-Gdy byłem dzieckiem, zachorowałem ciężko na cholerstwo nieznane żadnemu lekarzowi. Ich rokowania przesądzały moje życie na miesiąc lub dwa, lecz ty... ty byłeś głupi i zamiast pozwolić mu umrzeć, zabrałeś mnie do tego człowieka bez twarzy, zgadzając się na warunki, iż będziesz mu posłuszny, jeśli ofiaruje część twojego życia mnie - Widziałem, jak blisko łez był Wooyoung, wpatrując się w mężczyznę przed nim z niewyobrażalną agonią i zmieszaniem, jak gdyby nie był pewien, czy go kochać, czy nienawidzić - Zostawiłeś mnie wtedy. Uratowałeś i odszedłeś, a on zabierał ci część wspomnień za każdym razem, gdy byłeś mu nieposłuszny.
-J-ja... To... - Seonghwa zamrugał wyraźnie oszołomiony, nie potrafiąc pogodzić się z prawdą.
-Wszystko notowałeś w swym pamiętniku, opisując każdy proces, nawet dzień, gdzie dzięki tobie ten mężczyzna przyjął twarz ludzką martwego w oceanie - Oh, czyli tak znalazł się tam mój ojczulek - A kiedy mnie pozostawiłeś, nowy władca próbował mnie zabić. Uciekałem, nim Hongjoong zaoferował mi miejsce na swoim okręcie.
-Tak mi przykro, ale ja...
-Wiem, że nie pamiętasz, nie winię cię. Winię cię za to, że kazałeś żyć mi z tym bólem do dzisiejszego dnia bez świadomości, że jesteś bezpieczny... czy w ogóle żyjesz - Jęknął chłopiec, pospiesznie wstając, lecz jego nogi były zbyt słabe. Był bliski upadku, gdyby nie nagły zryw, aż Seonghwa uchwycił go w ciasnym objęciu swoich ramion - Tak za tobą tęskniłem... To było okropne. Ale proszę... nie wracajmy do zamku. Ja... ja kocham to życie... tę rodzinę, tak samo, jak kocham ciebie. Zostańmy więc tu, proszę... - Jęczał chłopiec, tuląc swą twarz do silnej piersi smoczego księcia.
-Jeśli Hongjoong... - Seonghwa nie musiał kończyć swego zdania, powoli spoglądając ku mnie z ramionami pełnymi dziecięcego chłopca, gdy ja zdążyłem odpowiedzieć.
-Byłbym bardziej niż zadowolony, abyście pozostali na moim okręcie. Wiesz, przyda się smok w zapasie - Zachichotałem, nim skinąłem w kierunku Yeosanga - Zostawimy was samych i dołączcie do nas, kiedy wszystko sobie wyjaśnicie - Uśmiechnąłem się uprzejmie, popychając drobne ramię białowłosego mężczyzny, aż oboje znaleźliśmy się za drzwiami pomieszczenia - Ej, chcesz sprawdzić, co jest na niższym piętrze? - Spytałem chytrze, spoglądając w kierunku drzwi z przejściem.
-Tu jest niższe piętro? - Zaśmiałem się krótko na oszołomione spojrzenie swego przyjaciela, nim klepnąłem jego ramię, łapiąc jedną z wiszących lamp, by oświetlić nam drogę. Pomieszczenie wydawało się mniej przerażające i mroczne, gdy u mego boku rozpalało się światło, więc byłem już niemal zupełnie pewien, kiedy przekroczyłem pierwszą partię schodów.
Zszedłem na niższe stopnie z płomieniem wciąż dygoczącym w mojej dłoni i lekkim stukotem butów mojego kompana, aż dostrzegłem pierwsze zarysy... ludzkiego szkieletu. Podskoczyłem lekko, zaskoczony obecnością trupa zamkniętego w ciasnej klatce poniżej, rozglądając się dalej i odnajdując więcej celi, ku mojemu szczęściu pozbawionych ciał.
-O trup - Powiedział Yeosang z pełnią swojej apatii, kiedy przyglądał się martwemu z miejsca za mną. Bogowie dziękuję wam, iż nie wpadłem na pomysł zabrania ze sobą Mingiego, bądź Sana, gdyż ta dwójka piratów nie przeżyłaby widoku z piekła rodem.
Normalnie może zaproponowałbym Seonghwie słodkie kosteczki, lecz widok jego wymiotującego do oceanu z powodu szczątków drugiej, pokonanej bestii zalegającej w jego żołądku, obudził we mnie iskierkę współczucia, więc postanowiłem oszczędzić mu ponownych męczarni na zapewne wciąż świeże wspomnienie. Choć przyznam, cudnym było widzieć, jak mina twarzy Sana zmienia się na moja odpowiedź na pytanie: "Czy nasz nowy przyjaciel cierpi na chorobę morską?", słowami "Nie, to raczej ostatni dawnego, ludzkiego ciała". Bezcenne.
Spoglądając dalej, dostrzegłem błysk... błysk złota... wielu iskrzących się skarbów, cenniejszych niżeli wiele miast i ich okolicznych wiosek. Góra taka, aby zaspokoić nasze zapotrzebowanie do końca życia i mianować nas królami tego przeklętego oceanu, szczególnie z najprawdziwszym smokiem przy boku.
-Jesteśmy bogaci, Kapitanie.
-Oh, hell yes.
⁓
Hej. To niestety koniec historii. Muszę pochwalić się, że napisałam ją w zaledwie tydzień oraz przyznać, że miała mieć w rzeczywistości 5 rozdziałów... cóż to akurat typowe dla mnie. Mam nadzieję, ze historia was zaciekawiła i spojrzycie też na inne moje prace.
Trzymajcie się ciepło <3
CZYTASZ
The curse of the prince // SeongJoong
أدب الهواةPozbawić króla piratów załogi? Statusu? Pozbawić księcia królestwa? Człowieczeństwa? Niekiedy naturalni wrogowie jednoczą się, aby zaznać smaku zemsty, rozkwita pomiędzy nimi coś więcej, niżeli tylko sojusz. [Praca może zawierać: przemoc, przekleńst...