~14~

864 42 0
                                    

- Nie możemy ustalać takich zasad, bo wtedy bardziej kusi żeby je złamać. - powiedział Bucky przesuwając dłonią po ramieniu Kiary.

Obudzili się jakieś pół godziny temu ale nadal leżeli w swoich ramionach. Nie chcieli przerywać tego wspólnego spokojnego poranka. Opuszczając ściany tego pokoju automatycznie musieli przybierać swoje maski, udając, że nic dla siebie nie znaczą.

- No tak, to co zakazane smakuje najlepiej. - odparła obrysowując palcem mocno zarysowane mięśnie brzucha mężczyzny.

- Nat nas widziała, tak? - zapytał chcąc zmienić temat. Co prawda zrobił to bardzo nieumiejętnie ale Kiara nie zamierzała tego w żaden sposób wypominać.

- Była tam akurat na obiedzie. - odpowiedziała mu unikając szczegółu związanego z Bannerem.

- No tak, zawsze w odpowiednim miejscu i czasie. - prychnął. - Domyślam się, że Wanda też już wie?

- Owszem, ale zadeklarowały, że to nasza sprawa i jeśli wyjdzie to na jaw, to jedynie dzięki nam.

- Sam też nic nie powie. - wtrącił. - Naprawdę czuję się jak nastolatek.

- To było dawno, prawda? Biorąc pod uwagę fakt, że przyjaźnisz się ze Stevem od dziecka. - odsunęła się i położyła się na boku, podpierając się na łokciu.

- Mam 100 lat, więc tak, to było dosyć dawno. - zaśmiał się przybierając taką samą pozę jak Kiara. - Wiem, że nie wypada pytać ale.. ile masz lat?

- Wychodzi na to, że jestem starsza. - uśmiechnęła się. - 343. - odpowiedziała na jego pytanie. - Na mojej planecie średnio żyję się tysiąc lat.

- Więc paradoksalnie jesteś dosyć młoda.

- Dzięki? - uniosła kąciki swoich ust.

- No a nie? - zapytał, a w odpowiedzi dostał z pięści w ramię. Jęknął cicho czując rozprzestrzeniający się ból. - Cholera, masz niezłą parę w ręce.

- Powiedz mi coś czego nie wiem. - podniosła się do pozycji siedzącej i przeciągnęła się.

Pukanie w drzwi przerwało ich dalszą rozmowę. Kiara zmarszczyła brwi i podeszła do źródła dźwięku. Przekręciła klucz i naciskając klamkę uchyliła lekko drzwi; tak żeby nie było widać jej łóżka.

- Możesz mnie wpuścić. Przyszedłem w pojedynkę. - odezwał się gość, którym okazał się być Sam.

- No i? To nie zmienia faktu, że nie chcę cię w mojej sypialni. - odparła jednocześnie uchylając szerzej drzwi. Wilson wszedł do środka i rozglądając się po wnętrzu, jego wzrok zatrzymał się na łóżku, a dokładniej na osobie, która na nim leżała.

- Błagam, powiedzcie, że nie przeszkodziłem w niczym. - wykrzywił się biegając spojrzeniem między Buckym i Kiarą.

- A nawet jeśli to co? - kobieta usiadła na materacu i odchyliła się lekko do tyłu opierając się na dłoniach. James wykorzystał jej pozycję i podniósł się aby objąć ją ręką i ułożyć głowę na jej ramieniu.

- Przestańcie, nie chcę sobie tego wyobrażać! - podniósł dłonie w obronnym geście.

- Wyobrażasz sobie nas w łóżku? - uniosła brew. - Sorki, Sam, ale trójka to zdecydowanie za dużo.

- Ja pierdole ale ja was nie lubię.. - westchnął podnosząc wzrok na sufit. - Przyszedłem w ważnej sprawie więc z łaski swojej zachowajcie profesjonalizm.

- To ty zacząłeś temat..

- Dobra, koniec. - przerwał Buckiemu. - Fury wezwał do siebie mnie, Wandę i ciebie, Kiaro. Czeka nas ciekawa misja.

Destiny || Bucky Barnes [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz