Łupieżcy

82 8 0
                                    

Cień przemknął przez niewielką wioskę, w ciemną noc nie było niemal nikogo na zewnątrz.

Niemal.

Czarnowłosa szesnastolatka zobaczyła ruch kątem oka, natychmiast zwróciła wzrok w jego kierunku, z żywym zainteresowaniem, wstała i zaczęła iść, niezwykle cicho jak na człowieka.

Cień już dawno zniknął, nie pozostawiając żadnego śladu, dziewczyna zmarszczyła brwi i dalej szła cicho, co chwila się rozglądając.

Jej uwagę przyciągnął głośny dźwięk z kuźni, skierowała się w tamtą stronę, akurat na czas, żeby zobaczyć otwierające się drzwi i parę wielkich, gadzich, zielonych oczu.

Zielonooki cień zatrzymał się na chwilę, dostrzegł ją, jego oczy się rozszerzyły.

Stali tak przez chwilę, w ciszy, czasu wystarczyło akurat żeby dziewczyna zauważyła sporą skórzaną torbę zwisającą z pyska stworzenia.

Nagle cień odszedł, znikając w cieniach, poruszając się bez żadnego dźwięku z błyskawiczna prędkością.

Szesnastolatka stała w miejscu jeszcze chwilę, po czym skierowała się do swojego domu, nie wiedząc co zrobić z tym co zobaczyła.

###

Czkawka skończył zdejmować ostatni łańcuch i spakował narzędzia z powrotem do torby, nucąc radośnie.

-Lećmy.

Szczerbatek jęknął, Czkawka prychnął rozbawiony i wyjaśnił.

-Widziała mnie jakaś nastolatka, nie powinnyśmy ryzykować.

Z westchnieniem Welin podniósł się na nogi, kobieta i chłopiec usiedli mu na grzbiecie, wzbił się w powietrze, a Czkawka podążył za nim z wikingiem na plecach.

Kiedy wznieśli się ponad wyspę Czkawka zauważył grupę obiektów oświetlonych światłem księżyca, szybko zweryfikował je jako drakkary.

Drakkary zbliżały się do łagodnej plaży na drugiej stronie niewielkiej wyspy, przebycie odległości stamtąd do osady zajęłoby może kilkanaście minut na piechotę dla grupy wikingów.

Drekimamadur bez słowa skierował się w kierunku statków i rozpoznał insygnia.

-Czkawka?

Welin pojawił się z boku, uważnie łypiąc na statki z sporym niepokojem.

Czkawka warknął przed wyjaśnieniem.

-To łupieżcy, członkowie plemienia składającego się z wikingów którzy zostali wygnani ze swoich plemion i ich potomków, byli tylko bezładną kupą walczącą między sobą dopóki Albrecht, wygnaniec z Berk nie przejął dowodzenia.

Welin spojrzał między statkami a wyspą, jego oczy się zwęziły, wcześniej musiał mieć podejrzenia co do intencji niewielkiej floty, ale teraz to zamieniło się w pewność.

-Na tych statkach może być wielokrotnie więcej ludzi niż w tej wiosce.

Czkawka mruknął potwierdzenie, dokładniej obserwując flotę, dla wszystkich było już wyraźne w jakim celu kieruje się flota pięciu drakkarów.

Czkawka zwrócił się z powrotem w stronę niewielkiej osady, liczącej może pięćdziesięciu ludzi, połowę mniej niż załoga takiej floty, nie mieli szans, łupieżcy, jakkolwiek okropni, mieli stosunkowo wysokie zdolności bojowe, na pewno znacznie wyższe niż grupa młodych osadników którzy opuścili swoje poprzednie plemię z niezadowolenia z swojej obecnej pozycji.

Ostatnia KreacjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz