~8~

1.1K 50 0
                                    

- Tyle trwa twoja chwila, Barnes? - zapytał ironicznie Tony, gdy Bucky i Kiara wyszli z samochodu po zaparkowaniu w podziemnym garażu.

- Trochę się przedłużyło. - wzruszył ramionami brunet chowając dłonie do kieszeni.

- Zauważyłem, gdy wasze położenie nie zmieniło się przez czterdzieści minut. Co wy robiliście w lesie o tej porze? - Stark uniósł brwi wykazując niemałe zaciekawienie.

- Zatrzymaliśmy się na szybki numerek, a co? - Kiara założyła ręce na klatce piersiowej. Powiedziała prawdę, ale doskonale wiedziała, że on jej nie uwierzy tylko weźmie to za żart. Natomiast Barnes spojrzał na nią zdziwiony.

- Ha ha, bardzo zabawne. - przewrócił oczami. - Nie chcecie powiedzieć, to nie. Nie moja sprawa. Następnym razem informujcie jeśli zamierzacie wziąć samochód na dłużej. - dodał i odwrócił się nadając sobie kierunek w stronę windy.

- Mówiłem ci już, że jesteś nieprzewidywalna? - szepnął cicho Bucky wpatrując się w kobietę.

- Po co mam kłamać jeśli wiem, że mówiąc prawdę nikt mi nie uwierzy?

- Akurat tak na to nie spojrzałem. - przyznał. - Idziemy?

Kobieta skinęła głową i wspólnie podeszli pod drzwi windy. Wcisnęli odpowiedni i guzik aby po chwili wejść do środka i wjechać na odpowiednie piętro.

Gdy stanęli przed drzwiami pokoju Kiary, mężczyzna oparł się o ścianę swoim metalowym ramieniem. Spojrzał na kobietę, a dokładniej w jej intensywnie zielone oczy.

- Może zostaniesz dziś u mnie na noc? - zapytał posyłając jeden z piękniejszych uśmiechów jakie było dane zobaczyć brunetce.

- Kusząca propozycja. - przyznała udając, że się zastanawia. - Wezmę tylko prysznic i przebiorę się w piżamę.

- Prysznic możesz wziąć u mnie, a do spania dam ci jedną z moich koszulek. - bardziej stwierdził niż zaproponował. Odepchnął się od ściany i objął Kiarę w pasie lewym ramieniem żeby ją podnieść i skierować się do swojego pokoju.

- W tym momencie czuję się uprowadzona. - zaśmiała się. - Ale nie narzekam, przynajmniej mój porywacz jest przystojny. Najwyżej skończy się na syndromie sztokholmskim. - dodała gdy przekroczyli próg jego sypialni.

- Jesteś niemożliwa. - powiedział odstawiając ją na podłogę. Podszedł do szafy i wyciągnął z niej czarną koszulkę, a następnie z komody zabrał bokserki w tym samym kolorze i podał je kobiecie.

- Utopie się w tym, przystopuj z siłownią. - skomentowała Kiara i weszła do łazienki. Ściągnęła z siebie ubrania i weszła do kabiny przekręcając gałkę z czerwonym oznaczeniem. Ciepła woda zaczęła spływać po jej ciele zmywając wydarzenia dzisiejszego dnia. Złapała za końce swoich warkoczy i zdjęła z nich gumki. Uwolniła swoje włosy z upięcia i nałożyła na wierzch głowy trochę szamponu. Po wmasowaniu go w górę włosów, to samo zrobiła z dolną częścią. Gotowa zmyła z siebie pianę i wyszła z kabiny. Owinęła włosy jednym ręcznikiem, a ciało drugim i stanęła przed lustrem. Czuła się inaczej, jakby.. szczęśliwsza? Pełna życia? Wszystko wokół nabierało nagle sensu. Czy tak czuł się człowiek gdy tracił głowę dla drugiej osoby? Być może. Podobało jej się to całkiem nowe doświadczenie.

Wytarła ciało i ubrała koszulkę, która sięgała jej co prawda do połowy ud ale była niesamowicie luźna. Z bokserek musiała zrezygnować. Wolała nie ryzykować zsunięciem ich podczas snu więc w zamian za to ponownie ubrała swoje koronkowe majtki.

Gdy chciała podsuszyć włosy zauważyła, że w łazience u Barnesa nie ma suszarki.

- Bucky, nie masz suszarki? - krzyknęła. Usłyszała dźwięk kroków, a następnie klamka skierowała się w dół i drzwi otworzyły się ukazując jej widok mężczyzny ubranego jedynie w dresowe spodnie.

Destiny || Bucky Barnes [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz