Patrick
Kiedy rano pojechałem się przebrać przed spotkaniem z Giovannim, zastałem Victora siedzącego na schodach.
– Czy nie powinieneś być na górze? – spytałem go, wrzucając kluczyki od auta do miseczki stojącej na komodzie przy wejściu. – Albo na śniadaniu?
Młody podniósł się i pokonał kilka ostatnich stopni, stając wyprostowany jak struna.
– Chcę negocjować – jego drżący głos zaprzeczał bojowej postawie.
– Co dokładnie?
– Przyszłość mojego rodzeństwa.
Jay jeden z ochroniarzy pojawił się w przejściu od strony kuchni.
– Miałem go na oku szefie. Reszta je śniadanie.
Skinąłem mu głową, wskazując Victorowi ręką korytarz prowadzący do biblioteki. Poszedł pierwszy i z lekkim zawahaniem się pchnął drzwi, a potem usiadł na fotelu przed biurkiem. Ciekawiło mnie, co miał do powiedzenia.
– Słucham zatem – rzuciłem zachęcająco, siadając po drugiej stronie masywnego blatu, kładąc na nim tablet i telefon.
– Zakładam, że plan mojej matki się nie powiódł, skoro nie wróciła po nas? – spytał, patrząc mi prosto w oczy.
– Tak.
Nie zamierzałem go okłamywać. Może był za mały, żeby w pełni wszystko zrozumieć, ale widział swoje. Odwrócił wzrok w stronę okna i milczał, wyłamując sobie palce.
– Ten plan był głupi od początku – przyznał.
– Trudno mi się do niego odnieść, skoro nie znam szczegółów.
Potrząsnął głową.
– Jestem w stanie podać je wszystkie, jeśli zapewnisz mojemu rodzeństwu przyszłość.
Uniosłem brew do góry.
– Czy Rafael nie powinien prowadzić tych negocjacji?
– On też przepadł – odparł z prostotą. Może nie do końca miał rację, ponieważ znajdował się pod nadzorem Marco i Margo w apartamentowcu. – Czy... któreś z nich żyje?
– Oboje.
Wyglądało, że mu nieco ulżyło.
– Ale nie zamierzasz ich uwolnić, prawda?
Kłamstwo w tej sytuacji mogłoby być eufemizmem, ale nie chciałem go używać. Oczekiwał szczerości, więc zamierzałem mu ją dać.
– Co do twojej matki odpowiedź brzmi „zdecydowane nie". W przypadku Rafaela mam szeroko zakrojone wątpliwości.
– Więc zostaję ja, Esme, Oscar i Elisa.
Uważnie obserwowałem dzieciaka, ale trudno psychologicznie oceniać przeciwnika, który ma siedem lat. Z drugiej jednak strony Xavi też zachowuje się momentami, jakby miał ze dwadzieścia lat, a nie dziesięć. Trauma robi swoje.
– Czemu więc nie Oscar będący najstarszym usiłuje negocjować? – spytałem o oczywiste.
– Wiek nie przesądza o rozumie.
Zdusiłem parsknięcie śmiechu.
– Zgadza się – przyznałem.
– Posiadam informacje, które mogłyby ci pomóc – oświadczył pewnie, niczym zdolny negocjator. – Ale w zamian chcę nietykalności dla rodzeństwa.
CZYTASZ
Mirror Mine - Baleary tom #7
RomanceŻyję jak w bajce... tylko nie tej, co potrzeba! Poślubiłam przystojniaka, który zrobił mi dziecko, a potem ożenił się ze mną! Brzmi jak bajka? Na pierwszy rzut oka tak, za drugim razem marszczysz brwi a za trzecim pytasz siebie: co do k**wy. Od dwóc...