~5~

1.3K 55 2
                                    

🔞

❆ ❆ ❆

Chłodne powietrze uderzyło w dwójkę ludzi gdy tylko opuścili restaurację. Kiara bez zastanowienia potarła ramiona. Odzwyczaiła się od klimatu panującego na Ziemi. Na jej planecie nie znają chłodu, nie wiedzą co to deszcz, śnieg ani chociażby wichura. Tam jest wiecznie ciepło i sucho.
Barnes natomiast był odporny na niskie temperatury. Nie tylko dzięki serum ale także przez spędzenie większości życia w kriokomorze. Widząc zachowanie kobiety bez zastanowienia wyciągnął rękawiczki z kieszeni kurtki chowając je do tylnej kieszeni spodni i nałożył materiał na ramiona brunetki.

- Oh, dziękuję. - zarumieniła się, a jej usta rozciągnęły się w ogromnym uśmiechu. James widząc jej rozpromienioną twarz zaczął się zastanawiać jak wyglądałaby po pocałunku. Wtedy od razu przeszedł do myśli o samym całowaniu jej pełnych ust, gdy jego ręce mogłyby zwiedzać każdy zakamarek jej ciała. Jakim cudem przepadł tak szybko?

- Drobiazg. - odparł odsuwając się jakby ten nagły dystans miał oczyścić go z brudnych myśli.

Powolnym krokiem udali się w stronę siedziby dużo się przy tym śmiejąc - i alkohol nie miał tu nic do rzeczy, na żadnego z nich nie działały procenty.
Weszli do budynku, a następnie do windy. James wcisnął na panelu numer ich piętra i już po chwili drzwi zamknęły się sprawiając, że maszyna ruszyła na wskazany poziom.

Kiara oparła się prawym bokiem o ścianę kabiny umożliwiając sobie tym samym lepszy widok na mężczyznę. Chcąc nie chcąc skupiła się na jego lewym ramieniu. Stwierdziła w myślach, że pasuje mu ta metalowa ręka. Dodawała mu wiele do atrakcyjności, a i bez tego był już wystarczająco przystojny.

- Podoba ci się to, co widzisz? - zapytał Barnes nawet nie zaszczycając jej spojrzeniem. Czy to było tak oczywiste, że się w niego wpatrywała?

- Cholernie. - odparła bez chwili namysłu, ale całkowicie szczerze. Podobał się jej od pierwszej chwili z wyglądu, a dziś mogła dopisać do listy jego charakter i poczucie humoru. Doszła również do wniosku, że Steve nie żartował gdy opowiadał o swoim przyjacielu określając go mianem magnesu na kobiety. Miał w sobie to coś, nawet nie musiał się zbytnio wysilać. Dziś również to zauważyła, gdy wracając do domu odczuła na sobie zawistne spojrzenia dwóch kobiet, jakby jej zazdrościły miejsca u jego boku. I może faktycznie zazdrościły.

James odwrócił głowę w jej stronę z poważnym wyrazem twarzy. Brunetka zdziwiła się zaczynając się obwiniać za tak odważne słowa; już bała się, że go do siebie zniechęciła. On odbił się od ściany i zrobił krok w jej kierunku. Stanął przed nią, zostawiając między nimi małą szparę.

- Jeśli będziesz chciała mi za to przywalić, to proszę, zrób to dopiero na piętrze. - powiedział i nie dając jej czasu na reakcję, złapał za boki swojej kurtki przewieszonej przez ramiona kobiety i przyciągnął do siebie aby ułożyć swoje usta na jej. Miał wrażenie, że minęła wieczność, a w rzeczywistości minęła zaledwie chwila zanim do Kiary doszło co się dzieje i zanim zdecydowała się odpowiedzieć. Podniosła ręce i owinęła je wokół karku mężczyzny pozwalając sobie wsunąć jedną dłoń w jego włosy, a pociągając lekko za nie wywołała u niego cichy pomruk. Idąc krok dalej, ściągnął z niej swoją kurtkę i zostawił ją w swojej dłoni, gdy drugą ułożył na dole pleców brunetki żeby przyciągnąć ją jeszcze bliżej. Ich szybsze gorące oddechy mieszały się ze sobą podczas gdy usta walczyły o dominację w tym agresywnym pocałunku. Kiara poczuła jego język na swoich wargach proszący o dostęp, którego natychmiast mu udzieliła. Jak do tej pory uważała, że całował bardzo dobrze, tak teraz myślała, że się rozpłynie. Był w tym, kurwa, zbyt dobry.

Destiny || Bucky Barnes [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz