Dzięki intensywnej rehabilitacji Jurek wrócił do pełnej sprawności i trudno było dostrzec jakiekolwiek pozostałości po tym wypadku. Ja wróciłam do swojej pracy i szczerze musiałam przyznać, że moje życie powoli się stabilizowało. Nadal tęskniłam za Damianem. Każdego dnia odruchowo zerkałam na telefon, licząc że mnie nie posłucha i napisze chociaż krótkiego smsa. Nie zrobił tego. Rozumiałam go i rozumiałam, że mógł mieć żal.
Po zajęciach, które tego dnia skończyłam dość wcześnie, pojechałam do galerii. Musiałam dokupić sobie kilka drobiazgów na bal, który mieliśmy już w ten weekend. Przez to wszystko, co działo się w moim życiu, zapomniałam o tym wyjściu. Myślałam, że ze względu na zdrowie, Jurek zrezygnuje, ale tak wziął sobie do serca radę lekarza, że jest silniejszy niż wskazuje jego wiek, że zaczął zachowywać się jak młodzik. Niestety w łóżku wciąż nie ma fajerwerków. Nie można mieć wszystkiego, dla mnie ważne, że jest zdrowy.
Wyszłam ze sklepu z bielizną, gdzie kupiłam odpowiedni do sukienki biustonosz oraz pończochy i ruszyłam do jubilera. Chciałam kupić coś ekstra na szyję, bo kreację miałam z dość głębokim dekoltem. Zajrzałam przez szybę na wyłożoną na wystawie biżuterię i szeroko się uśmiechnęłam, była przepiękna. Bezwiednie odwróciłam głowę i dostrzegłam niedaleko siedzącego na ławce z dziewczyną Damiana. Nie widział mnie, a ja nie potrafiłam oderwać od niego wzroku. Z daleka widziałam jak się uśmiechał i tęskniłam za tym widokiem. Żałowałam, że nie mogłam do niego podejść i chociaż powiedzieć cześć. Nie wyglądali jak para, siedzieli dość daleko od siebie, ale wciąż rozmawiali. Chociaż nie, to on nie był jej chłopakiem, ona była nim mocno zainteresowana, za każdym razem, kiedy na nią spoglądał poprawiała włosy i na siłę szukała kontaktu fizycznego. Jeszcze chwilę im się przyglądałam po czym weszłam do salonu.
Świadomość, że za szybą jest facet z moich marzeń, nie dała mi spokojnie niczego obejrzeć. Co krok oglądałam się, czy mnie nie zauważył i czy nie przyszedł. Nic takiego się nie stało. Trzymając w ręce pudełko z przepiękną kolią, podniosłam wzrok na wstających z ławki młodych. Czekałam, aż ją obejmie, może złapie za rękę, ale nie. Odeszli razem, ale bez żadnych sygnałów świadczących, że są parą. Trochę mi ulżyło, trochę się zawiodłam, może gdybym miała pewność, że już kogoś ma, pomogłaby mi pokonać tęsknotę.
Po powrocie do domu pokazałam mężowi, co kupiłam, lecz tym razem nie był tak entuzjastycznie nastawiony do mojego towarzystwa.
–Mogę jeszcze oddać tę kolię – odezwałam się, kiedy patrząc w telefon, zmarszczył nos.
–Nie, dlaczego?
–Jeśli ci się nie podoba…
–Tobie ma się podobać, dla mnie zawsze jesteś najpiękniejsza.
–Nie wiem, czy będzie pasować do sukienki.
–Yhy.
–To co mam zrobić? – spytałam tak kontrolnie czy słucha.
–Jak nie pasuje, to zwróć.
–To może ubiorę się w coś innego?
–Możesz.
–Ten szary dres, co sobie do ćwiczeń kupiłam będzie dobry?
–O, dawno cię w niej nie widziałem.
Przez chwilę czekałam, aż się ocknie, ale próżne moje nadzieje, nadal bardziej był zajęty telefonem, niż rozmową, więc zabrałam wszystkie przyniesione rzeczy i odniosłam je do sypialni.
Weekend nadszedł zbyt szybko, może dlatego że przez kilka dni moje życie ograniczało się do uciekania przed wzrokiem Damiana. Był dosłownie wszędzie i ciągle miałam wrażenie, że nie jest to przypadek.
Ubrana w suknię w kolorze starego złota weszłam do salonu i dumnie uniosłam głowę. Jurek nie odwracał ode mnie wzroku, kiedy do mnie podchodził, i po chwili położył dłonie na moich biodrach.
–Wyglądasz obłędnie. – Uśmiechnął się trochę uwodzicielsko. – Nie sądziłem, że po tylu latach będziesz mnie umiała tak miło zaskoczyć.
–Myślę, że niejednym mogłabym cię jeszcze zaskoczyć. – Odchyliłam się tak, żeby nie mógł pocałować mnie w usta i jego wargi opadły na moją szyję. Chwilę tak staliśmy, a on jeszcze mocniej przyciągnął mnie do siebie. Pierwszy raz dawał mi w ten sposób do zrozumienia co czuje i czego chce. Jakby starał się mnie uwieść. Przechylił mnie lekko w tył i pochylił do mojego dekoltu. – Nie mamy już czasu – szepnęłam i zmrużyłam oczy.
–To się spóźnimy – mruknął dość przyjemnie, a kiedy zadzwonił jego telefon, podniósł na mnie wzrok. – Albo i nie. – Zaśmiał się i pomógł mi stanąć.
Po wejściu na salę, rozejrzałam się wokoło. Tłum mienił się wszystkimi kolorami, lecz dominowały jednak barwy ciemne od czerwieni, przez zieleń, granat aż do klasycznej czerni. Moja suknia nie była mniej wytworna od innych, a jednak sam kolor przyciągał uwagę.
–Nie wiedziałam, że mam się ubrać pod kolor. – Zaśmiałam się, wsuwając rękę pod ramię męża.
–Będziesz gwiazdą, kochanie. – Spojrzał na mnie z góry i czule się uśmiechnął.
Miałam wrażenie, że coś się między nami zmieniło, że jakoś się układa. Spędzaliśmy ze sobą coraz więcej czasu i nie był to czas stracony.
Gdy usiedliśmy przy swoim stoliku, zaczęłam rozglądać się po wnętrzu. Miałam wrażenie, że wszyscy mi się przyglądają. Gwałtownie odwróciłam głowę, kiedy kelner nalał do mojego kieliszka szampana i bezwiednie spojrzałam na jego twarz. Wstrzymałam oddech, widząc bardzo znajomego blondyna i ze wszystkich sił próbowałam ukryć zaskoczenie i emocje. Damian powoli napełnił kieliszek alkoholem i z delikatnym uśmiechem spojrzał mi w oczy. Nie cieszyłam się, że go widzę i nie umiałam tego ukryć, byłam wściekła, bo nie chciałam go nigdzie spotykać. Na szczęście on pierwszy się odwrócił, a ja, trochę nieobecna, wróciłam do toczącej się rozmowy.
Jurek w większości spędzał czas ze mną, jednakże ja wciąż czułam na sobie spojrzenia Damiana. Nie ukrywał, że się gapi i jeszcze bardziej mnie to denerwowało. Próbowałam nie zwracać na niego uwagi, śmiałam się i tańczyłam, a jednak sama przed sobą musiałam przyznać, że robiłam to na pokaz, żeby nie dać po sobie niczego poznać. Mąż prawie mnie nie opuszczał, a kiedy musiał to zrobić, nie odchodził zbyt daleko i wciąż na mnie zerkał. Zachowywał się jak zakochany nastolatek, ale miało to swój urok.
Po skończonym tańcu z gospodarzem, usiadłam przy swoim stoliku. Jurka nie było i odruchowo rozejrzałam się za nim po sali. Uśmiechnęłam się, kiedy dostrzegłam wyciągniętą do mnie dłoń i podniosłam wzrok. Nie byłam zachwycona widokiem Damiana. Nie wiem co ze sobą zrobił, ale nie wyglądał już jak kelner, a gość i trudno było odróżnić go od reszty towarzystwa. Nerwowo rozejrzałam się wokoło i nawet zamiaru nie miałam podnosić się z krzesła.
–Mogę panią prosić? – odezwał się tak przyjemnie jak jeszcze nigdy.
–Nie – odparłam wyraźnie zła i szukałam w tłumie ratunku.
–Mam poczekać? – Wciąż nie zabierał ręki, a ja coraz bardziej się bałam, że ktoś nas zobaczy.
–Nie, odejść i zostawić mnie w spokoju.
–Zatańcz ze mną. – W jego głosie można było wyczuć tęsknotę.
Kiedy na niego spojrzałam, zmrużył powieki, jakby próbował tym mnie przekonać bym uległa. Zaprzeczyłam głową i znów rozejrzałam się za Jurkiem.
–Będziesz tak tu stał? – Oburzyłam się.
–Choćby rok.
–Ludzie się gapią.
–Zatańcz ze mną, to przestaną. – Uniósł kącik ust i bez przyzwolenia chwycił moją dłoń.
Nie chcąc robić niepotrzebnych scen, ruszyłam na parkiet. Damian delikatnie objął mnie ramieniem i przyciągnął do siebie. Dopiero wtedy poczułam, jak bardzo go potrzebowałam. Jego dotyk był moim spełnieniem i mimo upływu czasu, wcale nie przestało mi na nim zależeć. Unikałam patrzenia na niego i utkwiłam wzrok w wirującą przede mna salę.
–Nie spojrzysz na mnie?
–Co tu robisz? Będziesz mnie prześladował? – Powstrzymywała emocje, ale to było bardzo trudne.
–Muszę od czasu do czasu sobie dorobić. Kolega pracuje w cateringu, nagrał mi kelnerowanie, ale chętnie zrezygnowałbym z wynagrodzenia z ten jeden taniec z tobą.
–Bez poświęceń – burknęłam.
–Powiedziałaś o nas mężowi?
–Nie. Jeszcze nie teraz.
–Masz taki zamiar? – Chyba mi nie wierzył.
–Muszę to zrobić, on zdecyduje co dalej.
–Czy to będzie podłe, jak powiem, że chciałbym, aby cię rzucił?
–Nie wróciłabym do ciebie. – Pokręciłam głową i z całych sił próbowałam nie patrzeć mu w oczy. Nie dałam rady się odwrócić. Tak strasznie tęskniłam właśnie za tym, jak umiał uwieść mnie spojrzeniem, jak mnie nim rozbierał i jaka czułam się przy nim piękna.
–Co z nami będzie, za oknem świt, tak nam dobrze mogło być – cytował słowa piosenki, do której tańczyliśmy.
–Nie wiedziałam, że znasz takie piosenki.
–Dla ciebie nauczę się wszystkich. – Nieznacznie potarł palcami moje plecy, a ja delikatnie napięłam mięśnie. Nie chciałam, żeby poznał moje pragnienia.
–Nas już nie będzie. – Tym razem ja się odezwałam i próbowałam się od niego odsunąć.
–Zatańcz ze mną jeszcze raz… – szepnął tuż przy mojej twarzy – chcę chłonąć każdy oddech twój. Co z nami będzie, uwierz mi, tak jak ja nie kochał nikt. – Boże jak bardzo chciałam z nim być, móc się zatracić i nie myśleć o konsekwencjach.
–W salonie wśród ciepłych świec już nigdy nie zbudzisz mnie. – Poruszałam ustami do słów utworu. – Już nigdy nie powiesz mi jak bardzo kochałeś mnie. – Ostatnie słowa szepnęłam ze łzami w oczach.
Nie odrywał ode mnie swoich ślicznych oczu, a ja czułam się potwornie źle. Gdzieś w środku czułam, że to wszystko legnie w gruzach i nie chciałam tego dłużej wlec. Nie chciałam tego dla niego, zasługiwał na kogoś lepszego, a przede wszystkim na kogoś bez przeszłości. Kiedy muzyka ucichła, spojrzeliśmy na siebie ostatni raz. Wzruszyłam lekko ramieniem i powoli wysunąłam się z jego objęć. Było mi bez niego źle.
Po powrocie do stolika odetchnęłam z niejaką ulgą, choć sumienie bardzo mnie bolało. Trzymanie go przy sobie byłoby egoistyczne i podłe, nie mogłam tego zrobić. Sięgnęłam ręką po kieliszek, ale zanim zbliżyłam go do ust, pojawił się kelner z butelką. Nie patrzyłam na niego, kiedy dolew mi alkohol i nim odszedł, upiłam spory łyk. Na szczęście zobaczyłam idącego w moją stronę Jurka. Podniosłam wzrok na Damiana, lecz już go przy mnie nie było.
–Mógłbyś więcej nie pić? – spytałam nieśmiało, kiedy Jerzy się przysiadł. Gwałtownie na mnie spojrzał i uraczył mnie szerokim uśmiechem.
–Oczywiście kochanie, jak sobie życzysz. Nie wypiłem dużo.
Ze sztucznym uśmiechem pokiwałam głową i znów wzięłam łyk wina. Nie był pijany, ale jego szkliste oczy i delikatnie zaróżowione policzki wskazywały na odpowiedni moment, by powiedzieć dość. Chwilę siedzieliśmy w milczeniu, po czym znów poszliśmy potańczyć. Miałam nieodparte wrażenie, że za chwilę Damian odstawi numer życia i podejdzie, i za każdym razem, kiedy nasze spojrzenia się przecinały, wzrokiem błagałam, żeby nie robił głupot.
Z każdą godziną Jurek gorzej wyglądał, dlatego nie czekaliśmy, aż stanie się coś złego i jeszcze przed drugą ulotniliśmy się z imprezy. W taksówce Jerzy wyjął telefon i widząc mój wzrok, szeroko się uśmiechnął.
–Piszę do lekarza, mamy gorącą linię w razie problemów.
–Jest aż tak źle? – Zmartwiłam się i przyłożyłam dłoń do jego policzka.
–Nie chcę ryzykować. – Odsunął od siebie moją dłoń i pocałował jej wnętrze. – Dziś się położę i tyle, jutro rano spotkam się z lekarzem.
Po powrocie do domu Jurek od razu poszedł się spać, a ja, nie zdejmując z siebie sukni, wzięłam kieliszek wina i stanęłam przy drzwiach do ogrodu. Patrzyłam w pustkę, próbując ogarnąć własne myśli i postanowienia. Chciałam móc zniknąć lub choćby zatrzymać na chwilę pędzący czas. Mieć szansę na zastanowienie się bez presji czasu i tych wpatrzonych we mnie oczu. Mimo podjętej decyzji, nie byłam pewna czy jest ona najlepsza z możliwych. Była z pewnością dobra. Nie ja się tu liczyłam. Z jednej strony nie chciałam liczyć się ze zdaniem innych, a z drugiej to właśnie na innych bardzo mi zależało. Sama nie wiedziałam czego chcę, a jako psycholog powinnam umieć stawiać granice i podejmować trudne decyzje. Niestety w życiu nie przychodziło to tak łatwo jak na wykładach.
Całą niedzielę, Jurek był podenerwowany co bardzo mnie niepokoiło, miałam już dość niespodzianek. Dochodziła siedemnasta, kiedy odebrał telefon i wyjął mi z ręki książkę, którą czytałam.
–Zostaw to i jedziemy. – Kucnął przede mną.
–Dokąd?
–Niespodzianka. – Cmoknął szybko moje usta i podając mi dłoń, stanął nade mną.
Nie bałam się, a jednak nie byłam zbyt zadowolona z tego nieplanowanego wyjścia. Nawet nie wiedziałam co mam ze sobą zabrać. Założyłam tylko sportowe buty i chwyciłam w ostatnim momencie torebkę. Jechaliśmy w stronę miasta, co nie było niczym dziwnym, a z każdym pokonanym skrzyżowaniem, uśmiech Jurka był szerszy. W końcu zatrzymaliśmy się na pustym parkingu i bez zastanowienia wysiadłam na zewnątrz.
–Powiedz, że żartujesz – odezwałam się, patrząc jak rozsuwają się szerokie wrota salonu samochodowego.
–Kupiłem ci drobiazg. – Objął mnie ramieniem i mocno pocałował, mocno jak na niego.
–Zwariowałeś? – szepnęłam, kiedy z wnętrza wyjechał mały zgrabny samochodzik. Idealny jak na moje potrzeby, ale nie potrzebny na tyle, żeby mi go kupować.
–Żebyś wiedziała. – Przytulił mnie od tyłu i przywarł twarzą do mojej szyi. – Już dawno o tym myślałem. Jest twój.
Cierpliwie czekałam, aż kierowca przekaże mi kluczyki i z Jurkiem za rękę podeszłam do auta. Było śliczne, w wyjątkowym odcieniu czerwieni, trudnym do określenia, z metalicznym błyskiem.
–Czyń honory, kochanie. – Otworzył mi drzwi i z radością do niego wsiadłam. Siedziało się tu trochę niżej niż w SUV-ie Jurka, ale bardzo wygodnie. Na desce wszystko było wygodnie dostępne i pod ręką. Wsunęłam kluczyk w stacyjkę i wcisnęłam guzik start. Silnik cicho zamruczał, a ja ucieszyłam się jak mała dziewczynka. – Podoba ci się? Bo nic nie mówisz.
Podniosłam wzrok na stojącego przy mnie Jurka i ze łzami w oczach kiwnęłam głową.
–Jest cudowny, dziękuję. – Wyskoczyłam z auta i mocno objęłam go za szyję. Uniósł mnie nad ziemię i kilkukrotnie się ze mna obrócił.
–Dla ciebie wszystko kochanie. Niech ci służy. – Odstawił mnie i trzymając w dłoniach moją twarz, dotknął moich ust. Nie był namiętny, zresztą nigdy nie był, ale było w jego pocałunku coś prawdziwego i coś uroczego. Jakbyśmy dopiero się poznawali.
Do domu wróciliśmy już dwoma autami. Mimo całej radości, nie byłam szczęśliwa. Dostałam drogi i piękny prezent, choć na niego nie zasługiwałam. Po tym co zrobiłam, nie zasługiwałam nawet na miano jego żony i nie wierzę, że nie domyślał się, co działo się w moim życiu, a przy okazji w jego życiu. Nigdy nie dał mi do zrozumienia, że coś podejrzewa, a ja udawałam porządną. Co z tego, że nadal go nie kochałam, co z tego, że kochałam innego, to właśnie Jurek był facetem, z którym powinnam była być i romans z Damianem właśnie chyba to mi uświadomił.
CZYTASZ
Niemiłość [Zakonczona]
RomanceŻycie Luizy płynie spokojnie u boku męża "z rozsądku" bez uczuć i bez szans na zmiany. Czy jedno spotkanie może ten spokój zburzyć i postawić główną bohaterkę przed życiowym rozstajem dróg? Którą ścieżkę wybierze młoda pani psycholog?