~33~

529 29 0
                                    

👀
——

Uczucie bezsilności.
Bezsilności i tęsknoty.
To niepojęte, jak można tęsknić za osobą, zapachem, gestami, przytulaniem, bliskością.

I tak właśnie czuła się Kiara. Bezsilna i stęskniona.

Stęskniona za mężczyzną, który jednym spojrzeniem poruszył jej lodowate serce.

Który sprawił, że poczuła się ważna, zauważana i warta tego wszystkiego.

Bezsilna bo wiedziała, że nie powinna na to pozwolić, a jednak pozwoliła. Pozwoliła żeby znowu wdarł się w jej serce.

I tak oto znalazła się w obecnej sytuacji.

- Mocniej.. - westchnęła przyciskając dłoń do dołu jego pleców. Leżała pod Buckym wyrzucając swoje biodra by tylko poczuć go jeszcze bardziej w sobie. Uwielbiała to uczucie; poczucie pełności, kompletności.

Sam widok jego twarzy, wzroku wbitego w jej oczy oraz zaciskającej się szczęki sprawiał, że delikatne mrowienie przechodziło przez jej podbrzusze.

Barnes nasilił swoje pchnięcia wchodząc w nią już cały, raz za razem.

Może seks nie jest najważniejszy ale tęsknił za tym; a raczej tęsknił za nią, za jej wyrazem twarzy i świadomością, że to dzięki niemu ona właśnie czuje się tak dobrze. I to mu kompletnie wystarczyło.

Przyspieszył swoje ruchy uderzając w jej czuły punkt. Jej uda zaczęły się spinać wokół niego pobudzając go do dalszego działania. To było jak dodatkowy napęd. Myśl, że jest jej tak dobrze.

Głośny jęk wydostał się spomiędzy jej warg, a paznokcie wbiły się pod jego skórę. Nagły zacisk wokół jego penisa spowodował niesamowite uczucie ekstazy i sprawił, że Bucky nie potrzebował już więcej aby dojść.

Zdyszany oparł czoło o jej ramię, a ich ciężkie oddechy przeplatane ze sobą wypełniły pokój. I nawet jeśli ulżyli sobie fizycznie, to psychicznie nadal byli rozbici. Rany na sercu nie zostały zabliźnione, a jedynie podrażnione, naruszone.

Byli bardziej zepsuci w tym całym paradoksie bliskości.

❆ ❆ ❆

Obudziła się dosyć wcześnie. Mimo wygody jaką dawały męskie ramiona, nie czuła się najlepiej. Bezszelestnie opuściła łóżko i narzucając na siebie cienki szlafrok postanowiła wyjść na balkon. Letnie powietrze uderzyło w nią delikatnie sprawiając, że gęsia skórka pojawiła się na jej ciele. I nie było to w żaden sposób przyjemne; Kiara czuła, że coś wisi w powietrzu. Coś, co niekoniecznie było dobre.

- Z reguły rano ucieka się jak najdalej, a nie w zasięg wzroku. - usłyszała.

- Ucieczka ze swojego pokoju raczej nie wyglądałaby zbyt dobrze. - zaśmiała się odwracając wzrok ku brunetowi. Miał na sobie jedynie spodnie, a roztrzepane włosy bardzo dodawały mu do wyglądu.

- Sugerujesz, że to ja powinienem sobie pójść? - uniósł brew posyłając jej delikatny uśmiech.

- A powinnam to zasugerować?

- Może powinnaś, kto tam wie. - wzruszył ramionami podchodząc bliżej. Powoli stawiał kroki nie spuszczając z niej wzroku.

- Powinnam? Dlaczego? - wyciągnęła delikatnie głowę ku górze.

- Bo tym razem tak szybko się mnie nie pozbędziesz. - wyszeptał stając przy Kiarze. - Wiesz, że wypadałoby o tym porozmawiać?

- O czym tu rozmawiać, Bucky? Nasza relacja zbyt dużo kosztowała.

- Byłem gotów zapłacić tą cenę. Płaciłem ją każdego dnia gdy okłamywałem swojego najlepszego przyjaciela. Czy to nie było wystarczające?

- Ja nie lubię dzielić ludzi. A jednak to robiłam i bardzo cię przepraszam, że do tego dopuściłam.

- Jedyne czego mnie nauczyłaś, to fakt, że czasem warto spojrzeć na siebie. I mimo tego, że Steve to mój przyjaciel i cierpiał; nie żałuje żadnej chwili spędzonej z tobą ani tego, że cię pokochałem. Może to nie brzmi zbyt dobrze względem przyjaciela, ale takie mam odczucia i nic tego nie zmieni.

Kiara otworzyła usta ale żadne ze słów nie wyszło na światło dzienne. Zaniemówiła, najzwyczajniej w świecie, słysząc rzeczy, których nigdy nie było dane jej usłyszeć.

Pokochałem cię..

Kochał mimo jej skaz jakie wykazywała jej dusza; bo przecież Twoje wady są idealne dla serca, które ma Ciebie kochać.

I gdy tak dochodziło do niej co powiedział i miała już odpowiedzieć, głośny huk rozległ się wokół powodując trzęsienie ziemi. Opadła na kolana tracąc równowagę, a Bucky tuż za nią. Objął ją swoim ramieniem i zakrył jej głowę aby czasem nic nie spadło na nią z sypiącego się dachu.

I właśnie to było to, co Kiara czuła w powietrzu.

Nadchodzący atak na jej planetę.

——
Krótko ale brak czasu.

Enjoy!

V.

Destiny || Bucky Barnes [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz