~30~

547 32 0
                                    

Cichy szmer dotarł do uszu Buckiego powodując przerwanie jego snu. Znacznie ulepszony słuch był w takich chwilach przekleństwem. Brunet uchylił jedno oko i zobaczył jak San, kobieta ze wczoraj, odkłada ubrania na komodę. Odwróciła się w stronę łóżka i podskoczyła łapiąc się za serce gdy zobaczyła, że mężczyzna nie śpi.

- Przepraszam, panie, nie chciałam obudzić. - powiedziała szeptem kierując wzrok na podłogę.

- Mam bardzo dobry słuch. Nie da się mnie podejść. - odparł również szepcząc. Chciał wstać ale poczuł mocniejszy zacisk wokół jego klatki piersiowej. Kiara spała wtulona w jego bok, a on obejmował ją swoim ramieniem, nieświadomie aż do teraz.

- Oh, rozumiem. Nie będę dłużej zawracać głowy. Śniadanie zostanie podane za piętnaście minut. - poinformowała i szybkim krokiem opuściła pomieszczenie.

Barnes przetarł twarz wolną dłonią i wrócił wzrokiem do blondynki leżącej obok niego. Jej włosy były porozrzucane na wszystkie strony, a usta lekko uchylone przez co wydychane powietrze delikatnie uderzało w jego tors. Ramiączko jej koszuli nocnej zsunęło się na ramię umożliwiając o wiele lepszy widok na jej pierś. Nie chciał patrzeć, naprawdę nie był tym typem faceta ale wspomnienia zalały jego głowę i po prostu nie mógł oderwać od niej wzroku. W końcu zirytowany wyciągnął dłoń i naciągnął jej ubranie.

- Tak źle wyglądam, że musisz mnie zakrywać? - ciszę przerwało pytanie, które pochodziło od Kiary. Po chwili kobieta otworzyła oczy i jak gdyby nigdy nic odsunęła się od mężczyzny. Przeciągnęła się strzelając kręgami i wstała z łóżka kierując się do łazienki.

- Może wyglądasz zbyt dobrze i nie potrafię tego wytrzymać? - zapytał, a w odpowiedzi dostał jej cichy śmiech znikający za drzwiami pomieszczenia. Wykorzystując jej nieobecność, sam wstał i podszedł do komody gdzie czekały na niego ubrania. Niczym nie różniły się od jego obecnych poza znacznie lepszym materiałem, który zdążył już wyczuć.

Po piętnastu minutach Kiara opuściła łazienkę ubrana w elegancką białą koszulę i czarne skórzane spodnie, a włosy spięła w warkocz, który swobodnie wisiał na jej ramieniu. Wyminął ją i sam wszedł do pomieszczenia by po paru chwilach wyjść w nowych ubraniach, które leżały wręcz idealnie.

- Gotowy? - zapytała opierając się bokiem o ścianę z założonymi rękami na klatce.

- Raczej tak. - wzruszył ramionami odpowiadając trochę niepewnie. Nawet jeśli wiedział, że to brat kobiety, to jednak gdzieś z tyłu głowy miał zakodowane, że to król.

- To tylko śniadanie. - dodała pokrzepiająco i skierowała się do wyjścia z pokoju.

❆ ❆ ❆

- Widzę, że zacząłeś stawiać na minimalizm. To dobrze. - powiedziała Kiara widząc, że stół został nakryty tylko w jednej części. Swego czasu służba szykowała przeróżne dania aby zapełnić cały blat, ale odkąd blondynka zwróciła uwagę ile jedzenia się marnuje w ten sposób, Kai wziął to pod uwagę i zarządził zmiany.

- Miałaś rację. Jak zwykle z resztą. - uśmiechnął się. Bardzo cenił zdanie swojej siostry i momentami naprawdę żałował, że nie ma jej na miejscu.

Rozmowę przerwało im pojawienie się służek, które obok talerzy postawiły dzbanek z jasnym napojem. Napełniły cieczą trzy szklanki i dostając znak od króla, że mogą odejść, tak też zrobiły.

- To sok z Rambutanu. Osobiście mogę polecić jeśli lubisz słodką jak i kwaskowatą nutę. - powiedział brunet patrząc na Buckiego.

- Powinien ci posmakować jeśli lubisz winogrona albo śliwki. - dodała Kiara zabierając się za nakładanie na swój talerz śniadania.

Bucky skinął głową ukrywając jednak swoje zaciekawienie względem pożywienia na tej planecie. Posiłki co prawda nie różniły się wyglądem od tych na Ziemi ale były połączeniem całkowicie innych, nieznanych mu składników, które sprawiały, że smak był inny niż ten, do którego się przyzwyczaił.

- Wiemy coś o atakach? - zagaiła rozmowę blondynka upijając łyk soku ze swojej szklanki.

- Patrolujemy teren. Na razie nic nie wskazuje na pojawienie się nieprzyjaciela. - odpowiedział jej brat. - Wiem, że to podejrzane, ta cała sytuacja z naszyjnikiem, ale naprawdę na ten moment jest wszystko dobrze.

- Wiesz, że się martwię.

- Wiem o tym doskonale, siostro. W końcu od razu się tu pojawiłaś. Doceniam, że mogę mieć w tobie takie wsparcie. W was obu. - dodał na końcu wskazując na Buckiego.

- Co prawda dużo nie zrobiłem ale w razie potrzeby możecie na mnie liczyć. - powiedział szczerze Barnes.

- Dziękuje. - skinął mu głową król. - A teraz dokończymy śniadanie, zapewne Kiara chciałaby ci pokazać okolice.

Nie dodając nic więcej cała trójka zabrała się za posiłek. Następnie Kiara i James opuścili towarzystwo króla i udali się na zewnątrz pałacu aby mężczyzna mógł zobaczyć całkiem inny świat.

----
Enjoy!

V.

Destiny || Bucky Barnes [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz