Nie wiedziałam dokąd jedziemy, ale kiedy Jurek zatrzymał samochód pod restauracją, wcale się nie zdziwiłam, zwłaszcza pod tą restauracją, bo tu spędzaliśmy prawie każdą rocznicę ślubu. Zanim odpięłam pas, moje drzwi się otworzyły i z uśmiechem spojrzałam na stojącego przy mnie męża. Kolejny raz wyrzucałam sobie, że nie umiem go pokochać, ale teraz to było bez znaczenia. Oparłam się na jego dłoni i wysiadłam z auta, po czym objęta przez małżonka weszłam do restauracji. Nigdy nie było tu tłumów, i to bardzo mi odpowiadało. Kiedy usiedliśmy przy stoliku, Jerzy nie spuszczał ze mnie wzroku, a ja pierwszy raz aż tak bardzo się bałam, że o wszystkim wie. Z trudem przełknęłam ślinę i niepewnie zaczęłam rozglądać się po wnętrzu. Wiedziałam, że jest dobrze wychowany i kulturalny, i że nie zrobi awantury w takim miejscu, a jednak sama świadomość tego, że zna prawdę mnie paraliżowała. Kiedy otworzył usta, miałam ochotę przyznać się do wszystkiego pierwsza, nie zniosłabym tego, gdyby sam mi to powiedział. Zmrużyłam lekko oczy i oblizałam wyschnięte z nerwów usta i już miałam się odezwać, jak mnie uprzedził.
–Kochanie – zaczął dość pewnie – chciałbym zaprosić cię na bal.
–Co? – spytałam jak nieprzytomna i poczułam ulgę.
–Spotkałem dziś przez przypadek kolegę ze studiów, fajnych facet, był z nas wszystkich najlepszy i wyobraź sobie został politykiem, i to w mało mądrej partii. – Zaśmiał się i odwrócił głowę do podchodzącej do nas kelnerki. – Co dla ciebie kochanie?
Podniosłam na niego wzrok i przeniosłam go na patrzącą na mnie dziewczynę. Sama nie wiedziałam, czy w ogólę mam ochote na jedzenie.
–Coś lekkiego – odparłam w końcu, żeby przerwać tę ciszę.
–W takim razie proponuję pieczonego dorsza z ryżem, rukolą i pomidorkami koktajlowymi, z sosem jogurtowo koperkowym. – Dziewczyna delikatnie się uśmiechnęła.
–Świetnie, poproszę. – Odwzajemniłam uśmiech, ale byłam nieobecna, nawet nie słuchałam, co zamówił Jurek. – I co z tym kolegą? – spytałam, kiedy zostaliśmy sami i oparłam łokcie o stolik.
–Nic wielkiego, poszliśmy na obiad i kawę, zaproponował mi wejście do partii.
–Błagam! – podniosłam lekko głos.
–Nie no nie zgodziłem się, zwłaszcza do nich, ale zaproszenie na bal przyjąłem. – Mrugnął do mnie okiem. – Dawno nigdzie nie byliśmy, mam nadzieję, że się nie gniewasz, że bez pytania cię o zdanie.
–Nie skąd – zaśmiałam się.
–Jeśli masz coś przeciwko, to odmówię, jest czas.
–Nie, naprawdę to miłe i chętnie pójdę. – Chyba uwierzył, bo ochoczo pokiwał głową, a ja miałam w myślach tylko to, jak bardzo go oszukiwałam i jak bardzo tego nie chciałam.
W trakcie kolacji, Jerzy opowiadał mi o swojej znajomości z Waldemarem, o tym jak mieszkali razem w akademiku, a później zaczęli dorabiać, żeby wynająć mieszkanie. Nie interesowało mnie to i miałam z tego powodu wyrzuty, bo widać było, że wspomnienia dają mu radość. Udając zainteresowanie dopytywałam o coś co kilka zdań i szczerze cieszyłam się, jak podczas opowiadania się ożywił. Dawno go takim nie widziałam i nie chciałam tego psuć.
–Kochanie, a może masz ochotę na wino? – spytał w połowie posiłku.
–Nie, ale jak ty masz ochotę to śmiało. – Powstrzymywałam śmiech, ponieważ widziałam, że dziś ma szczególną ochotę.
–Nie pogniewasz się? – Niby spytał, ale już unosił dłoń do kelnerki. – Whisky bez lodu poproszę.
Na jego słowa uniosłam brwi, bo coś mi podpowiadało, że facet ma coś jeszcze w zanadrzu.
Siedzieliśmy prawie do północy, a mój mąż co chwilę zamawiał kolejną kolejkę. W końcu wspomnienia zaczęły mu się mylić i po kilka razy opowiadał to samo, ale już niczego nie prostowałam. Kiwałam głową po każdym zdaniu, zajadając przepyszny sernik na zimno z musem z jeżynowym i czekałam, aż jaśnie pan zechce wrócić do domu. Kiedy zostaliśmy w knajpie sami, podniosłam się z krzesła i z lekkim uśmiechem spojrzałam na wstawionego Jurka.
–Chodź pan – odezwałam się. – Pora do domciu. – Chwyciłam go pod ramię i pomogłam wstać.
–Jesteś piękną kobietą – wyszeptał tuż przed moją twarzą, a jego alkoholowy oddech był mocno nieprzyjemny.
–Dziękuję, ale chodź już. – Złapałam po drodzę jego kurtkę.
–A jesteś wolna? – No tego pytania się nie spodziewałam, ale wywołało na mojej twarzy uśmiech, bo nie sądziłam, że z niego taki podrywacz.
–Zajęta. – Pokręciłam głową i pociągnęłam go w stronę drzwi, modląc się, żeby dał się wsadzić do auta.
–No ja też niestety zajęty, ale dla ciebie to ja bym zostawił żonę. – Zmrużył oczy i lekko się zakołysał.
–Chyba nie będzie takiej potrzeby – mówiłam coraz bardziej nerwowo.
Nie zwracając już uwagi na jego zaczepki, sięgnęłam ręką do kieszeni jego kurtki i otworzyłam drzwi samochodu. Po kilku próbach wepchnięcia go na miejsce pasażera, zapięłam mu w końcu pas i zamknęłam drzwi. Droga do domu była spokojniejsza, niż się spodziewałam. Jurek zasnął po przejechaniu stu metrów i tylko zagłuszał mi radio chrapaniem, ale to i tak lepsze niż ten jego podryw.
Pod domem nie było łatwo, za cholerę nie byłam w stanie go obudzić, a jak już jakimś cudem mi się to udało, to nie był w stanie utrzymać się na nogach. W końcu objął mnie za szyję i jakoś udało mi się doprowadzić go do domu. Na szczęście nasza sypialnia znajdowała się blisko wejścia, więc nie musiałam targać go przez cały dom. Obijając się o ściany w korytarzu, zaprowadziłam go do drzwi i wręcz wepchnęłam do sypialni, a po rzuceniu go na łóżko zdjęłam mu tylko buty i wyszłam. To był męczący dzień, a najgorsze, że wcale nie miałam ochoty iść spać, a przynajmniej nie do sypialni. Wyjęłam z lodówki białe wino i wlałam do kieliszka. Sama nie wiem, po co wyjęłam z torebki telefon i zerknęłam na nieodczytane wiadomości. Wszystkie od tego samego nadawcy. Z jednej strony nie chciałam znać ich treści, a z drugiej jego zainteresowanie w jakiś sposób mi schlebiało. Zerkając w stronę korytarza, odblokowałam ekran i otworzyłam pierwszą wiadomość, „Miłego wieczoru z mężem. Nawet nie wiesz jak mu zazdroszczę. Tęsknię.” Pokręciłam głową i upiłam łyk alkoholu. Kolejne wiadomości były podobne, w jednej pisał, jak mu beze mnie źle, w następnej, że nie będzie się narzucał i uszanuje moje zdanie, a jeszcze kolejnej, znów jak bardzo tęskni. Nie miałam najmniejszych chęci na myślenie i po dopiciu jednym łykiem reszty wina poszłam spać. Powietrze w sypialni było aż gęste od alkoholowych wyziewów i nie chcąc się udusić zostawiłam otwarte drzwi na korytarz. Będąc w łazience, usłyszałam ruch za drzwiami, automatycznie rozejrzałam się za miską i z nią w ręce weszłam do sypialni.
–A ty co? – Jurek spojrzał lekko zawiany na przedmiot w mojej dłoni.
–Myślała, że będziesz potrzebował.
–Aż tak źle nie jest – wybełkotał i powoli wstał z łóżka.
–Jesteś pewien, może ci pomóc? – Podeszłam bliżej i złapałam go za łokieć. Zaskoczył mnie, gdy szarpnął ręką, jakby nie chciał, abym go dotykała.
–Poradzę sobie – warknął nieprzyjemnie i zrobił krok w stronę uchylonych drzwi łazienki.
Niestety nie był w stanie iść, zachwiał się tak mocno, że byłam pewna, że się przewróci. Automatycznie podbiegłam i pomogłam mu stanąć prosto.
–Jurek pomogę ci – mówiłam łagodnie.
–Nie! – Strącił z siebie moje ręce i opierając się o meble oraz ściany, poszedł do łazienki.
Długo w niej siedział, ale wiedziałam, że ma zwolnione ruchy, więc nie dobijałam się bez potrzeby. Próbowałam zasnąć, żeby już zakończyć ten dzień, ale jak na złość usłyszałam otwierane, a raczej wyważone drzwi i podniosłam głowę z miękkiej poduszki. Patrzyłam jak podchodzi do łóżka mocno chwiejnym krokiem i poczułam dziwny lęk. Pierwszy raz tak na mnie patrzył i pierwszy raz naprawdę się go bałam. Poprawiłam się na łóżku, udając opanowanie i poczułam przyspieszające tętno, kiedy położył się obok mnie.
–Będziesz tak patrzeć? – odezwał się pierwszy.
–Nie rozumiem – wręcz wyjąkałam.
–No co? – mówił niewyraźnie i powoli. – Nie zakończymy takiego miłego wieczoru bez…
–Bez czego? – Odsunęłam się, kiedy się do mnie pochylił.
–Jesteś moją żoną w końcu czy nie?
–Jurek, odpocznij co? – Po moich słowach złapał mnie za tył głowy i mocno przyciągnął do siebie.
Przez chwilę patrzył mi w oczy, a później zaczął całować. Śmierdział alkoholem, a co gorsze, wcale nie był delikatny. Mimo prób odepchnięcia go od siebie, zaciskał na mnie ręce. Ledwo trzymał się na nogach, a jednak nie dawałam mu rady. Popchnął mnie na poduszkę i natychmiast się na mnie położył. Nie poznawałam go, nigdy się tak nie zachowywał nawet po alkoholu i strasznie się bałam.
–Jerzy zostaw mnie! – krzyknęłam przez łzy, kiedy tylko udało mi się lekko odsunąć.
–Jesteśmy małżeństwem czy nie do cholery? – wydyszał mi w usta i znów zaczął całować.
Wierzgałam, próbując go jakoś z siebie zrzucić, a po chwili zamarłam, kiedy poczułam jak sunie dłonią w dół mojego ciała. Piszczałam i kopałam, nie chcąc, żeby coś mi zrobił ale, to było bez sensu. Leżał na mnie i nie reagował nawet na to, że biłam go i gryzłam. Poczułam jak grzebie sobie przy bokserkach i tylko płakałam, nie miałam już siły na walkę. Nigdy mnie nie pociągał, a dziś wręcz się go brzydziłam. Ciepło jego członka na mojej nagiej skórze wywoływało we mnie najpodlejsze uczucia. Zaciskałam powieki, kiedy próbował we mnie wejść, ale, na szczęście dla mnie, mu nie szło. Dopiero po chwili zorientowałam się, że miał problem z erekcją. Mimo wszystko próbował dalej, a ja z całej siły zaciskałam nogi.
–Będziesz tak leżeć? – warknął i złapał moje nadgarstki, dociskając je do poduszki. Drżałam ze strachu co będzie dalej, a z drugiej strony próbowałam nie reagować, żeby nie podsycać jego nerwów.
–Co mam zrobić? – szepnęłam łamiącym się z przerażenia głosem i zmarszczyłam brwi, kiedy się do mnie nachylił.
–Nie wiesz co zrobić? A co ty w ogóle wiesz, co? – Zakołysał się, jakby próbował we mnie wejść. – Poczekaj, zaraz będzie gotowy.
–Jurek proszę, zostaw mnie. – Płakałam coraz głośniej.
Na chwilę puścił moje ręce i byłam pewna, że da mi spokój, ale niestety, chwycił za członka i znów próbował go postawić. Czułam się okropnie. Zażenowana i zgwałcona. Łkałam cicho i czekałam aż skończy, we mnie lub nie, było mi wszystko jedno.
–To twoja wina. – Znów spojrzał mi w oczy, a ja nie umiałam w nim dostrzec swojego męża. – Gdybyś bardziej mnie podniecała, to już byłoby po wszystkim!
–Po prostu zostaw mnie w spokoju – wyszeptałam, ale to zadziałało na niego jeszcze bardziej. Nigdy mnie nie uderzył, a teraz widziałam w nim furię, którą mógł wyładować tylko w jeden sposób.
Nie spuszczałam z niego wzroku, bo nie dopuszczałam do siebie myśli, że mnie skrzywdzi. Patrzyłam jak unosi dłoń, która wycelowana była w moją twarz. Zacisnęłam powieki, kiedy była tuż przede mną i usłyszałam tylko głuche uderzenie po lewej stronie. Dopiero po chwili odważyłam się otworzyć oczy. Patrzył na mnie z pogardą, a jego pięść wciśnięta była w poduszkę obok mnie. Niespodziewanie podniósł się ze mnie i od razu naciągnęłam na siebie kołdrę, zasłaniając się po szyję. Tłumiłam w sobie płacz, patrząc, jak obijając się o futrynę drzwi, wychodził z sypialni. Kiedy jego kroki ucichły, wyskoczyłam z łóżka i zamknęłam drzwi na zamek. Na trzęsących się nogach wróciłam do łóżka i niepewnie położyłam się w pościeli. Bałam się zamknąć oczy, chociaż wiedziałam, że wróci. Zmęczenie dało jednak o sobie znać i po godzinie wpatrywania się w drzwi przymknęłam powieki.
Budzik bez żadnej litości obudził mnie o szóstej trzydzieści. Zerwałam się na łóżku i od razu obróciłam głowę w stronę, na której sypiał Jurek. Nie było go, a drzwi nadal były zamknięte. Po wizycie w toalecie nałożyłam na siebie szlafrok i ciasno związałam go w pasie, po czym cicho przekręciłam klucz w zamku. Nasłuchując odgłosów, uchyliłam drzwi, ale wszędzie panowała martwa cisza. Na palcach poszłam w stronę kuchni, zaglądając po drodze do gabinetu Jerzego. Spał w samych gaciach w fotelu, nawet niczym nie przykryty i w zasadzie nie obchodziło mnie to. Wróciłam do kuchni i zrobiłam sobie kawę. Sama nie wiedziałam co myśleć i jak się teraz wobec niego zachowywać. Nigdy bym nie pomyślała, że może mi coś takiego zrobić, a jednak dziś w nocy był naprawdę szczery. Nie minęło pół godziny, jak usłyszałam skrzypnięcie drzwi, a wszystkie moje nerwy nagle się napięły. Nie chciałam pokazywać po sobie emocji. Uniosłam lekko głowę i dumnie patrzyłam na słaniającego się faceta.
–O jesteś – wyszeptał z bólem. – Chyba wczoraj przesadziłem z tą whisky.
–No, z whisky. – Pokiwałam głową i wróciłam do swojej kawy.
–Jest coś do picia? – mruknął z wciąż przymkniętymi powiekami, ale zamiast odpowiedzieć, wskazałam głową na stojącą na blacie butelkę z wodą.
Opierając dłoń o wyspę, podszedł bliżej i wypił na raz prawie całą butelkę, po czym jakby nigdy nic, oparł dłonie na moich ramionach. Odruchowo poruszyłam ciałem, nie chcąc, żeby mnie dotykał i dopiero teraz naprawdę spojrzał mi w twarz.
–Kochanie? – Pochylił się do mojej twarzy, ale unikałam jego spojrzeń. – Stało się coś?
–Nie, skąd ten pomysł? – odpowiedziałam chłodno.
–No widzę. Wiem, nie powinienem był tyle pić, ale naprawdę miałem ochotę.
–No wiem.
–Skarbie – westchnął i kucnął przy moich nogach. – Przepraszam. Obiecuję, że nie doprowadzę się nigdy do takiego stanu. Cholera nawet nie pamiętam powrotu do domu. Czemu spałem w gabinecie? – Wzruszyłam ramionami i skrzywiłam lekko usta. – A jaki głupi sen miałem.
–Tak?
–Śniło mi się, że się pokłóciliśmy i chciałem cię pobić. – Zaśmiał się cicho, a do moich oczu napłynęły niechciane łzy. Starałam się je ukryć, jednak nieskutecznie. Jerzy po chwili również je zauważył i gwałtownie się podniósł. Podskoczyłam ze strachu i przymknęłam powieki, pochylając się nad stojącą na blacie filiżanką.
–Kochanie, chyba nie chcesz powiedzieć, że… – zawiesił głos i głośno przełknął ślinę. – To nie był sen? Luiza?
–Idziesz dziś do pracy? – Chciałam jak najszybciej zmienić temat.
–Idę. – Wciąż na mnie patrzył, a ja tak strasznie tego nie chciałam. – Powiesz mi co się stało? Sprawiłem ci przykrość?
–Na którą?
–Na dziesiątą jestem umówiony – mówiąc to kręcił głową. – Powiesz co zrobiłem?
–Po co? Nie pamiętasz tego. – Podniosłam się z krzesła i wysuwając się z jego objęć, wróciłam do sypialni, zamykając się od razu w łazience.
Oparta o drzwi cicho płakałam, zastanawiając się nad przyszłością mojego małżeństwa. Wszystko było nie takie jak powinno, wszystko nas od siebie oddalało i miałam przeczucie, że Jurek podobnie do mnie nie jest szczęśliwy w tym związku. Niestety ja nie miałam tyle odwagi, żeby to przed nim przyznać, ba, nie miałam nawet odwagi przyznać to przed sobą. Wciąż wierzyłam, że się ułoży, że przezwyciężymy problemy i jakoś to będzie, chociaż jako psycholog nie bardzo to widziałam. Potrząsnęłam głową, chcąc się ocknąć i szybko się rozebrałam. Po prysznicu wyjęłam z szuflady komplet świeżej bielizny i niechętnie wróciłam do sypialni. Na szczęście Jurka nie było. Pierwsze co zrobiłam, to zadzwoniłam po taksówkę, a później wyjęłam z szafy czarną spódnicę z wysokim stanem i czerwoną lejąca bluzkę. Po ułożeniu włosów i zrobieniu lekkiego makijażu, który dziś miał za zadanie przykryć cienie pod oczami, wróciłam do kuchni i jednym łykiem dopiłam kawę. Bez słowa minęłam stojącego przy wyspie męża i nie zwracając uwagi na jego przepraszające spojrzenia, wyszłam z domu. Dziś wyjątkowo nie miałam cierpliwości do swoich studentów. Nie wiem czy to ja byłam zmęczona i nerwowa, czy oni jacyś zbyt gadatliwi. Na szczęście nie było dzisiaj Damiana, i to chyba jedyny pozytyw z całej sytuacji. Zajęcia dłużyły mi się bez żadnej litości, zapomniałam o obiecanym projekcie dla dziekana, zapomniłam o zajęciach z grupą Kryśki… Wszystko było do dupy, za to cały dzień odbierałam wiadomości od mężą, w których przepraszał mnie, choć sam nie wiedział za co.
CZYTASZ
Niemiłość [Zakonczona]
Roman d'amourŻycie Luizy płynie spokojnie u boku męża "z rozsądku" bez uczuć i bez szans na zmiany. Czy jedno spotkanie może ten spokój zburzyć i postawić główną bohaterkę przed życiowym rozstajem dróg? Którą ścieżkę wybierze młoda pani psycholog?