Part 1

4.5K 221 59
                                    


Anja

Pierwszy raz odkąd urodziła się Antonia, mieliśmy razem wyjść na przyjęcie. Z tej okazji nawet wybrałam się w ciągu dnia do kosmetyczki i fryzjera. Bestia znów musiała zmienić się w piękną. Albo odwrotnie. Zrobiłam kompleksową depilację całego ciała i odświeżyłam fryzurę. Miałam szczerą nadzieję, że ta noc skończy się namiętnym seksem z mężem. W końcu będziemy mogli spędzić trochę czasu sami bez dziecka.

Tęskniłam, żeby mieć go tylko dla siebie. Może byłam wyrodną matką? Ale on był tu pierwszy. Pierwszy wszedł do mojego umysłu i rozpakował bagaże doświadczeń, które pozostawili na wejściu poprzednicy. Co gorsze sztuki spalił na stosie pożądania i namiętności a reszty usiłował nadal się pozbyć. Za to przyniósł własne śmieci i rozstawiał je po kątach, jak mu było wygodnie.

Płakałam, wrzeszczałam, narzekałam, ale kochałam go bezgranicznie. Może nie mimo wszystko, ale za każdym razem, kiedy wypowiadał moje imię, czułam przyjemny dreszcz przebiegający po skórze. Chyba że wrzeszczał spod prysznica, bo znów przestawiłam temperaturę wody na lodowatą, a jemu nigdy nie chciało się sprawdzać, jak jest ustawione. Nie. Moja. Wina.

Zajrzałam do pokoju Toni przed samym wyjściem, już ubrana w elegancką sukienkę. Kolejna mafijna imprezka, w której będziemy się pokazywać jak konie na aukcji. Ekskluzywna galeria popisów pod tytułem: która jest ładniejsza i który ma większego. Ale w zasadzie jedyne, o co chodziło to kto ma więcej pieniędzy i lepsze znajomości. Było mi wszystko jedno, bo mogłam się ładnie ubrać. Wyrwać, chociaż na dwie doby! Czułam się gdzieś pomiędzy milionem dolarów a szczurem odstawionym na otwarcie kanału, ale prawda była taka, że chciałam wyglądać pięknie.

Już z naszej sypialni słyszałam krzyki Toni. To nie mogło skończyć się dobrze. Poszłam w ich kierunku, mentalnie przewróciłam oczami, mamrocząc pod nosem: „czego znowu!", oraz obiecując sobie solennie, że te wrzaski nie powstrzymają mnie przed wyjściem z domu. Nie ma takiej opcji, żebym została!

Gia usiłowała uspokoić dziecko, ale kiepsko jej szło. Kołysała Antonię w ramionach, przemierzając pokój w tę i z powrotem. Chociaż, kurwa, raz! Pieprzona panna idealna, której Tonia podporządkowywała się bez szemrania tak samo jak Patrickowi. Reszta łącznie ze mną? Powodzenia!

Obrzuciłam ją szybkim spojrzeniem dostrzegając jak świetnie jej dwudziestoletnie, nieskazitelne i idealne ciało wygląda w krótkich szortach i koszulce na cieniutkich ramiączkach. Jak do tego dodałam idealnie układające się w fale rozpuszczone włosy i „naturalny" makijaż, sama przed sobą musiałam przyznać, że była śliczna jak obrazek.

– Co się dzieje?

– Nic złego – zapewniła, omiatając mnie spojrzeniem. – Ładnie wyglądasz.

W odróżnieniu od tych wszystkich razów, kiedy nie wyglądam ładnie?! Dobra! Miała rację! Zazwyczaj nie wyglądałam ładnie i obie o tym wiedziałyśmy.

Nadal miałam nadwagę po urodzeniu dziecka i przyznam szczerze, że nieco przestałam o siebie dbać, bo zabierało to mnóstwo czasu, który mogłam poświęcić na sen. Patrick znów zaczął podróżować, a ja... czułam się uwięziona. Porzucona. To dla kogo miałam się stroić?

– Dzięki – obie wiedziałyśmy, że nie jesteśmy szczere. – Odbiło się jej po jedzeniu?

– Jeszcze nie.

Wyciągnęłam ramiona po Tonię i przytuliłam ją do siebie, kładąc na ramieniu.

– Idź po butelkę – poprosiłam.

Sięgnęłam po pieluchę, żeby położyć ją na ramieniu i wtedy poczułam, jak coś cieknie mi po plecach. Zamknęłam konwulsyjnie oczy. To się nie dzieje! Wzięłam głęboki wdech. Podeszłam do lustra i zerknęłam na swoje odbicie, usiłując oszacować straty. Wymiociny były też na moim karku. Nie ma mowy, żebym zdołała przygotować kolejną sukienkę w parę minut. Poza tym musiałabym wziąć prysznic.

Mirror Mine - Baleary tom #7Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz