Part 46

3.9K 247 191
                                    


Patrick

Dariusowi ku mojemu bezbrzeżnemu zaskoczeniu, udało się obezwładnić Demetrio bez rozlewu krwi. Widziałem na nagraniu, jak podniósł ręce do góry, a potem rozładował dobrowolnie broń i położył na ziemi. Uklęknął i splótł dłonie na potylicy. Zdziwił mnie tym zachowaniem, a mnie niełatwo wprawić w osłupienie. Został odeskortowany do Oblivionu. Pytanie było czy mieli plan zapasowy i musiał być cały i nieobity, czy naprawdę nie miał z tym nic wspólnego. Na dwoje babka wróżyła w tej chwili.

Dziewczyny z dzieciakami przywieziono do szpitala, a w małym pokoju zrobiło się nieco tłoczno, więc zmieniliśmy salę na większą. Marju roztkliwiała się właśnie nad inkubatorem Andresa, masując sobie krzyż. Nicola i Sofia siedziały przy łóżku Anji i prowadziły o czymś dyskusję. Ta druga trzymała w ramionach Ivo. Xavier podszedł bliżej i patrząc mi prosto w oczy oświadczył.

– Jeśli dasz mi broń, będę bronił naszych kobiet!

Dzieciak mnie rozczulił. Przytuliłem go do siebie, głaszcząc po włosach. Zamiast pistoletu wręczyłem mu Antonię, która przytuliła się do jego ramienia.

– Może nie śmiertelna, ale swoim wrzaskiem też potrafi narobić zamieszania.

Młody uśmiechnął się, szczerząc zęby, po czym postawił Tonię na nogach i poprowadził do pozostałych dzieci.

– Zostanę z nimi – oznajmiła blada Margo, która odmawiała leków przeciwbólowych.

Miałem ochotę parsknąć „jakbyś miała jakieś wyjście", ale wiedziałem lepiej, żeby nie drażnić rannej kobiety, będącej lepszym strzelcem niż Alessi i świetnym egzekutorem z zapleczem pełnym tajemnic.

– Właśnie miałem cię o to prosić, kochanie. – Marco pogłaskał ją po policzku.

– Jasne – parsknęła.

Zostawiliśmy w szpitalu Lucę, Enzo i Margo. Mały skład, ale miałem nadzieję, że nic się nie wydarzy oraz w razie co Nicola, która była w równie zaawansowanej ciąży co Marju, są na miejscu, gdyby maluchy w reakcji na stres chciały przyjść na świat. Przywitałem się z szefem policji i zamieniliśmy parę słów, żeby wzmocnił ochronę szpitala, a potem wysłał mi rachunek, albo powiedział, jak inaczej mam się odwdzięczyć

Droga do Oblivionu zajęła nam tylko parę minut. Alessi nadal sprawdzał apartamentowiec, a potem miał zająć się naszymi domami. Adam, ubrany w kevlar, siedział w biurze z arsenałem broni do wyboru do koloru leżącym na biurku i gotowym do użycia.

– Dostały ten sam pokój zwierzeń, ale są mało rozmowne.

Usiadłem na kanapie, odchylając głowę na oparcie. Cisza w pokoju pomogła mi się skupić i poukładać myśli i priorytety kolejnych działań.

– Co powiedział Dima? – zerknąłem na Adama.

– Że jego żona potrzebowała odrobiny swobody. – Prychnąłem. – Właściwie Patrick, to powiedziała mu prawdę, o tym gdzie jedzie i po co.

Uniosłem brew.

– Czemu nam nie powiedział?

– A pytaliśmy? – sarknął.

– Co powiedział poza tym? – spytałem, domyślając się jego słów.

– I cytuję – zaczął udawać rosyjski akcent – „że jak jej spadnie z głowy pierdolony włos, to nas wszystkich odjebie do piątej wody po kisielu". Cokolwiek to oznacza – dodał, rozkładając ręce.

– Jakieś wieści od Aidena? – spytałem, biorąc butelkę wody.

– Jeszcze nie – zaprzeczył Adam – ale jak zapewnia Fabi ich trackery i odczyty biometryczne wskazują, że są cali i zdrowi.

Mirror Mine - Baleary tom #7Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz