to piękna piosenka! – rzuciłam z przebiegłym uśmiechem, niewinnie trzepocząc rzęsami. – Czyżbyś miał małe wkurzające nawyki, które mogłoby ją wyprowadzić z równowagi? Jak guma do żucia? Albo zostawianie skarpetek na podłodze w łazience, żeby po prysznicu z obowiązkowym rozchlapywaniem wody, wyglądały jak śnięte karpie?
– Albo nie tolerujesz arszeniku w drinkach? – podłapała Sofia z podobnym uśmieszkiem.
– Jak ją przytulasz – poradziła Marju z poważną miną – uważaj, żeby przypadkiem, czystym przypadkiem nie nadziać się na żaden z jej noży. Wiesz... ona z pewnością jest ponad wszelką zemstą, ale przypadki... one po prostu chodzą po ludziach.
– Jak o tym myślę – Margo uniosła palec wskazujący do góry, i przeniosła ciężar ciała na krześle, żeby pochylić się w stronę swojego faceta. – To rzeczywiście, kiedy zostawiasz mnie w domu samą wieczorem, kombinuję czy nie szukasz szczęścia gdzieś indziej. W końcu Palermo dysponuje bardzo dużym wyborem etnicznym, kiedy idzie o seks. – Popukała palcem po ustach, patrząc na niego spod oka.
– Musisz sprawdzić, bo nie pamiętam – zmarszczyłam brwi, udając, że się namyślam. – Czy w gabinecie Palermo nie wiszą akty, ale prewencyjnie zastąpmy je może jakąś... martwą naturą? Coś jak sceny z polowania: Artemida, trzymając w dłoni głowę Meduzy?
– Mnie bardziej przeraża, co byś zrobiła, gdybyś odkryła, że twój mąż ma romans z opiekunką? – spytała niewinnym tonem Nicola. Wszystkie jak jeden mąż odwróciły się do niej z konsternacją wypisaną na twarzy i narastającą w oczach żądzą mordu. Wyrwał jej się sztuczny histeryczny chichot. Machnęła ręką. – Nie żeby ktoś kogokolwiek przyłapał na gorącym uczynku, ale wiesz – spojrzała na mnie znacząco – przezorny zawsze ubezpieczony, bo gdybyś jednak ich przyłapała: on cały spocony, ona w szerokim rozkroku...
Oj, jak łatwo było złapać ten żart i się z nim utożsamić! Za łatwo.
– Będę się zasłaniać niepoczytalnością! – oznajmiłam pewnie, po czym zacytowałam. – Byłam w takim szoku, że totalnie mnie zamroczyło. – Położyłam dramatycznie dłoń na piersi a drugą na czole. – Do dziś zawodzi mnie pamięć. Dopiero po chwili, gdy zmywałam krew z moich rąk, zorientowałam się, że... oni chyba nie żyją. Ale szczerze... – moje spojrzenie zrobiło się lodowate. Zanuciłam dalej. – Mają za swoje! I nie żałuję! Ktoś musiał im tę lekcję dać! Ja nie zabiłam! A jeśli nawet, to ucierpiałam najbardziej ja! Czy jakoś to tam leciało...
CZYTASZ
Mirror Mine - Baleary tom #7
RomanceŻyję jak w bajce... tylko nie tej, co potrzeba! Poślubiłam przystojniaka, który zrobił mi dziecko, a potem ożenił się ze mną! Brzmi jak bajka? Na pierwszy rzut oka tak, za drugim razem marszczysz brwi a za trzecim pytasz siebie: co do k**wy. Od dwóc...