Part 28

3.4K 223 106
                                    


Patrick

Zupełnie nie byłem zdziwiony, gdy Adam i Sofia zapadli się pod ziemię. Jeszcze przed końcem imprezy zaręczynowej w klubie oświecił mnie, jaki to genialny plan sprzedała mu Anja. Prawdą było, że Sofia najlepiej czuła się w spontanicznych akcjach. Uwielbiała być zaskakiwana i to samo robiła Adamowi. Teraz zafundowała mi akcję na ostatnią chwilę. Podobno obrazy, które zamówiła, zostały ponownie dostarczone do skrytki. Podała mi swój kod wejściowy, nie wiem po co, miałem dostęp administracyjny i wystarczyło, że zbliżyłem zegarek do czytnika, a drzwi stanęły otworem.

Cztery paczki stały oparte o ścianę schowka. Zamierzałem je rozpakować i dokładnie obejrzeć, bo zapewnienia i przeprosiny firmy, która zleciła ich wykonanie, nie były przekonujące. Aiden prześledził trasę paczek, prześwietlił kurierów, firmę transportową, nawet przejrzał zapisy kamer ze schowka i nadal nie mógł znaleźć winnego.

Frustrowało mnie to jak diabli, bo okablowaliśmy wszystko, co się dało. Zabezpieczyliśmy dziewczyny ziarnami ryżu, samochody miały GPS, sprawdzaliśmy kontrahentów z każdej możliwej strony. Niby nie było takiej potrzeby, bo w sumie to tylko obrazy. I to był nasz ewidentny błąd.

Na moje wyraźne polecenie Aiden sprawdził, gdzie w czasie pożaru była Gia. Nawet skubany nie mrugnął okiem. Dodał tylko, że Anja nadal nie wybrała sobie żadnej nieruchomości. Zdziwienie zabiłoby mnie, gdyby tak zrobiła. Przeżywaliśmy złote dni, wypełnione seksem, odzyskałem kobietę, w której się zakochałem.

Czas przeszły dokonany.

Obudziła mnie w środku nocy, skarżąc się na ból w plecach. W pół godziny byliśmy na ostrym dyżurze a u Anji zdiagnozowany zaburzoną pracę nerek. Dostała odpowiednie leki, chociaż lekarz usiłował ją przekonać, że najlepsza byłaby dializa. Zasnęła, a ja skorzystałem z okazji, żeby zrobić jej niespodziankę i powiesić obrazy, zanim wrócimy do domu.

Czas przeszły dokonany.

Wystarczyło mi rzucić okiem na obraz i zimna furia rozpaliła się w głowie. Sięgnąłem po telefon, wybierając numer Margo, która powinna być teraz z Marco w Palermo. Odebrała po czwartym dzwonku a to i tak dobrze, bo zazwyczaj oddzwaniała.

– Jak się czuje Anja?

– Będzie w porządku, nie z tym dzwonię.

– To cóż mogę dla ciebie zrobić?

– Ręczysz głową za tą firmę z Paryża? – starałem się, żeby głos nie zdradzał, jaki jestem wściekły.

– Tak – zapewniła. – Znam je od lat, nie zrobiłyby czegoś takiego. A ja bardzo rzadko ręczę za kogoś głową. – Nie chciałem tego komentować. – Co się stało Patrick?

– To inny zestaw pytań. Mówiłaś, że dostarczyłaś wiadomość głośno i wyraźnie?

Nastąpiła sekundowa cisza.

– Oglądałeś nagranie – odparła sucho.

– Podepnij się do kamer w schowku.

Rozłączyłem się z nią i wszystkie obrazy wyjąłem z opakowań ochronnych. Każdy oparłem o ścianę, by był doskonale widoczny. Telefon rozdzwonił się ze dwie minuty później.

– Dobra, masz mnie – powiedziała bez emocji – za chuja nie wiem, jak to się stało, ale jak mi dasz parę godzin, osobiście zajmę się tym problemem.

Nie raczyłem odpowiedzieć, tylko się rozłączyłem. Buzowała we mnie furia. Na jednym z obrazów zamiast twarzy był wycięty otwór. Na następnym sprayem namalowano wielki X na twarzy mojej żony. Po bliższym przypatrzeniu się zauważyłem, że najpierw ktoś wydrapał farbę w miejscu, gdzie powinna być twarz. Na kolejnym dorysowano rogi, ogon i wąsy. Ale to ostatni z nich wzbudził największe emocje.

Mirror Mine - Baleary tom #7Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz