~11~

968 41 1
                                    

Wyszła z łazienki i odłożyła ubrania z dzisiejszego dnia na krzesło. Przeciągnęła się strzelając kręgami i podeszła pod łóżko. Odsunęła narzutę ale zanim zdążyła cokolwiek zrobić, w pokoju rozbrzmiał dźwięk pukania o drewno.

Westchnęła ciężko i z lekkim zirytowaniem podeszła pod drzwi. Uchyliła je delikatnie aby zobaczyć kto próbuje zaburzyć jej spokój. Jej oczom ukazała się postawna postać opierająca się o framugę.

Bucky.

- Powiedz, że to coś ważnego. - jęknęła umożliwiając mu wejście do pokoju. Mężczyzna bez słowa wszedł do środka i rozejrzał się po wnętrzu. Było kobiece ale nie jakoś przesadnie. Takie idealnie pasujące do niej. - Ta cisza wcale nie pomaga. - dodała krzyżując ręce na klatce piersiowej.

- Rozmawiałem dziś ze Stevem. - zaczął stojąc do niej plecami. - Powiedział mi o tobie. - zaśmiał się nerwowo. - I chciał się doradzić, jak na ironię.

- A ty mu doradziłeś rozmowę, prawda? - zapytała łącząc fakty. Mogła wcześniej się domyśleć, że Steve nie zapytałby sam z siebie o powód.

- Czyli już był u ciebie? - odwrócił się w jej stronę. - Co mu powiedziałaś?

- Powiedziałam, że się z kimś spotykam. - wzruszyła ramionami. - Nie chciałam mu dokładać kolejnego zawodu gdy „to on jest problemem". - ostatnie słowa zaznaczyła palcami w cudzysłowiu, bo oczywiście nie chodziło jej o problem w sensie dosłownym.

- Źle się czuję z tym, że okłamuje swojego przyjaciela, ale jednocześnie nie chcę kończyć tego co jest między nami. - wyznał. - Bo coś jest.

- Gdyby chodziło tylko o nas, pewnie bez wahania bym mu powiedziała, ale to może wpłynąć na zespół. - zauważyła trafnie.

- No właśnie. - przejechał dłońmi po twarzy, a następnie wsunął je w swoje włosy. - Człowiek pierwszy raz od cholernych siedemdziesięciu lat coś poczuje i oczywiście nie może obyć się bez komplikacji.

- Nie ma tu niczego z czym byśmy sobie nie poradzili. - Kiara podeszła do niego i złapała za jego dłonie opuszczając je w dół. Połączyła je ze swoimi zostawiając je splecione wzdłuż ich ciał. - Poznajemy się, prawda? Nie robimy nic złego.

- Przespaliśmy się ze sobą, Kiaro.

- Możemy przestać dopóki nie zrozumiemy co jest między nami. - wzruszyła ramionami.

- Naprawdę wierzysz, że wytrzymamy? - zaśmiał się.

- Przekonajmy się. - stwierdziła.

- Zero seksu?

- Zero seksu. - przytaknęła.

Oboje na to przystali mając nadzieję, że chociaż trochę uciszy to ich sumienie. Bucky zacisnął wargi i skierował się do drzwi. Otworzył je rzucając ciche dobranoc. Kiara odpowiedziała tym samym i gdy zamknął za sobą — przekręciła klucz. Nie byli zbyt wylewni. Obojgu ta sytuacja obciążała sumienie i jedynym o czym teraz marzyli to spokojny sen w swoich czterech ścianach.

❆ ❆ ❆

Następnego dnia brunetka pozwoliła sobie poleżeć o wiele dłużej niż miała w zwyczaju. Nie mając obowiązków jako Avenger oraz księżniczka, chciała wykorzystać ten wolny czas, a chwila lenistwa nikomu jeszcze nie zaszkodziła.
Dopiero około godziny jedenastej zdecydowała zwlec się z łóżka. Ubrana w swój sportowy strój składający się z topu, legginsów i adidasów udała się na siłownie. Przekraczając próg zauważyła, że jest tam jedyną osobą co nawet jej pasowało.

Destiny || Bucky Barnes [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz