Bilet Wejściowy

77 8 1
                                    

Wyspa targowa.

Nazwa.... Nie była zbyt oryginalna, delikatnie mówiąc, jednak sama wyspa jak najbardziej.

Kamienne kolumny otaczające wyspę były co do jednej wyposażone w katapultę i rozbudowany posterunek, tworząc sieć obronną o imponujących proporcjach, mosty linowe rozciągały się między stosami głazów, umożliwiając łatwe przejście, siły potrzebne do przełamania tych fortyfikacji byłyby absurdalnie duże a to, jak powstało to na tak z natury niestabilnych konstruktach, było tajemnicą nawet dla Czkawki.

Sama wyspa była, o dziwo, daleko od wypełnienia budynkami, większość jej powierzchni zajmowały pola i pastwiska, jednak, patrząc na wyspę jak na twierdzę był to doskonały wybór, sprawiający że zagłodzenie obrońców jest z góry skazane na porażkę, a pionowe klify którymi była otoczona, czyniły bezpośredni atak trudniejszym.

Doki wychodził z najniższej części klifów które wciąż miały co najmniej dziesięć metrów wysokości, rozciągając się daleko w ocean, do desek była od czasu do czasu doczepiona para beczek, odpowiadając za utrzymanie konstrukcji wygodnie pół metra ponad wodą, łączenia między segmentami pomostu były elastyczne, wykorzystujące liny do łączenia, wciąż z drewnem na ich powierzchni, jednak naprawdę wyjątkowa była ich szerokość, pomosty miały w każdym punkcie dziesięć metrów szerokości a nawet drewniane barierki, ewidentnie było to przystosowanie do przewożenia dużych ładunków pomimo naturalnej niestabilności takiego typu konstrukcji.

Zaraz za dokiem znajdowała się kamienna droga, prowadząca kilometr w głąb wyspy, do kompleksu budynków pełnego tawern, burdeli i mniejszych sklepów, na krańcu tego znajdowały się trzy półokręgi, z kilkudziesięcioma wyrzeźbionymi w skale siedzeniami każdy, niczym Rzymskie areny, nawet teraz widać było w nich klatki ze smokami, oznaczające je jako miejsce targowe.

Było też czwarte, bardziej oddalone smocze targowisko, znajdujące się w połowie drogi między drugim a trzecim kompleksem budynków, zamiast kamiennych siedzeń w kształcie stopni schodów miało dziesięć dużych, luksusowych loży, oznaczając to miejsce jako aukcje dla najbogatszych.

Potem był trzeci i ostatni kompleks budynków, zawierający spory, przysadzisty, kamienny fort, zdolny zapewne wytrzymać bez szwanku nawet najcięższą broń oblężniczą dzięki rezygnacji z klasycznych murów i wież i skupieniu się tylko i wyłącznie na wytrzymałości.

Czkawka mógł się założyć że rozciąga się też pod ziemię.

Oprócz większych kompleksów wyspa miała też pojedyncze chaty, służące rolnikom, umieszczone na polach lub w ich pobliżu.

Wyspa miała oczywiście własne fortyfikacje, baterie balist i katapult, znajdowały się w równych odstępach na klifach, w odległości dokładnie dwustu metrów jedna od drugiej, tworząc poszatkowany pierścień.

Jednak jeden dziwny błąd, sprawiał że nie jest to idealna forteca.

Brakowało wyraźnie przeciwsmoczej broni, nie było wyrzutni sieci ani nic podobnego, chociaż bez wątpienia tutejsi żołnierze byli bogato wyposażeni w łuki z zatrutymi smoczym korzeniem strzałami, to na niektóre gatunki smoków to po prostu nie mogło działać.

Można to było wytłumaczyć oddaleniem tej wyspy od jakiegokolwiek innego skrawka lądu, wystarczająco dużym żeby niemal żaden smok nie zdołał tu dolecieć.

Dwie nocne furię, należące do wąskiej grupki smoczych ras zdolnych do dotarcia tutaj, krążyły nad wyspą, wypatrując swojego celu.

-To nie wygląda dobrze.

Ostatnia KreacjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz