Anja
Po trzech dniach leżenia plackiem miałam serdecznie dość tej sytuacji. A co by było, gdybym musiała dociągnąć w takim stanie do dziewiątego miesiąca? Leżąc bez ruchu? Beta była wysoko, a łożysko według lekarza wyglądało dzisiaj lepiej. Zakaz przemieszczania się nadal obowiązywał. Nie wolno było mi nosić ciężarów, w tym branie na ręce córki było na: NIE.
Sofia bawiąca się w niańkę od trzech dni, miała szaleństwo w oczach, kiedy wpadła z płaczącą Antonią do pokoju. Oddała mi ją i o dziwo młoda przytuliła się do mnie na parę sekund i lament dziecięcy ustał, za to Sofia zaczęła szlochać.
– Nie wiem, jak ty dajesz radę.
– Nie daję! – odparłam.
Jak na zawołanie Antonia zaczęła się wyrywać i wyć niemiłosiernie, udało jej się nawet parę razy kopnąć mnie w żebra. Mały potwór. Naszym wybawcą okazał się Demetrio. Zabrał ją z łóżka i wziął w ramiona. Powiedział parę słów po portugalsku chyba: już dobrze słoneczko.
– Możesz znaleźć Patricka? – poprosiłam go.
Sofia wysmarkiwała nos w kawałek ligniny. Wytarła oczy mamrocząc coś o zajebistych rzęsach jakie sobie zrobiła, że nie potrzebuje tuszu.
– Nie chcę mieć dzieci! – żaliła się Sofia, przytulając do mojego boku.
– Może twoje nie będzie takie – odparłam z nadzieją.
– A cóż to za mały demon wyje na korytarzu? – spytała Marta, wchodząc do pomieszczenia z kroplówką w dłoni.
– Połączenie genów Eris – Sofia wskazała na mnie – i Szatana!
– No ej – szturchnęłam ją – tak nazywamy dzieci Marianny i Giovanniego. – Marta spojrzała na mnie z radosnym błyskiem w oku. – Nasza znajoma nazwała je pomiocikami szatana. Mała Enigma Leon i psychopata Marcel.
Pielęgniarka się zaśmiała.
– Nie – zaprzeczyła Sofia, ścierając łzy z szyi – dzieciaki Marcel i Leon to dzieci Lucyfera i Lilith.
– Też ładnie – rechotała się dziewczyna, odpinając wężyk. – Czy Antonia jest dzieckiem wysokich potrzeb?
– Według lekarza tak, według mnie po prostu lubi facetów – wyjaśniłam. – Zwróć uwagę, że umilkła w ramionach Demetrio, nigdy nie robi scen Patrickowi.
– No i Gia – dodała z niesmakiem Sofia.
– Gia? Fajne imię – powiedziała z uśmiechem Marta.
– Nie bluźnij! – pogroziła jej palce Sofia. – Laska, gdyby opadła na kolana przez przypadek, to zrobiłaby Patrickowi loda. Nie znoszę suki.
– Sęk w tym, że mała ją lubi – dodałam. – Zachowuje się jak z ojcem, kiedy na mnie, własną matkę i pozostałe z naszego stowarzyszenia: matki żony i kochanki, reaguje alergią.
– Może Antonia ją toleruje, bo traktuje jak faceta?
Sofia spojrzała na Martę i parsknęła śmiechem.
– Znaczy, że Antonia traktuje Gię jak każdego innego faceta? – zaśmiewała się.
Musiałam przyznać, że i mnie to rozbawiło.
– Ona się zachowuje, jakbym ja jej nie chciała – burknęłam. – Znam to uczucie, też byłam „niechciana". Przypadek, który się wydarzył! O nie, sorry – dodałam, unosząc rękę do góry – pretekst.
CZYTASZ
Mirror Mine - Baleary tom #7
RomanceŻyję jak w bajce... tylko nie tej, co potrzeba! Poślubiłam przystojniaka, który zrobił mi dziecko, a potem ożenił się ze mną! Brzmi jak bajka? Na pierwszy rzut oka tak, za drugim razem marszczysz brwi a za trzecim pytasz siebie: co do k**wy. Od dwóc...