~27~

565 34 2
                                    

- Jesteś pewny, że to tutaj? - zapytała asekuracyjnie Kiara gdy weszli na teren pustostanu.

- Naprawdę masz mnie za takiego idiotę? - zapytał obserwując swoją rękawicę, na której miał załączoną mapę terenu. Czekał na jakikolwiek znak zwiastujący pojawienie się Chitauri.

- Mam odpowiadać na to pytanie? - odwróciła się w jego stronę i spotkała się ze środkowym palcem wystawionym w jej kierunku. - Oh, ale ty jesteś dojrzały.

- Możesz być przez chwilę cicho i dać mi pracować? - wrócił do obserwacji terenu. Przejechał parę razy palcem po ekranie. Zmarszczył brwi zauważając dwie kropki zbliżające się do budynku.

- Masz coś? - zauważyła Kiara widząc jego minę.

- Ktoś się tu zbliża. Być może to Chitauri, a może jakieś dzieciaki.

- Dzieciaki na takim odludziu? Proszę cię. Lepiej gdzieś się schowajmy. - pociągnęła go za rękę. Oboje schowali się za ścianą, po dwóch stronach od jednego z wejść. W końcu usłyszeli kroki, które dla nich były informacją, że nieproszeni goście są już blisko. Kiara pokazała Samowi wskazujący palec skierowany ku górze na znak, że zaatakuje pierwsza. W odpowiedniej chwili, gdy zauważyła cień pierwszego gościa, który chciał przekroczyć próg, wykorzystała swoją moc i uformowała ciemną materię pod jego nogami o którą się potknął, a następnie, gdy już padł na ziemię, doskoczyła do niego i usiadła na nim okrakiem żeby go unieruchomić.

Szok zmieszany ze zdziwieniem pojawił się na jej twarzy gdy zdała sobie sprawę kto właśnie znajdował się pod nią.

- Bucky? - zapytała całkowicie niepotrzebnie bo doskonale widziała kto to był ale w obecnej sytuacji nie potrafiła a nawet nie wiedziała co powiedzieć.

- Kiara? - otworzył szerzej oczy. Od pół roku próbował ją namierzyć, a teraz tak po prostu na nią wpadł. Przejechał wzrokiem po jej ciele zatrzymując się na jej twarzy. Wyglądała inaczej; jej włosy były nieco dłuższe i obecnie były w odcieniu chłodnego blondu z ciemnymi odrostami u nasady. Miała je zaczesane na bok i zaplecione w niedbałego warkocza, który wisiał swobodnie na jej klatce piersiowej.

- Świat jest serio mały. - skomentował Sam obserwując całe zajście z uśmiechem na twarzy. - Mimo okoliczności, fajnie was widzieć.

Słysząc "was" Kiara podniosła wzrok na przyjaciela, obok którego dopiero teraz ujrzała znajomego blondyna.

Rogers stał z założonymi rękami na klatce piersiowej i również się uśmiechał. Kobieta chyba nigdy nie czuła się tak zdezorientowana.

- Nie żebym narzekał, ale spodziewamy się ataku Chitauri, więc gdybyś mogła zejść.. - zaczął Bucky czując się trochę niezręcznie.

- Oh, jasne, przepraszam. - rzuciła szybko stając na równe nogi. Otrzepała kolana z brudu i pyłu, a następnie stanęła w bezpiecznej odlegości.

- Chyba pierwszy raz ktoś go zaskoczył. - powiedział Steve starając się aby to rzeczywiście wyglądało jak spotkanie starych znajomych. Czas zrobił swoje, a on nie miał w zwyczaju palić za sobą mostów. - Domyślam się, że jesteście tu w tej samej sprawie co my.

- Jeśli mówisz o zmutowanych najeźdźcach z kosmosu, to owszem, jesteśmy w tej samej sprawie. - odpowiedział mu Sam niezwykle ucieszony na widok mężczyzn.

Destiny || Bucky Barnes [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz