Part 24

3.4K 237 77
                                    

Nastał poniedziałek i nikt się nie upomina, że rozdział powinien być :) 


Anja 

Siedziałyśmy z dziewczynami przy stoliku, ciesząc się swoim towarzystwem, gdy Maria Delgado, z kieliszkiem w ręku zaszczyciła nas swoim towarzystwem. Sukienka, która opinała pełne kształty, była jeszcze bardziej obsceniczna niż Sofii i pewnie nawet ona by się nie zdecydowała, żeby ją nałożyć. A widziałam w jej wykonaniu już prawie wszystko. Dzisiaj miała całkiem skromną małą czarną, a myślałeś tak, dopóki się nie odwróciła, ponieważ suknia nie miała wcale pleców i kończyła się sporą kokardą nad okrągłym tyłeczkiem.

– O, proszę! Jaki widok! Prawie aniołki Charliego – Maria zasalutowała nam kieliszkiem. – Jest ruda, jest blondi, jest ciemnowłosa, tylko Azjatki brak.

– Oho! – rzuciłam z uśmiechem, nie chcąc, żeby z tego zrobiła się jakaś scena. – Ktoś pofolgował z alkoholem! Czuję się zazdrosna, też bym tak chciała.

– A ja czuję się niemile połechtana – sarknęła Sofia. – Chcesz dołączyć?

– Dziękuję, nie ta grupa wiekowa.

Marianna parsknęła śmiechem, tak samo jak pozostałe z nas.

– Czy któraś z was przyniosła plakietkę „wioska emerytów"? – zakpiła Marianna, patrząc na Marię z kpiną.

– Nie wyglądasz na szczęśliwą, że musisz tu być – rzuciłam łagodnie. – Zawsze możesz się gdzieś zaszyć, jest tyle miejsc, w których nie musisz nas oglądać.

– Kolejna impreza na której „wypada być" – mruknęła.

– Nie sądzę, żeby ktokolwiek zauważył, gdybyś nie przyszła – Sofia nie siliła się na bycie miłą.

– Sofia! – skarciłam ją, patrząc wymownie.

– Ja nie muszę być politycznie poprawna – odpowiedziała mi z lekceważeniem.

Wymieniłam szybkie spojrzenia z Marianną. Coś było z nią dzisiaj ewidentnie nie tak, dokładnie tak jak mówił Patrick.

– Masz problem z wyrażaniem gniewu? – zakpiła Maria.

– No to coś nas łączy! – odparowała Sofia. – Tyle że ja mam już za sobą terapię z radzenia sobie z gniewem, a ty wszystko w sobie tłamsisz.

– O! Psychiatra zalecił klepanie ozorem po próżnicy? Bo patrząc na ciebie – obrzuciła Sofię niechętnym spojrzeniem – powinien zalecić dietę. No wiesz... mniej cukru, mniej agresji czy jakoś tak. U dzieci działa.

– Niektórzy faceci, nie mają ochoty obetrzeć sobie fiuta o worek z kośćmi – Sofia nie pozostała jej dłużna. – A ciebie jak dobrze wiemy nikt nie chce. Przynajmniej nikt normalny ani tu obecny!

Maria pobladła nieco a mina jej zrzedła na takie chamskie, bezpośrednie słowa. Oddać jednak należało Sofii, że może słowa same w sobie były okrutne, ale niezwykle prawdziwe. Javier Delgado wielokrotnie usiłował wepchnąć ją w mariaż w szeregi organizacji Patricka. Z marnym skutkiem. Marianna siedząca obok spojrzała na Marię bez emocji, ale postanowiła dodać coś od siebie.

– Powiem ci, dlaczego tak naprawdę się na nas wściekasz i zaoszczędzę ci godziny terapii i tysiące euro tatusia. – Głos miała stanowczy i wyważony, aż mnie przeszły ciarki po plecach. – Nienawidzisz nas z jednego powodu. – Zrobiła efektowną pauzę. – Każda z nas została uratowana a ty nie. Mnie nie możesz winić za swój los, bo kiedy Giovanni się ze mną żenił, miałaś ile? Dziesięć lat? Potem pojawiła się Sofia, ale jej też nie możesz winić, bo Adam ma na jej punkcie totalnego pierdolca od sekundy, kiedy dotknął jej za pierwszym razem.

Mirror Mine - Baleary tom #7Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz