Part 34

3.4K 246 119
                                    

Wymodlony 😈 


Patrick

Ugłaskam Eris później, chociaż i tak poszło lepiej niż się spodziewałem. Teraz za to muszę stanąć twarzą w twarz z własną przeszłością i wyznaczyć jasne zasady! Zbiegłem po schodach i skierowałem się w stronę podniesionych głosów. Przekroczyłem próg biblioteki, napotykając się na broń Nico.

– Szefie – rzucił przepraszająco, opuszczając rękę.

– To że ty tak twierdzisz, nie znaczy, że tak ma być. Nie jesteś tu szefem...

Amalia nie była głupia. Wciąż miała córkę na ręku, doskonale wiedząc, że to powstrzyma przed rękoczynami każdego z nas. Na moje nieszczęście Delgado powiedział jej, że mam córkę, żonę i spodziewam się kolejnego dziecka, stwarzając realne zagrożenie dla całej trójki. Błędem byłoby myśleć, że najwięcej zyskałaby gdyby pozbyła się mnie. Darius objąłby stanowisko i zabił ich wszystkich, zanim by pomyślała, co zrobić z Nicolą. Nie miałem co do tego żadnych wątpliwości.

– Amalia! – wycedziłem rozkazująco, tonem zarezerwowanym dla wrogów.

Odwróciła się w moją stronę.

– Wszystko przez ciebie... – zaczęła z pretensją.

– Nie! – przerwałem jej w pół słowa. – Wszystko przez twoją chciwość.

– Rafael ma prawo zająć należną mu pozycję – oburzyła się, poprawiając dziecko na ramieniu. Że też jeszcze miała siłę ją nosić.

– To znaczy jaką?

– U twojego boku, w organizacji.

– Jaka to była poprawna politycznie odpowiedź – antagonizowałem. Zerknąłem na niego, ale ten stał niewzruszenie pomiędzy braćmi, żeby w razie co ich chronić. Też bym tak zrobił i tym u mnie plusował. Ale tylko tym. – Nie widzę zbytniego entuzjazmu – zakpiłem.

– Wypierasz się go od tygodni!

– Czekam, aż się odważy zabrać głos.

Uniosłem szyderczo brew.

– Wszystko w swoim czasie – odparła za młodego.

– On ma swój własny rozum, czy jest na stałe do ciebie przyczepiony?

– Jak śmiesz – zaperzyła się Amalia.

– Milcz! – rozkazałem, przysiadając na blacie biurka.

Rafael zmierzył mnie beznamiętnym spojrzeniem jakże dobrze znanych mi zielonych oczu. Oczu, których jednocześnie tak nienawidziłem i kochałem. Za każdym razem wpatrując się w lustro, przypominałem sobie wszystkie grzechy ojca i solennie obiecywałem nigdy ich nie popełnić. Ale teraz... nienawidziłem tego dzieciaka tylko za to kim był.

– Potrafię mówić za siebie.

– Świetnie! – pochwaliłem ironicznie. – Porozmawiajmy zatem. – Przeniosłem spojrzenie na Amalię. – Adam zaprowadzi cię na drugie piętro, kiedy ja utnę sobie pogawędkę z twoim synem i wyjaśnię mu zasady panujące w tym domu, a których nieprzestrzeganie skończy się dla niego sześć stóp pod ziemią.

– Naszym synem – wycedziła.

– Nie, on nie jest moim synem – zaprzeczyłem z mocą. – Powtarzanie tego nie sprawi, że kłamstwo stanie się prawdą.

– I nigdzie nie idę! – zawołała, siadając na kanapie. – Jesteś nieobliczalny. Kto wie, co zrobisz, jak zniknę z pola widzenia.

– Nie dodawaj sobie. To przedstawienie nie ma publiczności a twoje dzieci już chyba od dawna wiedzą, że jesteś niezrównoważona. Zamierzam wyłuszczyć mu zasady panujące w tym domu.

Mirror Mine - Baleary tom #7Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz