~23~

694 51 2
                                    

- Cholera jasna! Nie pamiętam żeby ostatnio byli tak silni! - zawołał oburzony Tony, gdy z trudem udało mu się zabić trzech Chitauri, które się na nim skupiły. Walczyli od dobrych trzydziestu minut i do tej chwili ledwo pokonali połowę najeźdźców.

- Może po prostu ty jesteś słabszy? - zapytała Kiara unikając ataku. Następnie wykonała gest rękami, wokół których utworzyła się czarna materia i posłała ją ku stworom. Ciemna poświata otoczyła dwójkę Chitauri i zaczęła się zacieśniać, ustępując dopiero gdy ich ciała padły martwe.

- Nie wiem z czym masz problem, Stark. - rzucił Barnes pozbywając się kolejnego wroga za pomocą swojej bionicznej ręki.

- Przypominam, że ja nie mam metalowej ręki, jak ty. - powiedział, a jego słowa spowodowały, że cała trójka spojrzała na niego z niedowierzaniem. - Oh, wiecie o co mi chodzi!

- Bardziej mnie zastanawia co oni tutaj robią. - wyjawił swoje myśli Steve. Uważał, że nie było tutaj nic ważnego, jeśli ktoś chciał zdobyć coś konkretnego to powinien wysłać ich do miejsca, gdzie będą zagrożeniem, jak w 2012 w Nowym Jorku.

- Zastanowię się nad tym, gdy będę mogła już usiąść w spokoju. - przewróciła oczami brunetka. Ponownie skupiając trochę czarnej materii pozbyła się kolejnych nieproszonych gości.

Walczyli jeszcze przez dobre piętnaście minut, aż w końcu wokół nich leżały jedynie martwe truchła. Po wszystkim wezwali agentów T.A.R.C.Z.Y, żeby zabrali ciała; aby żaden z cywili przypadkiem ich nie znalazł. Następnie zadzwonili z informacją do Fury'ego, a później już siedząc w Quinjecie czekali na znak od drugiej grupy.

- Tu Sam, odbiór. - w końcu usłyszeli w słuchawkach.

- Długo wam to zajęło. - skomentowała Kiara. - Aż tak źle było?

- Z dwudziestu Chitauri. Trochę zbyt silnych. - tym razem skomentował Clint.

- U nas to samo, a jednak od dłuższego czasu siedzimy i czekamy. - dodał Stark przewracając oczami.

- Ale wy nie macie Wilsona.

- Hej! Ja to słyszę! - oburzył się wcześniej wspomniany.

- To wiele wyjaśnia. - powiedział Barnes. Nawet jeśli uwielbiał dręczyć Sama, aktualnie chciał wrócić do wieży, zdać raport, przegadać sprawę i pójść pod prysznic. - Wracajmy do Stark Tower.

- Oh, stęskniłeś się za mną? - tym razem to Falcon nie chciał dać za wygraną.

- Tak, Sam, wszyscy tęsknimy za twoim denerwującym wyrazem twarzy. - rzuciła Kiara co spotkało się ze śmiechem rudowłosych kobiet po drugiej stronie słuchawki.

- Czasem żałuje, że z wami rozmawiam. - zakończył połączenie udając obrażonego. Reszta podróży minęła bez zbędnych rewelacji.

❆ ❆ ❆

- Pojawienie się Chitauri w dwóch różnych częściach kraju. Dwa miejsca oddalone od cywilizacji. Nie narobili by żadnych szkód, przynajmniej nie tak szybko. - Stark stał plecami do towarzystwa, wyglądając przez ogromne okna na panoramę miasta. Niebo przybrało bladoróżowy kolor zwiastując powoli zachodzące słońce.

Cała ósemka biorąca udział w misji dyskutowała wraz z dyrektorem Fury'm o zaistniałych sytuacjach. Jak na razie nie mieli żadnych tropów, a urządzenie odbierające sygnały spoza Ziemi ucichło.

- Może to jakieś ostrzeżenie. Byli znacznie silniejsi niż ostatnio. - wtrąciła Kiara szukając jakiegoś racjonalnego wyjaśnienia.

To wszystko było co najmniej dziwne, nawet dla brunetki, która widziała już wiele w swoim życiu.

- Albo ktoś nas testuje. - odezwał się Barnes podrzucając swój nóż i po chwili łapiąc go za rękojeść.

- Rozwiń myśl. - zainteresował się Nick. Zdążył zauważyć, że Bucky nigdy nie rzuca pomysłami dopóki ich poważnie nie przeanalizuje. Lubił w nim tą cechę.

- Często wspominacie o walce z Lokim i Chitauri z 2012. Wygraliśmy. Dzięki temu dowiedzieliśmy się jednak, że nie jesteśmy sami we Wszechświecie. Może ktoś od tamtej chwili nas obserwuje i teraz postanowił sprawdzić nasze zdolności. Grupa Avengers zmieniła się od tamtej pory. Doszły nowe osoby, rozwinęły się umiejętności..

- Sugerujesz, że ktoś nas sprawdza, żeby wiedzieć jak uderzyć? - zaczął się zastanawiać Clint, do którego dosyć dosadnie przemówiła analiza Buckiego.

- Podział na grupy; oczywistym jest, że silniejsza grupa pojechała w miejsce, gdzie sygnał był znacznie mocniejszy. Walka z dwudziestoma Chitauri; ile zajęło to jednej, a ile drugiej grupie. Nie zdziwię się jeśli następnym razem będzie ich znacznie więcej. To wygląda jak jeden wielki test.

- To nie jest głupie. - dodała Natasha. - Może Loki działał na czyjeś zlecenie? Nie udało się i ten ktoś wziął sprawy w swoje ręce.

- Zdajecie sobie sprawę, że to tylko gdybanie? - przerwał im rozmowę Fury. - Nawet jeśli bardzo do mnie trafia wasza teoria, to nadal to tylko domysły. Musimy być przygotowani na każdą ewentualność.

- Więc jakie rozkazy? - zapytała Kiara wlepiając wzrok w swojego szefa.

- Wracamy do regularnych treningów. Przed waszym powrotem skontaktowałem się z królem T'Chakką. Będzie miał na wszystko oko z Wakandy. W razie kolejnych sygnałów wyśle tam również swoich ludzi żebyśmy nie musieli się znowu dzielić. Dołączy do niego Banner jako wsparcie. Tutaj natomiast ściągamy Lang'a i Parkera.

- Jeśli sprawdzi się teoria Buckiego, wtedy pokażemy im na co nas stać i zaatakują o wiele mocniej. To może nas przerosnąć. - zauważyła dosyć trafnie Wanda.

- Jeśli będziemy się ograniczać, po którymś razie może być mniej mścicieli do ratowania tego świata. Wierzę w was. Wiem na ile was stać. - powiedział patrząc na każdego z osobna. - Spotkanie uważam za zakończone. Pierwszy trening jutro o 6, z samego rana.

- Ale to już za 10 godzin. - jęknął Sam. - Gdzie kolacja, odpoczynek, sen..?

- Godzina szósta, panie Wilson. - powtórzył ostatni raz dyrektor i zabierając papiery opuścił pomieszczenie.

- Ciężki żywot bohatera. - westchnął stając na równe nogi.

- Chyba lenia. - powiedzieli w tym samym czasie Bucky i Kiara. Spojrzeli na siebie po czym posłali sobie nawzajem szczery uśmiech. Sam jedynie przewrócił oczami i bez słowa opuścił towarzystwo. Był bardzo zmęczony dzisiejszym dniem, a wizja wstania o 5:30 jedynie go dobiła.

Wszyscy wydawali się być bez energii. Parę tygodni spokoju i beztroskiego życia dało się we znaki gdy nadszedł czas powrotu do obowiązków. Znaczna większość udała się w kierunku swoich czterech ścian żeby się odświeżyć i odpocząć. Zrobili to praktycznie wszyscy prócz jednej osoby, która już podczas misji nabrała pewnych podejrzeń.

Blondyn zszedł po schodach niezwykle szybko ale i cicho. Gdy znalazł się na odpowiednim piętrze wziął głęboki oddech i pchnął szklane drzwi. "Nie zrobił by mi tego" powtarzał sobie w głowie. Przyjaciele tak nie postępują.

Przeszedł przez próg i znalazł się na zakręcie, który prowadził na korytarz, gdzie znajdowały się pokoje Kiary i Buckiego. Przymknął oczy sam nie wierząc w to co robi. Czuł się winny za same podejrzenia. W końcu odważył się i wystawił niepostrzeżenie głowę; i to co zobaczył.. naprawdę miał nadzieję, że się mylił. Miał cholerną nadzieję, że umysł płata mu figle..

Ale tak nie było, a to co widział było rzeczywistością; Bucky napierał ciałem na Kiarę, która była oparta o ścianę i całował jej usta z niezwykłą zachłannością.

----
Enjoy!

V.

Destiny || Bucky Barnes [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz