Part 32

3.4K 241 179
                                    

Czekałyście na te rozdział 😈😈😈 Postanowiłam was nie torturować 😎


Anja 

Siedziałam na kanapie z moim ulubionym niemal litrowym kubkiem, który dzisiaj wypełniała herbata jaśminowa. Obok mnie stał nietknięty lunch. Wiem, wiem dziecinne, na złość mamie odmrożę sobie uszy, ale szczerze robiło mi się niedobrze na widok owoców. Miałam ochotę na tłustą lasagne albo canneloni a w ostateczności na pizzę z ogromną ilością sera, czyli coś co ukoiłoby moje straumatyzowane serce i ego.

– Cześć kochanie – doszły mnie czułe słowa męża.

Chciał mnie pocałować w szyję, ale odsunęłam się. Obszedł kanapę i stanął po przeciwnej stronie stolika. Widziałam, jak otaksował mnie wzrokiem, szacując w jakim jestem nastroju. Spojrzałam na niego znad okularów, zachowując kamienną twarz.

– Rozmawiałem z Nico. Czy znów musimy przerabiać temat bezpieczeństwa?

– Ależ skąd! – zapewniłam energicznie, uśmiechając się, ale w tym uśmiechu nie było ciepła. – Wiem doskonale, co zrobiłam, ale potrzebowałam chwili prywatności. – Opadł na kanapę po przeciwnej stronie, wiedząc, jak nie lubię, kiedy nade mną stoi. – Mam dla ciebie inny temat – zaproponowałam, udając radosny ton, a jego brwi podjechały do góry. – Porozmawiajmy o tym, że miałeś dzisiaj iść ze mną na USG. – Kurwa, wycedzona pod nosem była zazwyczaj satysfakcjonująca, ale nie dla mnie. – A może nie wiem... – postukałam palcem po ustach – porozmawiajmy o Amalii? – wszystkie emocje odpłynęły z jego twarzy. Wydawał się zaskoczony tym imieniem. – Twojej żonie? – Jak bardzo chciałam zachować zimną krew, nie potrafiłam. Głos mi się niebezpiecznie podniósł, przez rozpierający mnie gniew. – O której nigdy mi nie powiedziałeś?

– Kto ci powiedział? – spytał głosem wyzutym w emocji.

Spodziewałabym się wszystkiego, zapewnień, że się mylę, zaprzeczenia, ale nie tego pytania.

– Więc nieważne jest, że okłamujesz mnie odkąd się znamy – wyrzuciłam z siebie ze złością i niedowierzaniem – ważnie jest, kto wydał wasz mały sekrecik?

– To, że Amalia była moją żoną, nie jest żadnym sekretem. Informacje podawały publiczne media.

Spokojnie Anja, tylko spokojnie. Nie możesz zabić ojca swoich dzieci. A może jednak możesz... tylko spokojnie. Spokój, KURWA, Spokój. Tylko spokój może nas uratować przed morderstwem! Powtarzałam sobie to jak mantrę, ale nie działało!

Tak samo jak informacje o jej śmierci – dodał po chwili.

– Tylko że ona żyje! – złapałam pierwszą lepszą rzecz pod ręką i rzuciłam w niego. Padło na truskawkę. Na białej koszulce została czerwona plama. – Twoja żona żyje! Do pieprzonej cholery! I ty dobrze o tym wiesz. – Kolejna truskawka wylądowała na jego koszulce. – Okłamujesz mnie od pieprzonych dwóch lat!

– Nigdy nie pytałaś...

Aż poczerwieniałam ze złości słysząc te słowa. Nadal jednak było mi szkoda trzymanego w dłoni kubka!

– A ty oczywiście wyznajesz zasadę: nie pytają, to nie mów! – wpadłam mu w słowo z wyrzutem.

– Czy to będzie festiwal oskarżeń, czy będę miał czas, żeby coś powiedzieć? – zapytał ze spokojem.

– Mów – wyrzuciłam z siebie ze złością.

– Zacznijmy od najważniejszego.

– Według kogo?! – fuknęłam.

Mirror Mine - Baleary tom #7Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz